Jeśli między ludźmi te dwie elementarne zasady nie są zachowane, to mamy do czynienia z dominacją, przemocą symboliczną, dyscyplinowaniem, ale na pewno nie z wychowaniem i edukacją.
Wychowanie i edukacja polegają na tym, że dzięki życzliwej i wspierającej obecności dorosłych, młodzi ludzie aktualizują swoje potencjalne możliwości, talenty i zdolności. Celem tych procesów jest rozwój. Dyscyplinowanie jest sprzeczne z rozwojem. Obecność kamer i monitoring to są warunki stworzone do posłuszeństwa, przystosowania się, szukania strategii prze-trwania czy zachowań obronnych.
Jeśli wychowawcy, nauczyciele i dyrektorzy szkół uciekają się do metod wcześniej kojarzących się z aparatem przemocy, do przymusu, braku zaufania (przecież podglądamy i sprawdzamy tych, którym nie ufamy: kontrolujemy gospodynię, która u nas sprząta, klientów w sklepie, czy nie kradną towarów), to znaczy, że kolejny raz ponieśli porażkę.
Co więcej: kupując kolejne kamery, jawnie się do tej porażki przyznają. W takiej sytuacji nie ma już mowy o rozwoju, o poszukiwaniach, o buncie, który często towarzyszy tym młodzieńczym poszukiwaniom, a nawet bywa warunkiem ich rozwoju. Pojawia się opresja, bezradność, a u tych, których niełatwo zniewolić, taka przemoc monitoringu rodzi wręcz agresję.
Może zamiast zakupu kolejnych kamer, zatrudniania strażników, którzy przez te kamery obserwują młodzieńcze nieposłuszeństwo, spróbujmy my - dorośli - usłyszeć to, co młodzi mają nam do powiedzenia, czego naprawdę od nas oczekują, na co liczą. Czy chcą, żebyśmy ich bezustannie kontrolowali i podglądali, czy raczej potrzebują wsparcia, zrozumienia i mądrej rady.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?