Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kochająca się rodzina, której nie wolno być razem

Piotr Kanikowski
Paweł dostaje czasem zgodę na spędzenie weekendu z rodzicami. Jest wtedy najszczęśliwszy
Paweł dostaje czasem zgodę na spędzenie weekendu z rodzicami. Jest wtedy najszczęśliwszy Piotr Krzyżanowski
Dziesięcioletni chłopiec poznaje, co znaczy państwo. Sąd zabrał go od rodziców i dał do domu dziecka.

Dziesięcioletni Paweł przebywa w Pogotowiu Opiekuńczo-Wychowawczym w Legnicy siódmy miesiąc. Trafi do domu dziecka, bo sąd nie zgodził się cofnąć listopadowego wyroku o zawieszeniu Piotra i Renaty Dzikowiczów w prawach rodzicielskich.

W ten sposób próbuje wymóc na małżonkach poddanie się terapii psychiatrycznej i treningowi umiejętności wychowawczych. To warunek powrotu chłopca do domu.
Dzikowiczowie uważają, że nie potrzebują psychiatry. By odzyskać jedyne dziecko, postanowili jednak poddać się terapii u lubińskiej psycholog Doroty Hawrysz.

- Dla mnie zachowanie sądu jest niepojęte - mówi pani psycholog. - Strasznie przeżywam dramat tej rodziny, bo widzę, że nie ma żadnych podstaw, by czasowo lub na stałe odebrać im prawa rodzicielskie. To rozgrywka pomiędzy sądem a państwem Dzikowiczów: kto mocniejszy, kto może więcej, kto postawi na swoim.

Podczas procesu w pierwszej instancji sąd nie pozwolił Dorocie Hawrysz zeznawać, choć sama się zgłosiła, by opowiedzieć o swoich obserwacjach. Zna sprawę Pawła dogłębnie: odwiedzała chłopca w pogotowiu, była u Dzikowiczów, przyjmuje ich na terapii. Widzi traumę dziecka, pogłębiające się poczucie braku bezpieczeństwa.

Sąd odrzucał składane przez małżonków opinie psychologów, pedagogów i psychiatrów jako mało profesjonalne lub złożone po czasie. Dorota Hawrysz zastanawia się, czy nie powinny być uwzględnione, jeśli w tym procesie rzeczywiście chodzi o dobro dziecka.
- Sędzia sprawozdawca pracuje nad uzasadnieniem postanowienia - mówi rzecznik Sądu Okręgowego w Legnicy, Paweł Pratkowiecki. Obiecuje przedstawić je mediom, kiedy tylko będzie gotowe.

Sprawę zna z pism rzecznik praw dziecka Marek Michalak, ale nie uważa, by w obecnej sytuacji była potrzebna jego interwencja.
- Podkreślenia wymaga fakt, iż małoletni Paweł Dzikowicz jest aktualnie otoczony niezbędną pomocą terapeutyczną w placówce, w tym psychologiczno-pedagogiczną - uważa Marek Michalak. - Stosunek jego rodziców stopniowo się zmienia, dostrzegają potrzeby emocjonalne i edukacyjne Pawła, co może w przyszłości skutkować zmianą postanowienia sądu w przedmiocie czasowego zawieszenia władzy rodzicielskiej.


Dom dziecka i pogotowie to ostateczność

Z Elżbietą Czyż, ekspertem Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, rozmawia Piotr Kanikowski.

Czy czasem, zamiast umieszczać dziecko w pogotowiu opiekuńczym lub domu dziecka, nie wystarczyłby np. kurator?

Kurator dopilnuje, by dziecko nie było głodne lub odrabiało lekcje. Ale kiedy szwankuje cały system wychowawczy, może zachodzić potrzeba całkowitej izolacji od rodziców. Każde umieszczenie dziecka w pogotowiu opiekuńczym lub podobnej placówce jest jednak czymś absolutnie ostatecznym i drastycznym.

Czy w legnickim przypadku jest to uzasadnione?

Nie znam wszystkich faktów, by odpowiedzieć na Pana pytanie. Trzeba by bardzo wnikliwie zapoznać się z tą sprawą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kochająca się rodzina, której nie wolno być razem - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska