Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ewa walczy o szczęście

Małgorzata Moczulska
Czy niepełnosprawny jest gorszy od zdrowego, a Rom od Polaka? Ewa Dziwosz ze Świebodzic odpowiada na te pytania.

Ci, którzy ją znają, mówią o niej: człowiek orkiestra. Ładna, zawsze uśmiechnięta, dla każdego ma czas i dobre słowo. Ewy wszędzie pełno, ciągle coś załatwia, gdzieś biega. Przy tym jest niezwykle sympatyczna i otwarta. Od lat związana ze Stowarzyszeniem na rzecz Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej. Pomaga dzieciom i ich rodzinom, wspiera je w każdej trudnej życiowo sytuacji.

Organizuje darmową rehabilitację, naukę języka angielskiego, żywność dla całych rodzin. Dzięki niej każdy może poczuć się wyjątkowy. Może na chwilę stać się aktorem na scenie, pojechać za granicę -by zobaczyć, jak żyją dzieci w innych krajach - czy, mimo sędziwego wieku, skończyć kurs komputerowy.
- Ona ma w sobie bardzo wiele ciepła i siły - opowiada o Ewie Dziwosz Lidia Lewandowska, mama dziecka z zespołem Downa. - Kiedy trzeba walczyć o coś dla dzieci, nie waha się. To typ człowieka, który jak ją wyrzucą drzwiami, to wejdzie oknem. Rzadko spotyka się osobę zdrową, bez problemów niepełnosprawności w rodzinie, która tak rozumiałaby chorych i tak bardzo angażowałaby się w ich sprawy.

Ewa Dziwosz nie czuje się nadzwyczajna. Wręcz przeciwnie. Uważa, że to ona powinna dziękować losowi, że postawił na jej drodze tych wszystkich chorych czy spisanych przez wielu na straty ludzi.
- Ta praca uczy mnie pokory - mówi pani Ewa. - Jestem też pewna, że na integracji chorych i zdrowych bardziej w dzisiejszych czasach korzystają ci zdrowi. Uczą się wrażliwości i pomagania słabszym - wylicza i podaje swój przykład.

Jeszcze kilkanaście lat temu pewnie zamartwiałaby się przyziemnymi problemami, choćby takim jak brak samochodu czy czerwonego paska na świadectwie dziecka. Dziś patrzy na to zupełnie inaczej: jak na nieistotne dodatki do życia, które zastępują prawdziwe wartości, np. miłość.
- Kontakt z osobami chorymi przewartościował moje życie. Czymże bowiem są nasze problemy wobec matek, którym urodziło się chore dziecko, a w dodatku mąż nie poradził sobie z tym wszystkim i odszedł? - zastanawia się pani Ewa.

Swoją współpracę z organizacjami pozarządowymi rozpoczęła dziesięć lat temu. Niedługo potem została prezesem Stowarzyszenia Pomocy na Rzecz Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej. Dziś skupia ono ponad 70 niepełnosprawnych ruchowo i intelektualnie dzieci.
Ewa Dziwosz walczy też ze stereotypami dotyczącymi dzieci romskich, których w jej mieście nie brakuje. Kilka lat temu była jedną z pierwszych osób, która pozyskała pomoce dla dzieci romskich. Widziała, że te wychowują się najczęściej w ubogich rodzinach, że pożyczają w świetlicach kredki i bloki. Chciała pomóc, marzyła, by nie czuły się gorzej.
- To, że przez ostatnie kilka lat antagonizmy pomiędzy Romami a Polakami nie są już tak widoczne, to nie tylko moja zasługa, a wielu, którym ten temat leży na sercu - mówi skromnie pani Ewa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ewa walczy o szczęście - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska