Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sukces jest w zasięgu ręki

Wojciech Koerber
Podczas dwóch mundiali  genialny choleryk Bogdan Wenta udowodnił, że serce wciąż ma biało-czerwone.
Podczas dwóch mundiali genialny choleryk Bogdan Wenta udowodnił, że serce wciąż ma biało-czerwone. Grzegorz Hawałej
Każdy Polak wie, że szefem PZPN-u jest Lato, PZN-u - Tajner, natomiast PZPS-u - Przedpełski. A co ze szczypiorniakiem? Kto słyszał o Andrzeju Kraśnickim? No właśnie, nie słyszeliście.

Prasa pisze, że tytuły mistrzyń Europy wywalczone przez nasze siatkarki w 2003 i 2005 roku zostały zmarnowane. Że "nieudolni działacze i trenerzy nie umieli wykorzystać chwilowej popularności dyscypliny i dziś reprezentacja jest dużo słabsza". Bzdura! Nikt nie ma przecież monopolu na złoty medal ME. Nie można go wykradać za każdym podejściem. O tym, że wyniki pod siatką zostały skonsumowane ze smakiem i przekute w sukces, świadczą inne czynniki: pełne hale, rozliczne transmisje telewizyjne z meczów ligowych czy wreszcie solidny sponsor reprezentacji. To jest ten sukces!

Gdy chodzi o piłkę ręczną, istotnie możemy sobie jednak ponarzekać. Kiedy przed dwoma laty biało-czerwoni sięgnęli po wicemistrzostwo świata, miał to być początek narodowego szaleństwa, wentomanii. I był to początek, tyle że końca. Nie zmieniło się nic. Dyscyplina pozostała na uboczu wielkiego sportu. Nie stała się medialna.

Przykład? Każdy średnio orientujący się kibic w Polsce wie, że Grzegorz Lato jest szefem PZPN-u, Apoloniusz Tajner - PZN-u, natomiast Mirosław Przedpełski - PZPS-u. A co ze szczypiorniakiem? No kto z Państwa zna nazwisko człowieka stojącego na czele związku piłki ręcznej? Kto słyszał o Andrzeju Kraśnickim? No właśnie, nie słyszeliście Państwo (wyjątki są, wiem, ale tylko potwierdzają tezę). I jeszcze jedno: PZPR-u już nie ma. Zniknął za grubą kreską. By uniknąć kolizji terminów, mamy w kraju ZPRP - Związek Piłki Ręcznej w Polsce. Ot, ciekawostka.

No więc da się utrzymać boomu na piłkę ręczną w kraju, czy też będzie to tylko sztuczne utrzymywanie chorego pacjenta przy życiu? Jak to mówią, można być tylko umiarkowanym optymistą. Bo ten reprezentacyjny sukces znacznie przekroczył nasze możliwości. Wystarczy spojrzeć na rodzimą ligę. Bida z nyndzą. Słabsza niż jeszcze parę lat temu.

No i można też posłuchać, z jakim akcentem udzielają wywiadów gwiazdy naszej ekipy: Bogdan Wenta, Mariusz Jurasik czy Sławomir Szmal. Z niemieckim, rzecz jasna. Tam właśnie mają najlepszą ligę świata, i tam się jeździ zarabiać. Patrz Karol Bielecki z miesięczną pensją około 35 tys. zł (Rhein-Neckar Löwen).
A czy wiecie, że Rafał Gliński i Tomasz Tłuczyński nie grają w najwyższej z lig, lecz w 2. Bundeslidze? Tam im lepiej, niż w naszej ekstraklasie. Taki paradoks. Nie liczmy jednak, że skoro do polskiej ligi wrócił Wenta - jako szkoleniowiec - to zaczną się teraz spektakularne powroty. Ale pracujmy nad tym. Bo silna liga to koło zamachowe reprezentacji. Wbrew pozorom, które stworzył nasz dzielny zespół.

Jest nas, Polaków, 40 mln. Chorwatów - blisko 10 razy mniej. A jednak tam jest z czego wybierać. Dlaczego?
- Bo tam mają system. Sam Wenta przyznał, że jesteśmy naście lat za Chorwatami - tłumaczy Zbigniew Sadurski, legendarny działacz Śląska Wrocław, kojarzony z największymi sukcesami sekcji. - Zresztą, na Bałkanach gry zespołowe mają w genach. Im mniejszy kraj, tym lepiej grają. No i medialność. Ivo Balić jest tam wszędzie. Od kubka na mleko po drzewo do kominka - dodaje.

Jak gorąca panuje tam na meczach atmosfera, sami widzieliśmy. Aż się parkiet... odkleja. Poważnie rzecz biorąc?
- Niedługo nasz szczypiorniak w ogóle może się skończyć. Brakuje parcia z dołu, nie widać szkolenia! Nie ma już mistrzostw dzielnicy czy miasta. A były. Na czym opierano sukcesy Ostrowa Wlkp.? Na rywalizacji dwóch szkół. Przecież piłka ręczna została wykreślona z programu dydaktycznego w szkołach, a kiedyś była podstawową formą na zajęciach WF-u - zwraca uwagę Sadurski.

Szczęśliwie mamy jeszcze na Dolnym Śląsku zagłębie szczypiorniaka. To zagłębie miedziowe, oczywiście. Parają się tym w Lubinie, Głogowie (Chrobry) i Legnicy (Miedź). Tam na WF-ach gra się właśnie w piłkę ręczną.
- Jest tam zacna grupa ludzi, która się dyscyplinie zaprzedała i jej pilnuje - zaznacza Sadurski.
Nie wszyscy zdają sobie też sprawę, jak bardzo dolnośląski jest ten brąz mistrzostw świata, wydarty i cudem wywieziony z Chorwacji. Po kolei. Rafał Gliński to wychowanek Śląska, a pochodzący z Ostrowa Krzysztof Lijewski to też były gracz tego klubu.

Inny ostrowianin, Bartłomiej Jaszka, powędrował do Niemiec z Zagłębia Lubin, które aktualnie reprezentuje bramkarz Adam Malcher. Bracia Bartosz i Michał Jureccy urodzili się w Kościanie, lecz promowali w Chrobrym Głogów. Sławomir Szmal trenował swego czasu we Wrocławiu, grał w sparingach Śląska i bardzo chciał tu zostać. Nie pozwoliły przepisy.
Przyjechał też do Śląska Mariusz Jurasik, lecz okazał się wtedy niepotrzebny. Wreszcie Mariusz Jurkiewicz wyjechał do Hiszpanii z Zagłębia Lubin. To nie wszystko. Drugi trener Daniel Waszkiewicz jest wychowankiem Miedzi Legnica i byłym graczem WKS-u. Z kolei analityk w sztabie kadry, Piotr Zembrzuski, zaczynał przygodę ze sportem w Juvenii Wrocław, wiążąc się również później z takimi klubami, jak Chrobry Głogów, AZS Wrocław i Miedź.

Dziś o piłce ręcznej Wrocław zapomniał. Najbardziej utytułowana polska drużyna (15 tytułów mistrza kraju) ściera się w I (de facto II) lidze. Ostatnio wróciła do hali Orbita, lecz jeszcze niedawno walczyła na emigracji, w pobliskiej Sobótce. 600-tysięczne miasto okazało się zbyt ciasne dla zasłużonej sekcji. Przykre, choć, niestety, prawdziwe.

W różowych barwach nie widzi też przyszłości Zdzisław Antczak, brązowy medalista olimpijski z Montrealu, sześciokrotny mistrz Polski ze Śląskiem.
- Trzeba by zrobić to, co udało się przy siatkówce. Znaleźć sponsorów. Mam jednak obawy, że skończy się tak jak przed dwoma laty. Miesiąc euforii i entuzjazm opadnie. Główny minus to słaba liga. Jest tylko Vive Kielce, a dalej przerwa. I brak kasy. Nie wiem, jak to rozwiązać - rozkłada ręce olimpijczyk. I godzi się z opinią, że ostatni wynik reprezentacji jest ponad siły i możliwości ligi.

- Niestety, to prawda. W siatkówce jest inaczej, ligowe rozgrywki stoją na wysokim poziomie, są gwiazdy. Szczypiorniak dostał teraz bodziec, ale czy przełoży się to na krajowe rozgrywki? Oby! Słyszałem, że ma je transmitować Polsat. To byłby świetny krok, tylko co z tego, jak liga cienka i po kilku miesiącach transmisje się skończą. Obym się mylił. Wrócił do Polski Wenta, może wróci też choć kilka naszych gwiazd - liczy Antczak.

A propos Wenty. Usadzenie tego szkoleniowca na selekcjonerskim stołku do łatwych zadań nie należało. Polscy szkoleniowcy stawiali spory opór, choć argumenty były z tych niemerytorycznych. "Bo nie jest Polakiem" - brzmiał ten koronny. Podczas dwóch mundiali ten genialny choleryk udowodnił, że serce wciąż ma jednak biało-czerwone. Kolejne sukcesy też wydają się być w zasięgu ręki. Szkopuł w tym, by wierzchołek piramidy nie zamazał faktycznego obrazu. Bo na dole tak dobrze już nie jest. A przyszłość należy budować od podstaw.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska