Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzeci podejrzany w sprawie porwania

Marcin Rybak
Jest trzeci podejrzany w sprawie głośnego porwania Moniki S., córki znanego wrocławskiego biznesmena, do którego doszło we wrześniu ubiegłego roku.

Ten podejrzany to - jak ujawniła we wtorek wrocławska Prokuratura Okręgowa - Krzysztof Ś., mężczyzna, który wiedział o planowanym porwaniu, a nie uprzedził w porę policji. Grożą mu trzy lata więzienia.

Krzysztof Ś. ma trzydzieści lat. Pracuje jako windykator w jednej z wrocławskich kancelarii komorniczych. Zarzuty popełnienia przestępstwa usłyszał w listopadzie, ale dopiero wczoraj ujawnili ten fakt śledczy.
- Musieliśmy mieć pewność, że ten mężczyzna nie miał żadnego związku z samym porwaniem - mówi Małgorzata Klaus, rzecznik wrocławskiej Prokuratury Okręgowej.

Jak się okazało, Ś. w porwaniu nie uczestniczył ani w żaden sposób nie pomagał dwóm porywaczom. Jednak - zdaniem prokuratury - co najmniej od lipca 2008 wiedział o planach przestępstwa. Jest kolegą dwóch mężczyzn, którzy zaplanowali i przeprowadzili porwanie.

Proponowali mu udział w całej akcji. Pokazywali dom, w którym dziewczyna mieszka.
Krzysztof Ś. na udział w po-rwaniu się nie zgodził. Gotów był za to uczestniczyć w napadach na małe placówki bankowe. Porywacze Moniki S. - jak twierdzą śledczy - są także zamieszani w podobne zdarzenia.

Ostatecznie Krzysztof Ś. w żadnym napadzie nie uczestniczył. Usłyszał prokuratorskie zarzuty dlatego, że nie ujawnił policji ani prokuraturze informacji o planowanym porwaniu.
Uprowadzenie człowieka to jedno z kilkunastu przestępstw, o których każdy ma obowiązek zawiadomić prokuraturę, jeśli tylko ma wiarygodne informacje. Na tej liście są również m.in. zabójstwo, zamach na prezydenta RP, zamach stanu, porwanie samolotu albo statku czy zamach terrorystyczny.

Krzysztof Ś. do winy się nie przyznaje. Przekonuje prokuraturę, że co prawda słyszał od kolegów o planach porwania, ale nie traktował tych informacji poważnie. Nie uznał ich za wiarygodne.
Po przesłuchaniu został zwolniony do domu. Musiał tylko wpłacić 4 tysiące złotych kaucji. Nie wolno mu też wyjeżdżać z Polski.

Prokuratura dziś jest już pewna, że dwaj zatrzymani we wrześniu mężczyźni - którzy uprowadzili i przez kilkadziesiąt godzin przetrzymywali Monikę S. - to jedyne osoby zamieszane w porwanie. Nie mieli żadnego wspólnika i nie działali na niczyje zlecenie.

Przypomnijmy, że początkowo pojawiały się nieoficjalne spekulacje, jakoby porywaczy było trzech.
Przestępcy porwali dziewczynę, a od jej ojca zażądali dwóch milionów złotych okupu. Ostatecznie zgodzili się na milion. Córkę przedsiębiorcy przetrzymywali w mieszkaniu wynajętym na wrocławskich Krzykach.

Nad sprawą pracowała specjalna grupa dolnośląskich policjantów. Natychmiast po przekazaniu okupu i uwolnieniu Moniki obydwaj zostali zatrzymani i aresztowaniu. Pieniądze odzyskano.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska