Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Próbował zabić z rozpaczy

Anna Gabińska
Eugeniusz B. powiedział prokuratorowi, że nie żałuje tego, co zrobił. Tłumaczy, że gdyby wrócił na wolność, zabiłby żonę
Eugeniusz B. powiedział prokuratorowi, że nie żałuje tego, co zrobił. Tłumaczy, że gdyby wrócił na wolność, zabiłby żonę Michał Pawlik
Mąż chciał zabić żonę. Nie miał sił opiekować się nią. Prokurator poprosi MOPS o wyjaśnienia.

Wrocławski sąd aresztował wczoraj na trzy miesiące 72-letniego Eugeniusza B., mieszkańca Stabłowic, który w poniedziałek dźgnął żonę w szyję nożem.

Mężczyzna decyzję sądu przyjął z zadowoleniem. Twierdzi, że chce spędzić resztę życia w więzieniu. - Jeśli jeszcze raz zobaczyłbym żonę, zatłukłbym ją młotkiem - oznajmił prokuratorowi.
Eugeniusz B. usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Grozi mu za to od 8 do 25 lat więzienia.

Do dramatu doszło w poniedziałek rano w mieszkaniu na wrocławskich Stabłowicach.
- To było bardzo zgodne małżeństwo - opowiada jedna z sąsiadek, która zna państwa B. od ponad 50 lat. - Ale kilka lat temu Helena rozchorowała się i zaczęły się kłótnie.
Państwo B. są bezdzietni. Pan Eugeniusz sam od lat porusza się o kulach, ale zawsze starał się jak najlepiej opiekować żoną, która samodzielnie chodzi, ale trzeba ją karmić i zmieniać pieluchy.

Feralnego dnia doszło między nimi do sprzeczki.
- Strasznie głośno piszczała, jak nigdy dotąd - opowiada sąsiadka. Gdy wyszła z domu, zobaczyła plecy pana Eugeniusza, schodzącego po schodach. W progu mieszkania stała zakrwawiona od stóp do głów pani Helena.

Sąsiadka wezwała karetkę. Ta zabrała poszkodowaną, która miała powierzchowną ranę szyi i policzka. I zawiozła ją do szpitala. Po zszyciu rany lekarze chcieli wysłać panią Helenę do domu, zapisując w karcie, że wymaga całodobowej opieki. Ale nie miał się nią kto zaopiekować, więc trafiła do schroniska dla kobiet im. św. Brata Alberta przy ul. Strzegomskiej.
- Może zostać u nas tak długo, aż pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej znajdą dla niej miejsce w zakładzie leczniczo-opiekuńczym - mówi Małgorzata Wróblewska, kierowniczka schroniska. MOPS ma przysyłać tam opiekunkę do pomocy.

Tymczasem Eugeniusz B. najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie.
- Przyznał się do usiłowania zabójstwa i zdaje sobie sprawę z grożących mu konsekwencji - informuje prokurator Tomasz Kozioł z Prokuratury Rejonowej Wrocław-Fabryczna, który prowadzi sprawę. I zaznacza, że mężczyzna sprawia wrażenie szczerego. Podczas składania wyjaśnień stwierdził, że wielokrotnie zwracał się do MOPS-u, bo nie radził sobie z żoną. Pomocy nie dostał.

Feralnego poranka chwycił za nóż, bo został przez kobietę doprowadzony do rozpaczy.
- Zostanie przebadany przez psychologa i psychiatrę. Poprosimy też pracowników MOPS o złożenie wyjaśnień - zapowiada prokurator Kozioł.
W czwartek nikt z MOPS nie chciał komentować sprawy.
- Wyjaśniamy, czy nasi pracownicy podjęli interwencję i w jaki sposób - tłumaczy Anna Materna, wicedyrektor MOPS we Wrocławiu.

Dowiedzieliśmy się jednak, że w styczniu w mieszkaniu państwa B. z inicjatywy MOPS zjawił się psychiatra, który zbadał panią Helenę i wypisał skierowanie do szpitala psychiatrycznego przy Wybrzeżu Korzeniowskiego. Tam zawiozła ją karetka, ale kobieta nie została przyjęta na oddział.

- Mamy mało łóżek, ale jeśli chory stwarzałby zagrożenie dla siebie lub otoczenia, nie odesłalibyśmy go z kwitkiem - zapewnia Leszek Dudek-Dudkowski, dyrektor szpitala, obiecując sprawdzenie, czy rzeczywiście taka sytuacja miała miejsce.

Współpraca: Eliza Głowicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska