Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potrzebne są odważne decyzje

Krzysztof Grzelczyk, były wojewoda dolnośląski
Krzysztof Grzelczyk
Krzysztof Grzelczyk Janusz Wójtowicz
W kryzysie priorytetem nie może być wykręcanie żarówek, które proponuje rząd Donalda Tuska.

"Trzeba lokalnie walczyć z kryzysem" - tekstem Andrzeja Krajewskiego rozpoczęliśmy debatę na temat gospodarczej sytuacji Dolnego Śląska w trudnych czasach. O zarządzaniu regionalnym samorządem w czasach kryzysu wypowiedział się już Paweł Wróblewski, szef stowarzyszenia Dolny Śląsk XXI i Marek Łapiński, marszałek dolnośląski. Dziś głos wojewody z lat 2005-2007.

W Polsce rządzonej przez Donalda Tuska cuda się jednak zdarzają. Przez kilka miesięcy premier i jego ministrowie, wbrew faktom i opiniom specjalistów i mediów, twierdzeniom opozycji, w końcu odczuciom zwykłych zjadaczy chleba, upierali się, że żadnego kryzysu nie ma. I oto cud: rząd przyznał, że jednak jest.

Dla kondycji polskiej gospodarki przyznanie się do błędu ma niewielkie znaczenie. Niektórym jednak da być może nadzieję na przejście rządu ze strategii zaklinania rzeczywistości do rzeczywistej debaty nad sposobami zapobiegania skutkom kryzysu. Redaktor Andrzej Krajewski tydzień temu wzywając na łamach "Polski-Gazety Wrocławskiej" do ratowania gospodarki Dolnego Śląska, dokonał interesującej analizy tego, co spędza sen z powiek nie tylko politykom na całym świecie, oczywiście z wyłączeniem polityków Platformy Obywatelskiej.

Co powinniśmy, jak apeluje redaktor Krajewski, zrobić na Dolnym Śląsku, by tę walkę z kryzysem wygrać? Nie działamy w próżni i sytuacja w gospodarce globalnej, będzie także odczuwalna u nas. Polityka rządu również będzie miała kluczowe znaczenie. Ale będąc elementem tej większej całości, powinniśmy uruchomić wszelkie środki, którymi dysponujemy.

Wbrew pozorom nie jesteśmy bezradni. Potrzebna jest odwaga w podejmowaniu decyzji, bez oglądania się na partyjne komunikaty słane z kancelarii premiera. Musimy zmienić filozofię myślenia i odrzucić grożącą pogłębieniem recesji politykę rządu. Priorytetem nie może być wykręcanie żarówek, bo jedynym efektem takich działań będzie zadowolenie na twarzach ekologów.
Dla nas najważniejszą sprawą musi się stać uniknięcie wzrostu bezrobocia. W tym celu należy prowadzić politykę prorozwojową. Prezydent Stanów Zjednoczonych zapowiedział uruchomienie ok. 900 miliardów dolarów na pobudzenie gospodarki. Prezydent Francji planuje pakiet wydatków publicznych na kwotę ponad 26 miliardów euro na infrastrukturę, przemysł i obniżkę podatków dla przedsiębiorstw.

Polska odwrotnie, tnie wydatki budżetowe, w tym inwestycyjne. Z zapowiadanych 32 mld zł. na budowę dróg ma być przeznaczona połowa kwoty. A czym skończy się zabranie Ministerstwu Obrony 5 miliardów? Okrojenie zamówień na sprzęt wojskowy produkowany w Polsce oznacza poważne kłopoty dla zbrojeniówki. A mówimy o kilkudziesięciu tysiącach zatrudnionych, nie licząc poddostawców. Większe bezrobocie, to niższe podatki z jednoczesnym zwiększeniem obciążeń dla budżetu w postaci chociażby zasiłków dla bezrobotnych.

Największym naszym kapitałem są ludzie. Nas, Polaków cechuje ogromna aktywność, eksplozja, której mogliśmy doświadczyć po roku 1989. Należy ją znów pobudzić. Pomocne mogą być fundusze europejskie, dotąd wykorzystane w znikomym stopniu. Fundusze przeznaczone na infrastrukturę spowodują usunięcie jednej z głównych barier rozwojowych, czyli właśnie niedorozwój infrastruktury.

Inne bariery to niedowład administracji publicznej, kulawe prawo i biurokratyczne ograniczenia. Te sprawy możemy regulować w Polsce bez oglądania się na inne kraje. W ten sposób usuniemy ograniczenia dla własnej aktywności i wzmocnimy atrakcyjność kraju dla inwestorów zagranicznych.

Wracając na nasze, dolnośląskie podwórko, cieszy fakt, że marszałek województwa zapowiedział na łamach gazety realizację programu... Prawa i Sprawiedliwości w części odnoszącej się do polityki rozwojowej. Tak można odczytać słowa: "W czasie dekoniunktury inwestycje publiczne trzeba zwiększać, a nie ciąć!".

Inne informacje płynące z regionu nie są już tak optymistyczne. Według Ministerstwa Rozwoju Regionalnego mniej od Dolnego Śląska wniosków o unijne dofinansowanie złożyły tylko 2 województwa. Z dostępnych 1,2 mld euro umowy podpisano dotąd na 180 mln złotych. Wojewoda z kolei, wykonując zalecenia rządu, tnie między innymi wydatki w ramach Programu Odra 2006, czyli właśnie wydatki inwestycyjne, dodatkowo wpływające na nasze bezpieczeństwo.
Sztandarowym pomysłem marszałka na trudne czasy jest zapowiedź powołania zespołu ekspertów, który będzie pełnić funkcję mediatora i przekaźnika informacji. Warto przypomnieć, że taką funkcję pełni działająca przy wojewodzie Wojewódzka Komisja Dialogu Społecznego, skupiająca przedstawicieli administracji publicznej, pracodawców oraz związkowców. Swoją drogą, ciekawe, czy WKDS zajęła się już reagowaniem na kryzys.

Podejmowanie tych wszystkich działań ma jeszcze jedną trudność: uzasadnione obawy co do realności przyjętych budżetów: państwa, województwa czy pozostałych samorządów. Dotąd rząd bronił się przed przyznaniem, że nowelizacja budżetu będzie konieczna. W ubiegły piątek wiceminister finansów już taką możliwość dopuścił. Do tego NIK sprawdza wykonanie budżetu państwa za rok 2008.

Wobec niedotrzymania ustawowego zapisu gwarantującego 1,95 proc. na potrzeby MON ministrowi finansów może grozić Trybunał Stanu. Słuszność założeń budżetowych przygotowanych przez Ministerstwo Finansów podważył też marszałek Łapiński: "Gdybyśmy przyjęli wskaźniki wzrostu PKB przekazane w lipcu przez Ministerstwo Finansów, to uchwalony przez sejmik budżet byłby przynajmniej o sto, dwieście milionów wyższy po stronie dochodów".

Warto przyjrzeć się też perspektywom rozwojowym Wrocławia, siły napędowej gospodarki dolnośląskiej. Przyjęty budżet już jest trudny, z wysokim wskaźnikiem zadłużenia. Czy bierze się pod uwagę prawdopodobieństwo zmniejszenia wpływów, chociażby z udziału gminy Wrocław w podatku PIT i CIT? Czy nie należałoby dokonać, zresztą nie tylko z powodów budżetowych, rewizji planów inwestycyjnych?

Istnieje potrzeba otwarcia poważnej dyskusji na ten temat. Polska ma przed sobą organizację Euro 2012. Niebawem miną 2 lata od ogłoszenia tej decyzji i pamiętamy powszechną radość z tej nowiny. Wówczas mieliśmy koniunkturę gospodarczą, rząd z jasnym planem inwestycji infrastrukturalnych, a na gruncie wrocławskim zapowiedzi budowy stadionu za 500 milionów złotych.

Dziś mamy zastój w inwestycjach, do 2012 nie powstaną zapowiadane drogi ekspresowe S-8 do Warszawy, S-5 do Poznania, czy S-3 w środkowej części województwa. Stadion ma kosztować o 50 procent więcej, lotnisko na terminal ma znikome szanse, inne inwestycje też są zagrożone. Decyzje należy podejmować w oparciu o wiedzę, która z rzeczywistością sprzed 2 lat ma niewiele wspólnego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska