Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MZKS okradziony z puntów

Marcin Kaźmierczak
Po meczu trener Ireneusz Mamrot miał spore pretensje do arbitra Zbigniewa Dobrynina
Po meczu trener Ireneusz Mamrot miał spore pretensje do arbitra Zbigniewa Dobrynina Łukasz Jaremkiewicz
Chrobry, po sporych kontrowersjach, przegrał ze Stomilem 1:2

Rywale głogowian obie bramki zdobyli z rzutów karnych i o ile pierwsza jedenastka została odgwizdana w pełni słusznie, po ewidentnym faulu Damiana Byrtka, o tyle drugi karny wzbudził olbrzymie kontrowersje. - Jeśli takie karne miałyby być gwizdane, to w meczu powinno być ich przynajmniej pięć - mówił tuż po meczu Łukasz Bogusławski. - Kontakt w polu karnym musi być, jestem przecież obrońcą - tłumaczył zirytowany.

Znacznie ostrzej o decyzjach sędziego Zbigniewa Dobrynina wypowiada się trener Ireneusz Mamrot. - Drugi karny to totalne nieporozumienie. Poza tym, w czwartej minucie Meskhia powinien wylecieć z boiska za brutalny faul na Michale Ilkowie. Porównując wejście Damiana Sędziaka w meczu z Sandecją, za które dostał czerwoną kartkę, do faulu Meskhii, to jest przepaść - zaznacza trener. - Po raz kolejny sędziowie nam przeszkodzili. Być może po prostu są ważniejsze drużyny od nas - dodaje.

Trener zdaje sobie jednak sprawę, że jego podopieczni także nie ustrzegli się błędów. - Faul Damiana Byrtka był zupełnie niepotrzebny. Wydawało się, że zawodnik Stomilu nie ma możliwości oddania strzału. Damian jednak podjął taką a nie inną decyzję, nie trafił w piłkę i kosztowało nas to rzut karny. Dalej jednak prowadziliśmy grę i uważam, że w pierwszej połowie byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem. Może tych sytuacji nie mieliśmy wiele, ale Stomil nie miał żadnej - podkreśla I. Mamrot.

Mecz w Olsztynie był kolejnym przykładem na to, że Chrobry niezależnie od przeciwnika gra ofensywnie i o zwycięstwo. - Mamy młodą drużynę, która chce walczyć, biegać i grać piłką. Wiadomo, że gra się też dla kibiców, więc chcemy prezentować atrakcyjną piłkę - tłumaczy trener Chrobrego. - Cieszę się, że tak było również w Olsztynie i że potrafiliśmy kilkoma podaniami przedostawać się pod bramkę Stomilu - dodaje.

Ireneusz Mamrot zgadza się jednak ze stwierdzeniem, że pierwsza liga poniewiera drużyny grające otwarty futbol. - Ogólnie polska piłka poniewiera takie zespoły. Punkty zazwyczaj robią drużyny, które cofają się i grają z kontry - mówi. - Nasi piłkarze to młodzi ludzie i chcemy, żeby się rozwijali. Nie uczymy ich, żeby tylko wybijali piłkę do przodu i liczyli, że może coś uda się zrobić - wyjaśnia.

Uwagę na to zwracali także eksperci podczas pomeczowej analizy. - Cieszymy się, że ludzie z zewnątrz zaczynają nas w końcu doceniać. Prawda jest jednak taka, że za moment nikt nie będzie o tym pamiętał, bo liczą się punkty - puentuje I. Mamrot.

Szansę na poprawienie dorobku punktowego głogowianie będą mieli w najbliższą niedzielę, 27 września, gdy podejmą Chojniczankę Chojnice. Niestety, prawdopodobnie po raz kolejny drużyny nie wspomoże Maciej Górski. - Irytuje mnie już sytuacja z kontuzją Maćka. Po kontuzji stawu skokowego zawodnik powinien wrócić po dwóch, maksymalnie trzech tygodniach, a tu za chwile minie miesiąc i w dalszym ciągu nie wiemy czy Maciek zagra w niedzielę. Szanse oceniam na nie więcej niż pięćdziesiąt procent - kończy trener MZKS-u.

Początek niedzielnej konfrontacji Chrobrego z Chojniczanką o godzinie 17.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska