Rywale głogowian obie bramki zdobyli z rzutów karnych i o ile pierwsza jedenastka została odgwizdana w pełni słusznie, po ewidentnym faulu Damiana Byrtka, o tyle drugi karny wzbudził olbrzymie kontrowersje. - Jeśli takie karne miałyby być gwizdane, to w meczu powinno być ich przynajmniej pięć - mówił tuż po meczu Łukasz Bogusławski. - Kontakt w polu karnym musi być, jestem przecież obrońcą - tłumaczył zirytowany.
Znacznie ostrzej o decyzjach sędziego Zbigniewa Dobrynina wypowiada się trener Ireneusz Mamrot. - Drugi karny to totalne nieporozumienie. Poza tym, w czwartej minucie Meskhia powinien wylecieć z boiska za brutalny faul na Michale Ilkowie. Porównując wejście Damiana Sędziaka w meczu z Sandecją, za które dostał czerwoną kartkę, do faulu Meskhii, to jest przepaść - zaznacza trener. - Po raz kolejny sędziowie nam przeszkodzili. Być może po prostu są ważniejsze drużyny od nas - dodaje.
Trener zdaje sobie jednak sprawę, że jego podopieczni także nie ustrzegli się błędów. - Faul Damiana Byrtka był zupełnie niepotrzebny. Wydawało się, że zawodnik Stomilu nie ma możliwości oddania strzału. Damian jednak podjął taką a nie inną decyzję, nie trafił w piłkę i kosztowało nas to rzut karny. Dalej jednak prowadziliśmy grę i uważam, że w pierwszej połowie byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem. Może tych sytuacji nie mieliśmy wiele, ale Stomil nie miał żadnej - podkreśla I. Mamrot.
Mecz w Olsztynie był kolejnym przykładem na to, że Chrobry niezależnie od przeciwnika gra ofensywnie i o zwycięstwo. - Mamy młodą drużynę, która chce walczyć, biegać i grać piłką. Wiadomo, że gra się też dla kibiców, więc chcemy prezentować atrakcyjną piłkę - tłumaczy trener Chrobrego. - Cieszę się, że tak było również w Olsztynie i że potrafiliśmy kilkoma podaniami przedostawać się pod bramkę Stomilu - dodaje.
Ireneusz Mamrot zgadza się jednak ze stwierdzeniem, że pierwsza liga poniewiera drużyny grające otwarty futbol. - Ogólnie polska piłka poniewiera takie zespoły. Punkty zazwyczaj robią drużyny, które cofają się i grają z kontry - mówi. - Nasi piłkarze to młodzi ludzie i chcemy, żeby się rozwijali. Nie uczymy ich, żeby tylko wybijali piłkę do przodu i liczyli, że może coś uda się zrobić - wyjaśnia.
Uwagę na to zwracali także eksperci podczas pomeczowej analizy. - Cieszymy się, że ludzie z zewnątrz zaczynają nas w końcu doceniać. Prawda jest jednak taka, że za moment nikt nie będzie o tym pamiętał, bo liczą się punkty - puentuje I. Mamrot.
Szansę na poprawienie dorobku punktowego głogowianie będą mieli w najbliższą niedzielę, 27 września, gdy podejmą Chojniczankę Chojnice. Niestety, prawdopodobnie po raz kolejny drużyny nie wspomoże Maciej Górski. - Irytuje mnie już sytuacja z kontuzją Maćka. Po kontuzji stawu skokowego zawodnik powinien wrócić po dwóch, maksymalnie trzech tygodniach, a tu za chwile minie miesiąc i w dalszym ciągu nie wiemy czy Maciek zagra w niedzielę. Szanse oceniam na nie więcej niż pięćdziesiąt procent - kończy trener MZKS-u.
Początek niedzielnej konfrontacji Chrobrego z Chojniczanką o godzinie 17.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?