Wrocławski sąd aresztował wczoraj na trzy miesiące 72-letniego Eugeniusza B., mieszkańca Stabłowic, który w poniedziałek dźgnął żonę w szyję nożem.
Mężczyzna decyzję sądu przyjął z zadowoleniem. Twierdzi, że chce spędzić resztę życia w więzieniu. - Jeśli jeszcze raz zobaczyłbym żonę, zatłukłbym ją młotkiem - oznajmił prokuratorowi.
Eugeniusz B. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Grozi mu za to od 8 do 25 lat więzienia.
Do dramatu doszło w poniedziałek rano w mieszkaniu na wrocławskich Stabłowicach.
- To było bardzo zgodne małżeństwo - opowiada jedna z sąsiadek, która zna państwa B. od ponad 50 lat. - Ale kilka lat temu Helena rozchorowała się i zaczęły się kłótnie.
Państwo B. są bezdzietni. Pan Eugeniusz sam od lat porusza się o kulach, ale zawsze starał się jak najlepiej opiekować żoną, która samodzielnie chodzi, ale trzeba ją karmić i zmieniać pieluchy.
Feralnego dnia doszło między nimi do sprzeczki.
- Strasznie głośno piszczała, jak nigdy dotąd - opowiada sąsiadka. Gdy wyszła z domu, zobaczyła plecy pana Eugeniusza, schodzącego po schodach. W progu mieszkania stała zakrwawiona od stóp do głów pani Helena.
Sąsiadka wezwała karetkę. Ta zabrała poszkodowaną, która miała powierzchowną ranę szyi i policzka. I zawiozła ją do szpitala. Po zszyciu rany lekarze chcieli wysłać panią Helenę do domu, zapisując w karcie, że wymaga całodobowej opieki. Ale nie miał się nią kto zaopiekować, więc trafiła do schroniska dla kobiet im. św. Brata Alberta przy ul. Strzegomskiej.
- Może zostać u nas tak długo, aż pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej znajdą dla niej miejsce w zakładzie leczniczo-opiekuńczym - mówi Małgorzata Wróblewska, kierowniczka schroniska. MOPS ma przysyłać tam opiekunkę do pomocy.
Tymczasem Eugeniusz B. najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.
- Przyznał się do usiłowania zabójstwa i zdaje sobie sprawę z grożących mu konsekwencji - informuje prokurator Tomasz Kozioł z Prokuratury Rejonowej Wrocław-Fabryczna, który prowadzi sprawę. I zaznacza, że mężczyzna sprawia wrażenie szczerego. Podczas składania wyjaśnień stwierdził, że wielokrotnie zwracał się do MOPS-u, bo nie radził sobie z żoną. Pomocy nie dostał.
Feralnego poranka chwycił za nóż, bo został przez kobietę doprowadzony do rozpaczy.
- Zostanie przebadany przez psychologa i psychiatrę. Poprosimy też pracowników MOPS o złożenie wyjaśnień - zapowiada prokurator Kozioł.
W czwartek nikt z MOPS nie chciał komentować sprawy.
- Wyjaśniamy, czy nasi pracownicy podjęli interwencję i w jaki sposób - tłumaczy Anna Materna, wicedyrektor MOPS we Wrocławiu.
Dowiedzieliśmy się jednak, że w styczniu w mieszkaniu państwa B. z inicjatywy MOPS zjawił się psychiatra, który zbadał panią Helenę i wypisał skierowanie do szpitala psychiatrycznego przy Wybrzeżu Korzeniowskiego. Tam zawiozła ją karetka, ale kobieta nie została przyjęta na oddział.
- Mamy mało łóżek, ale jeśli chory stwarzałby zagrożenie dla siebie lub otoczenia, nie odesłalibyśmy go z kwitkiem - zapewnia Leszek Dudek-Dudkowski, dyrektor szpitala, obiecując sprawdzenie, czy rzeczywiście taka sytuacja miała miejsce.
Współpraca: Eliza Głowicka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?