Huta Szkła Lucyna nie pracuje od maja ubiegłego roku. Ponad setka pracowników została na lodzie. Właściciel jest winien każdemu z nich po kilka tysięcy złotych.
Ludzie mają wyroki sądu, zgłosili się do komornika, a pieniędzy wciąż nie ma. Bo oficjalnie właściciel huty nie ma w Pieńsku żadnego majątku. Komornik nie ma więc z czego ściągać zaległości.
- Wszystko tu już poprzepisywali. Jak przychodzi komornik, to nic nie ma - denerwuje się Adam Wyżykiewicz, były pracownik huty.
Nerwy puszczają także Annie Betin.
- Szlag człowieka trafia! Nikt się nami nie interesuje - krzyczy.
Jerzy Kałużny przepracował w hucie 42 lata. Pracodawca jest mu winien 8,5 tys. zł. Prawie tyle samo ma zapisane w wyroku Adam Wyżykiewicz.
- No i co? Zaniosłem papiery do komornika, to mi kazali jeszcze 118 złotych dopłacić - oburza się mężczyzna.
Bolesław Daćko podpowiada, że trzeba zrobić tak jak on.
- Pojechałem po komornika, przyjechaliśmy, pokazałem wózek widłowy, komornik go zajął i pieniądze dostałem - doradza, kiwając głową w stronę busa z wielkim napisem Huta Szkła Lucyna.
Jednak zgorzelecki komornik, Mirosław Wierzbicki, tłumaczy, że to bardzo trudna sprawa.
- Firmy Nowakowskich mają zajęte konta, egzekucje prowadzą także inni komornicy. Oprócz Janusza Nowakowskiego dłużnikami są także dwaj jego synowie - mówi.
Stanisław Mrozik, asesor komorniczy, dodaje, że sprawdzanie ewidencji też niewiele dało.
- Żaden z nich nie posiada na naszym terenie żadnych nieruchomości - uzupełnia.
Ludzie aż się gotują, gdy o tym słyszą.
- Jedna huta, druga, maszyny, magazyny pełne szkła. Wszystko warte miliony! Czyje to jest? - pytają i zarzucają komornikom bezczynność oraz brak zaangażowania.
Komornicy zaś apelują o cierpliwość.
- To wszystko świeże sprawy, a egzekucja wymaga czasu - przekonują Mirosław Wierzbicki i Stanisław Mrozik. Namawiają ludzi, by z nimi współpracowali, bo to pracownicy wiedzą najlepiej, co wartościowego znajduje się na terenie zakładu oraz co można zająć i spieniężyć.
Na wypłaty czekają też niepełnosprawni pracownicy zakładu pracy chronionej Dawida Nowakowskiego. Mimo interwencji w Państwowym Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, ich sytuacja wcale nie jest lepsza.
- Najgorsze jest to, że nie odprowadza składek ubezpieczenia zdrowotnego - mówi pracownik firmy, Grzegorz Barbaszyński.
Małgorzata Sokołowska, zastępca burmistrza Pieńska, sytuacją w hutach jest załamana.
- Staramy się pomóc, ale samorząd niewiele może. Jedyne, co możemy zaproponować, to zasiłki z pomocy społecznej - tłumaczy.
Co na to wszystko Janusz Nowakowski, właściciel szklanego imperium w Pieńsku i Obornikach Wlkp.?
- Nie uchylam się od zobowiązań - zapewnia. Kiedy więc ludzie dostaną pieniądze? - Też chciałbym wiedzieć - odpowiada. - Niczego nie przepisywałem, nie ukrywam majątku. Huty w Pieńsku są własnością mojej żony - wyjaśnia przedsiębiorca.
Zapowiada też, że choć wciąż bierze pod uwagę różne sposoby uporania się z problemami, włączając w to upadłość, to jednak teraz skłania się w kierunku ponownego uruchomienia produkcji w Pieńsku.
- Mamy sporo nieruchomości. Sprzedając kilka z nich, moglibyśmy uregulować zobowiązania za gaz i inne media oraz uruchomić produkcję - planuje.
Jednak mieszkańcy Pieńska nie wierzą w te zapewnienia.
- My chcemy już tylko swoich zaległych pieniędzy - mówią.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?