Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Telewizja (Wrocław) bardzo mnie kręci

Jacek Antczak
Alicja Grzymalska, nowa dyrektorka TVP Wrocław
Alicja Grzymalska, nowa dyrektorka TVP Wrocław Archiwum prywatne
Rozmowa z Alicją Grzymalską, nową dyrektorką TVP Wrocław

Tydzień temu została Pani dyrektorem Telewizji Wrocław. Jaka była Pani pierwsza decyzja? Zmiana wystroju gabinetu?

Po wejściu do gmachu telewizji w gabinecie spędziłam 5 minut, a potem odwiedziłam montażownie i przywitałam się z redakcją "Faktów". Chcę być tam, gdzie toczy się prawdziwe życie telewizji.

Ale od kilku lat w ośrodkach regionalnych to życie zamiera. Ba, mówi się o ich likwidacji. To się zmieni za Pani rządów?

Uważam, że ośrodki lokalne są bardzo potrzebne. Sama pracowałam w telewizji lokalnej i zdaję sobie sprawę, jak jest ważna dla społeczności regionalnej. Dla mnie najistotniejszym zadaniem jest to, by Wrocław był silnym ośrodkiem producenckim.

Co to znaczy?

Rzecz w tym, by Telewizja Wrocław miała jak najwięcej dobrych produkcji i programów dla innych anten telewizji. Żeby wykorzystać możliwości, jakie ma nasz ośrodek.

A co z programem lokalnym, dla Dolnoślązaków?

Telewizja Wrocław powinna być bardziej regionalna. By kładła nacisk nie tylko na informacje z Wrocławia, ale z innych miejsc na Dolnym Śląsku. Żeby pokazywała, jak region prężnie się rozwija, pokazywała jego atuty turystyczne i gospodarcze.

Ależ Pani dyrektor, wszyscy dyrektorzy tego chcieli, a potem okazywało się, że nie ma na to pieniędzy, a Warszawa oszczędza na innych miastach.

Wiem, że zarządowi też zależy na silnych ośrodkach. Choć wiadomo, jaka jest sytuacja finansowa telewizji.

Jaka? Pewnie znakomita?

Są oszczędności i redukcje. Nadal będą. Ale mam nadzieję, że mimo to uda nam się zrobić coś interesującego, co spowoduje, że oglądalność Telewizji Wrocław wzrośnie.

A propos redukcji. Niedawno publikowaliśmy list otwarty, do poprzedniego dyrektora, by nie likwidował programu "Niech żyje kino", prowadzonego od kilkunastu lat przez Roberta Gonerę i Macieja Żurawskiego. Jest szansa, żeby na ten list odpowiedziała już Pani? I to pozytywnie?

Jak najbardziej. Mam nadzieję, że wkrótce na antenie Telewizji Wrocław pojawi się więcej programów kulturalnych, dokumentalnych i historycznych. Powinniśmy promować młodych, utalentowanych twórców z regionu, których jest mnóstwo. Przecież do tego służy telewizja regionalna, to jest właśnie jej misją.

A program o kinie wróci na antenę?

Nie mogę podejmować pochopnych decyzji, dopóki nie zapoznam się z opinią zespołu. Ale programy, które pokazują dolnośląskich twórców, mają u mnie zielone światło.

Mówi Pani o promowaniu młodych twórców, tymczasem ci doświadczeni ludzie telewizji szepczą, że Pani będzie po prostu miotłą, która wielu z nich wymiecie.

Zapewniam, że nie mam żadnych instrukcji z Warszawy dotyczących zwalniania kogokolwiek. Wszystkie decyzje o zmianach kadrowych pozostają w mojej gestii, a nie uważam, by w ośrodku były potrzebne radykalne ruchy. Co nie oznacza, że zachowam status quo.

To jakie będą? Przypuszcza się, że wprowadzi Pani do telewizji Grzegorza Brauna, związanego z prawicą dokumentalistę?

Będę szukać nowych ludzi, ale akurat Grzegorza Brauna kimś nowym i nieodkrytym trudno nazwać. Na pewno nie będą to postacie związane ze środowiskiem sensu stricto politycznym. Telewizją mają się zajmować przede wszystkim ludzie kompetentni.

Nie oszukujmy się, jeszcze nie było szefa telewizji, nawet regionalnej, który nie byłby z rozdania politycznego. A Pani jest z prawicowego, prezes Farfał jest z LPR…

Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, że nigdy nie byłam związana z LPR-em, nie znam Romana Giertycha, a Piotra Farfała poznałam niedawno, gdy już był w zarządzie TVP.
Ale na przykład Kornela Morawieckiego zna Pani doskonale...

... a przyjaźnię się, i to od dwudziestu lat, także z Józefem Piniorem, Jackiem Protasiewiczem i wieloma politykami z przeróżnych opcji politycznych. To mocne przyjaźnie, ale nie mają znaczenia dla funkcji, którą teraz sprawuję. Przyznam, że zdziwiłam się głosami oburzenia, że szefem telewizji została osoba o prawicowych poglądach. Szokiem byłoby, gdybym została dyrektorem za rządów SLD. Nie wiem dlaczego teraz, gdy w Polsce rządzi prawica, moja osoba wywołuje takie zdziwienie.

Może dlatego, że była Pani prawicową rewolucjonistką.

Chodzi o Pomarańczową Alternatywę? To były najpiękniejsze lata mojej młodości. Choć nie była to tylko zabawa. Poza happeningami i wzajemną solidarnością były też aresztowania, przesłuchania przez esbeków, wsadzanie do celi, straszenie pistoletem. Byłam wtedy nastolatką i te przeżycia pozostawiły we mnie ślady.

Stąd Pani prawicowe poglądy?

Nie tylko. Moja mama, która mnie wychowała, spędziła osiem lat w sowieckich obozach. Po powrocie z Syberii była więziona i prześladowana. Moi przodkowie byli powstańcami. Mama nie opowiadała mi bajek, tylko śpiewała pieśni patriotyczne. A ja nie mam się czego wstydzić, jestem dumna ze swojego wychowania. Gdybym była córką jakiegoś partyjniaka z nomenklatury komunistycznej i jak syn Jaroszewicza jeździła jaguarem, wszystko byłoby OK?

Nie będzie tak, że jeśli do Telewizji Wrocław będzie chciał przyjść jakiś lewicowy poseł, to nie wpuści go Pani na antenę?

Po nominacji dostałam piękne pismo gratulacyjne od szefa dolnośląskiej Unii Pracy Andrzeja Puzi. Ucieszył się, że teraz telewizja będzie niezależna, pluralistyczna i otwarta. Podobnie myślą politycy z szerokiego spektrum.

I nie przewiduje Pani zmian w programach informacyjnych i publicystycznych?

"Fakty" uważam za jeden z najważniejszych programów w TVP Wrocław. Bardzo cenię kompetencję zespołu i nie sądzę, bym wprowadzała jakieś wielkie zmiany. Poza tym spotkanie z zespołem jest przede mną i nie chcę, by o moich pomysłach dowiadywali się z prasy.

A zespół nie zwracał się jeszcze do Pani z ważnymi sprawami?

W pierwszym dniu szef "Faktów" zwrócił się do mnie z istotną sprawą, którą chyba uznali za priorytetową. Poproszono mnie na piśmie o "wymianę 40 krzeseł, zabudowanie ścianą regipsową przejścia z redakcji oraz zdemontowanie ściany między redakcją a korytarzem". Ale mam nadzieję, że jak się z tym "superważnym" problemem uporam, to zajmiemy się wspólnie programem i tym, co TVP Wrocław ma do zaoferowania widzom.

Ponoć Pani poprzednik rządził głównie z gabinetu. Jak to będzie z Panią?

Poprzedni dyrektor pochodził z Białegostoku, ja urodziłam się we Wrocławiu, mieszkam w samym Rynku i bardzo utożsamiam się z naszym miastem. Poza tym mam kreatywną naturę i nie wyobrażam sobie siebie siedzącej godzinami w gabinecie. Jestem producentem telewizyjnym, od 15 lat żyję z pracy własnych rąk. Sama zdobywałam środki, za własne pieniądze kupiłam kamerę i cały sprzęt. Nauczyłam się filmować i montować. Zawsze byłam bardzo aktywna i podobnie będzie tutaj. Chcę zostawić po sobie coś dobrego, ale namacalnego, nie tylko dobre wrażenie, bo, mówiąc kolokwialnie, telewizja mnie kręci.

Zostawić coś po sobie? Czuje się Pani tymczasowym dyrektorem?

Oczywiście, że nie. Ja się łatwo nie poddaję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska