Pomnik był ku czci wyzwoleńczej Armii Radzieckiej, która wyrwała Głogów z niemieckich rąk. Po zmianach systemowych w 1989 roku odezwało się wiele głosów, że pomnik trzeba zrównać z ziemią, bo to komunistyczny symbol dawnych czasów i gloryfikuje zbrodniczą armię, która zrobiła więcej złego niż dobrego.
Ówczesne władze miejskie nie obaliły pomnika zapewne nie tylko ze względu na koszty rozbiórki, ale i z powodu nieuniknionych głosów sprzeciwu tych, którym czerwonoarmiści kojarzyli się dobrze - jako ci, którzy, jakby na to nie patrzeć, walczyli po dobrej stronie w II wojnie światowej.
Pomnik w Głogowie pozostał. Dzisiaj nikomu nie przeszkadza, bo dokonano na nim kosmetycznych zmian: usunięto czerwoną gwiazdę i zamontowano tabliczkę, że to pomnik ku czci wszystkich tych, którzy walczyli z totalitaryzmem podczas II wojny światowej.
Piszę o przypadku sprzed wielu lat z Głogowa, bo w oddalonej kilkadziesiąt kilometrów od mojego rodzinnego miasta Ścinawie wrze. Tam mają podobny problem: kilkudziesięciu mieszkańcom nie podoba się stojący na cokole w centrum miasta czołg z wymalowaną czerwoną gwiazdą: że to symbol totalitaryzmu, przez który wielu cierpiało głód i doznało wielu tragedii. Domagają się usunięcia go z centrum miasta (koszty rozbiórki i przenosin to spore pieniądze, a burmistrz myśli już o rozpisaniu referendum, żeby mieszkańcy sami zdecydowali, co zrobić z czołgiem).
A może by wystarczyło, tak jak w Głogowie, ściągnąć czerwoną gwiazdę. A czołg pozostałby jako atrakcja turystyczna, przy której można sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie z wycieczki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?