Przypomnijmy, że w wypadku zginęli pilot i ratownik medyczny.
- Najgorsze minęło. Lekarze są dobrej myśli, choć jeszcze w czwartek rano nie byli tego pewni - przyznaje Katarzyna Żytniewska ze szpitala wojskowego przy ul. Weigla.
Ranny lekarz doznał poważnych urazów nóg i stracił bardzo dużo krwi, czekając na pomoc. Dlatego lekarze zaapelowali o oddawanie krwi. Wrocławianie zdali egzamin i masowo odpowiedzieli na apel.
- Tylko pierwszego dnia zgłosiło się do nas 314 osób - opowiada dr Małgorzata Szymczyk-Nużka z Regionalnej Stacji Krwiodawstwa we Wrocławiu. Wśród dawców było wielu lekarzy z wrocławskich szpitali. Krew, nie tylko tej grupy, której potrzebował lekarz, oddawali również mieszkańcy innych miast na Dolnym Śląsku.
W czwartek szczątki helikoptera trafiły do Warszawy, gdzie zostaną zbadane. Przyczyny katastrofy wyjaśnia Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. Eksperci wstępnie ustalili, że do wypadku doprowadziła gęsta mgła.
Śmigłowiec Mi-2 wystartował we wtorek rano do dwóch rannych w karambolu na autostradzie A4. Przed godz. 8 spadł na zagajnik w Jarostowie. Tylko dzięki temu, że ranny lekarz zadzwonił z komórki po pomoc, udało się odnaleźć śmigłowiec. Poszukiwania trwały ponad godzinę, bo helikopter rozbił się w niewidocznym miejscu.
W przyszłym tygodniu odbędzie się pogrzeb pilota i ratownika.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?