Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inwestycje najlepsze na kryzys

Hanna Wieczorek
Paweł Wróblewski
Paweł Wróblewski Michał Pawlik
Rozmowa z Pawłem Wróblewskim, radnym wojewódzkim i byłym marszałkiem.

W sobotę opublikowaliśmy w "Polsce-Gazecie Wrocławskiej" tekst Andrzeja Krajewskiego zatytułowany &quot. Co, Pana zdaniem, władze województwa dolnośląskiego mogą zrobić, by ograniczyć skutki kryzysu w naszym regionie?

W tym przypadku sprawa jest dość skomplikowana. Okazuje się bowiem, że system finansowy, a mamy przecież do czynienia z kryzysem finansowym, nie podlega prawom rynku. Niewątpliwie więcej do powiedzenia ma w tej sytuacji sama koniunktura i rząd, który ma większy wpływ na ustabilizowanie gospodarki finansowej w Polsce.

Samorząd wojewódzki nic nie może zrobić?

Oczywiście ma pewne pole do popisu. Niestety, władze naszego samorządu wojewódzkiego mówią ciągle o oszczędnościach, rezygnacji z różnych inwestycji...

To źle, że marszałek Marek Łapiński chce oszczędzać?

Moim zdaniem, to właśnie inwestycje mogą spowodować, że na Dolnym Śląsku nie odczujemy tak bardzo skutków tego kryzysu. Przecież, jeśli inwestycje będą dobrze szły, to znajdzie się praca dla firm, nie będzie bezrobocia, nie będzie tak wielu tragedii.

Jak samorząd województwa może wspomagać inwestycje w naszym regionie?

Widzę tu dwie możliwości. Po pierwsze, usprawnienie pozyskiwania środków unijnych. A jest to tym ważniejsze, że euro rośnie w siłę, relatywnie więc złotówek jest więcej. Krótko mówiąc: za to samo euro, które niedawno kosztowało jeszcze trzy złote, dzisiaj można sfinansować więcej rzeczy. Po drugie, zarząd województwa dolnośląskiego nie powinien rezygnować z inwestycji. Przeciwnie, rozpoczynać je i zachęcać do ich prowadzenia. Z tego, co ostatnio wyczytałem, rząd zdaje się już zdecydował, iż będzie możliwość refinansowania. A więc brania przez samorządy takich zaliczek na poczet realizacji unijnych projektów. To jest dobry kierunek. Jeśli uda się go zachować, to ten kryzys będzie niewątpliwie mniej odczuwalny: w Polsce i na Dolnym Śląsku.

Tylko inwestycje? Czy może coś jeszcze podpowiedziałby Pan marszałkowi Łapińskiemu?

I samorząd wojewódzki, i samorządy powiatowe, mają jeszcze jeden instrument do dyspozycji. Mówię tu o urzędach pracy. Trzeba by się zastanowić, czy nie można lepiej wykorzystać tych środków unijnych, które teraz dzielą urzędy pracy. Czy nie da się uruchomić jakichś nowych programów związanych ze zwalczaniem bezrobocia.
Żadnych oszczędności?

Oszczędności też są ważne. Wiadomo, że zawsze gdzieś się znajdzie jakieś rezerwy. Jednak nie jestem zwolennikiem prostych rozwiązań, czyli oszczędzania na urzędnikach. To nie jest wcale tak korzystne, jak by się wydawało. Przecież w samorządach potrzeba kompetentnych pracowników. Chociażby do dzielenia unijnych pieniędzy czy nadzorowania różnych inwestycji. Tak więc nie ma sensu pozbywać się doświadczonych urzędników.

Marszałek robi już coś, by ograniczyć skutki kryzysu?

Tak. Zarząd województwa powołał jakieś grupy eksperckie...

Nie słyszę entuzjazmu w Pana głosie...

Nie podoba mi się obecna moda, która nakazuje powoływanie ekspertów, kiedy pojawia się jakiś problem. Ekspertów, na których przerzuca się rozwiązanie nękających nas kłopotów. Wolę inne działanie.

A co by Pan zaproponował?

Ponieważ w 2008 r. dolnośląski samorząd kiepsko wykorzystał środki na inwestycje, nasze województwo ma w tej chwili dużą nadwyżkę budżetową z poprzedniego roku. Trzeba więc z tego skorzystać. Usprawnić działanie urzędu, dać szanse kompetentnym urzędnikom i zaoszczędzone w ubiegłym roku złotówki wydać na jakiś impuls proinwestycyjny...

Czyli?

Czyli ruszyć z inwestycjami. Niech to wszystko zacznie żyć, dawać miejsca pracy. I niech efekty takich działań przełożą się na łagodzenie skutków kryzysu na Dolnym Śląsku.

Marszałek Łapiński i jego zarząd mogą liczyć na pomoc opozycji w walce z kryzysem?

Oczywiście, że tak. Sytuacja jest przecież wyjątkowa. I choć rolą opozycji zawsze jest punktowanie błędów rządzącej ekipy, ale w żadnym wypadku nie blokowanie dobrych działań.

Pełne poparcie?

Tak dobrze to nie ma. Na przykład, na ostatniej sesji zmieniono podejście do wieloletniego planu inwestycyjnego. Obecnie zarząd województwa może samodzielnie, bez zgody radnych, wybierać projekty. Wskazywać te, które, jego zdaniem, są dobre. Istnieje tu pewne niebezpieczeństwo, że wieloletni plan inwestycyjny wymknie się spod kontroli radnych. Mogą paść zarzuty politycznego dzielenia pieniędzy.

I co można zrobić w tej sytuacji?

Tutaj pole do popisu ma marszałek, który powinien często spotykać się z opozycją i skutecznie przekonywać ją do swoich racji i swoich wyborów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska