Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pentagon zrobi wkrótce ekshumację w Lubinie

Piotr Kanikowski
Historyk Christopher McDermott kierował akcją poszukiwawczą w Wałbrzychu
Historyk Christopher McDermott kierował akcją poszukiwawczą w Wałbrzychu Dariusz Gdesz
Amerykanie szukają lotnika z czasów wojny. W identyfikacji zwłok pomogą badania DNA.

Porucznik Ewart T. Sconiers był bombardierem w amerykańskim samolocie B-17F, zestrzelonym w 1942 roku nad Francją. Trafił do stalagu w Żaganiu, gdzie hitlerowcy trzymali amerykańskich i brytyjskich oficerów. Nie doczekał końca wojny, w 1944 roku zachorował.

W ciężkim stanie przewieziono go do szpitala wojskowego w Lubinie, gdzie 23 stycznia zmarł. Porucznik został pochowany na starym cmentarzu, który w latach siedemdziesiątych zniwelowano. Dziś rośnie tu park. Trudno rozpoznać, w którym miejscu przestronnego placu leżą szczątki bombardiera Eda.

Ale jeśli ojczyzna zabiera kogoś rodzinie, to musi go tej rodzinie zwrócić. Tak sens prowadzonych po 65 latach intensywnych poszukiwań grobu Ewarta T. Sconiersa tłumaczy starszy bosman John Gray z Biura ds. Więźniów Wojennych i Osób Zaginionych w Akcji przy Pentagonie. Stanisław Tokarczuk, lubiński historyk, który pomaga Amerykanom, uważa, że wkrótce wszystko się wyjaśni.

Dzięki wspomnieniom Stefanii Saracen, która w 1953 roku wraz z mężem wprowadziła się do domu nieopodal parku, udało się ustalić najbardziej prawdopodobne miejsce pochówku lotnika. Pani Stefania pamięta, że przy grobie porucznika rosła surmia - rzadkie drzewo pochodzące z Ameryki Północnej o liściach w kształcie serca. Niemiecki nauczyciel Kierschner - rdzenny lubinianin - opowiadał jej, że roślinę zasadził jeden z przyjaciół Ewarta T. Sconiersa.

Według gen. Alberta Clarka, którego hitlerowcy więzili razem ze Sconiersem, porucznika pochowano w alejce prowadzącej w dół cmentarza, w siódmym grobie od brzegu. W 1948 roku sporządził nawet marszrutę, żeby kiedyś odnaleźć grób przyjaciela. Relacje Alberta Clarka i Stefanii Saracen wskazują mniej więcej na to samo miejsce.
Surmia rośnie do dziś. Gdzieś wśród jej korzeni spoczywają prawdopodobnie szczątki amerykańskiego porucznika. - Mamy dziewięćdziesiąt procent pewności - mówi Tokarczuk. - Żeby rozwiać wszelkie wątpliwości, Amerykanie zamierzają jeszcze w tym roku dokonać ekshumacji grobu, żeby porównać DNA zmarłego z DNA rodziny.

W archiwach Pentagonu zachowało się zdjęcie rentgenowskie szczęki porucznika Eda. Będzie je można porównać z czaszką z Lubina. Wcześniej jednak Stanisław Tokarczuk planuje badania georadarem. Liczy, że pomogą mu w tym specjaliści z wrocławskiego Instytutu Pamięci Narodowej oraz historycy z Ośrodka Karta w Warszawie, który też zainteresował się losami Ewarta T. Sconiersa.

Hitlerowcy chowali amerykańskich żołnierzy z nieśmiertelnikami, więc jeśli w ziemi jest kawałek metalu, georadar powinien dokładnie wskazać miejsce pochówku.
Tymczasem Amerykanka Marilin Walton, która na jeden dzień przyjechała do Lubina, złożyła kwiaty pod pniem surmii. Zrobiła zdjęcia i pomodliła się na prośbę przyjaciółki, bratanicy porucznika Sconiersa Pameli Whitelock, która nie mogła do Polski przyjechać.

- Marilin była w 30-osobowej grupie Amerykanów, którzy przyjechali do Żagania - opowiada Stanisław Tokarczuk. - To krewni jeńców z tamtejszego stalagu. Pielgrzymują do Polski tak, jak my jeździmy na groby przodków na Kresy Wschodnie.

Pod Wałbrzychem też szukają

Amerykanie próbują też ustalić miejsce pochówku załogi bombowca, który w marcu 1945 roku rozbił się w okolicach Wałbrzycha.
W 2004 roku w podwałbrzyskim lesie ekshumowano szkielet mężczyzny, który przez dwa lata badali naukowcy na Hawajach. Po ustaleniu kodu DNA i porównaniu z materiałem genetycznym pobranym od rodzin poległych lotników okazało się jednak, że nie są to szczątki Amerykanów z bombowca.
Do zestrzelenia doszło rankiem 22 marca 1945 roku w dramatycznych okolicznościach. Załoga próbowała skierować uszkodzony podczas jednej z misji samolot na radzieckie polowe lotnisko w Brzegu lub Nysie. Ale Rosjanie bez ostrzeżenia zaatakowali bombowiec. Ogień odciął drogę ucieczki pilotom, bombardierowi oraz nawigatorowi. Strzelcy pokładowi oraz radiotelegrafista wyskoczyli na spadochronach i zostali schwytani przez Niemców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska