Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozbity śmigłowiec latał u nas od 1982 roku

Marcin Torz
Śmigłowiec wrocławskich ratowników wzywano do wypadków czterysta razy w roku
Śmigłowiec wrocławskich ratowników wzywano do wypadków czterysta razy w roku Tomasz Gola
Mi-2 ratował Dolnoślązaków 400 razy w roku. Pierwsze takie maszyny powstały 45 lat temu.

Śmigłowiec Mi-2, który rozbił się we wtorek, wzywano do wypadków na Dolnym Śląsku czterysta razy w roku. Leciał z pomocą zawsze wtedy, gdy zwykła karetka mogła nie zdążyć na czas. Najczęściej właśnie na autostradę. Śmigłowiec miał 27 lat. Nie był najstarszą taką maszyną w Polsce.

Produkowane u nas Mi-2 to wierna kopia helikoptera produkcji radzieckiej. Pierwszą maszynę zaprojektowano w ZSRR w 1961 r. Od stycznia 1964 r. wyłączność na ich produkcję miały już polskie zakłady WSK PZL-Świdnik. Powstało tam w sumie aż 5400 takich śmigłowców. Do dziś latają w Polsce 162.

Lotnicze Pogotowie Ratunkowe ma ich 17. Korzystają z nich też policjanci, żołnierze czy straż graniczna.
- Na śmigłowce nie możemy patrzeć przez pryzmat samochodów, które po 15 latach jazdy są ruiną - mówi pułkownik Zbigniew Bałowski, który spędził za sterami Mi-2 trzy tysiące godzin.
- Nawet jeśli kadłub ma 20 lat, to nie oznacza, że cały śmigłowiec nadaje się tylko na szrot. Każda jego część, po wylataniu określonej liczby godzin, jest wymieniana. Mi-2 są na tyle dobre, by dalej latać - twierdzi.

- Ale do nowych śmigłowców mają się tak jak syrenka do najnowszego modelu mercedesa - dodaje za chwilę.
Tłumaczy, że maszyny Eurocopter, które wkrótce zastąpią polskie Mi-2, mają mocniejsze silniki, zużywają mniej paliwa.
- Do tego wyposażone są w mniejsze, ale bardzo mocne śmigło i np. komputer pokładowy. Tego w Mi-2 brakuje - mówi Bałowski.
Mi-2 rozpędzają się do 210 km/h. Produkowano je w dwudziestu pięciu różnych wersjach, głównie wojskowych i sanitarnych. Powstały nawet specjalistyczne modele do stawiania pól minowych, rozpoznawania skażeń chemicznych i biologicznych czy wykonywania zdjęć lotniczych.

Panuje przekonanie, że to bezpieczne maszyny.
- Latałem nimi 20 lat, w różnych warunkach. Nieraz Mi-2 wyglądał po locie jak kula lodu, lądować musiałem z oblodzoną przednią szybą. To naprawdę niezła maszyna, która przecież służyła w lotnictwie cywilnym i wojskowym - dodaje pułkownik Zbigniew Bałowski.
- Ten helikopter jest jak kałasznikow. Nie do zdarcia - mówi Marian Dąbrowski, pilot pogotowia lotniczego.

Ale w wojsku Mi-2 wcale nie jest wykorzystywany na pierwszej linii frontu. W Afganistanie te śmigłowce w ogóle nie latają. Są zbyt słabo opancerzone, a do tego nie mogą latać wśród gór. Za to świetnie spełniają funkcję szkoleniową.
- Nie słyszałem, aby żołnierze skarżyli się na tę maszynę - mówi pułkownik Sławomir Lewandowski z Dowództwa Sił Lądowych.

Dni Mi-2 w naszej armii są już policzone. Z wojska mają zniknąć do 2018 roku. Zastąpią je maszyny nowego typu.
Pogotowie wycofa Mi-2 w przyszłym roku.
- Pójdą w odstawkę. Mają po 25-30 lat i w zasadzie nadają się do muzeum lotnictwa - mówił nam już kilka miesięcy temu Robert Gałązkowski z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska