Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki Brat zamieszkał na dobre we Wrocławiu

Błażej Przygodzki
Producenci ukryli bezprzewodową mikrokamerę w nosku tego pluszowego pieska
Producenci ukryli bezprzewodową mikrokamerę w nosku tego pluszowego pieska Janusz Wójtowicz
Dolnoślązacy na potęgę kupują urządzenia do szpiegowania.

Ponad 200 urządzeń do podsłuchiwania i podglądania kupują miesięcznie wrocławianie. Popularność podsłuchów, mikrokamerek i lokalizatorów GPS świadczy o tym, że mieszkańcy Wrocławia lubią się nawzajem szpiegować.

Okazuje się, że za niewielką cenę możemy dowiedzieć się, co myślą, robią i mówią nasi bliscy i współpracownicy, gdy nie ma nas w pobliżu.
- Ruch w interesie jest duży - przyznaje Paweł Wujcikowski, właściciel sklepu Spy-Shop we Wrocławiu. Opowiada, że przychodzą do niego na zakupy zazdrośni małżonkowie, ale też szefowie firm, którzy nie ufają swoim podwładnym. A nawet rodzice, zaniepokojeni dziwnym zachowaniem swoich dzieci.

- Ostatnio był u nas pewien inwestor, który podejrzewał, że jego pracownicy sprzedają na lewo materiały budowlane - opowiada Wujcikowski. - Kupił kilka programów, dzięki którym będzie mógł podsłuchiwać telefony służbowe swoich pracowników.

Oprócz podsłuchów do telefonów, świetnie sprzedają się lokalizatory GPS. Montując je w samochodzie, właściciel firmy może na bieżąco kontrolować, gdzie aktualnie znajdują się służbowe auta. Ale lokalizatory kupują również opiekunowie ludzi, którzy cierpią na zaniki pamięci.
Popularne są także miniaturowe kamerki i urządzenia do podsłuchów w pomieszczeniach. Za niecałe 1000 zł można kupić bezprzewodową kamerę, która ukryta jest w nosku pluszowego pieska.
- Żona mnie namówiła na coś takiego - opowiada pan Andrzej. - Umieściliśmy ją w pokoju dziecka, bo chcieliśmy sprawdzić, czy niania dobrze opiekuje się naszą córeczką.

Podsłuch schowany w gniazdku elektrycznym lub listwie przepięciowej to koszt około 650 zł. Sygnał z miniaturowego nadajnika można odebrać nawet w promieniu 600 metrów.
- Prawo nie pozwala instalować podsłuchów ani kamer w miejscach publicznych, takich jak zakłady pracy, szkoły czy lokale bez zgody i wiedzy osób, które tam przebywają - przypomina prywatny detektyw Roman Apolinarski z Wrocławia.

Ale inaczej sprawa wygląda w prywatnym mieszkaniu. Jeśli podejrzewamy, że np. syn zaczął brać narkotyki, możemy zainstalować w jego pokoju kamerę lub urządzenie podsłuchowe. Ryzykujemy jedynie rodzinną kłótnię.

Ale za nielegalny podsłuch można trafić na dwa lata do więzienia. W jednym z supermarketów w Bolesławcu pracownicy odkryli trzy urządzenia podsłuchowe i zgłosili sprawę policji.
- Trwa postępowanie wyjaśniające - mówi rzecznik wrocławskiej policji Paweł Petrykowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska