Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia. Jestem naznaczony tamtymi czasami [ROZMOWA]

Małgorzata Matuszewska
Lothare Plüschke
Lothare Plüschke fot.archiwum prywatne
Z Lotharem Plüschke, synem Helene Plüschke, o wpływie historii na życie rozmawia Małgorzata Matuszewska

Pamięta Pan 1945 rok i wydarzenia, które tak strasznie dotknęły Pana mamę, Pana i rodzeństwo?
Byłem najmłodszy z rodzeństwa, urodziłem się w październiku 1941 roku, zatem w lutym 1945 roku, kiedy zaczął się ten czas strachu, miałem 3 lata i 4 miesiące.
Nie ma zbyt wielu wiarygodnych badań na temat funcjonowania pamięci tak małych dzieci. Jedno jest jednak pewne i sprawdza się, niestety, także w moim przypadku - co jakiś czas w moich snach pojawiają się obrazy katiusz, żołnierzy, wycie pocisków na placu w Strzegomiu... Im jestem starszy, tym te obrazy są wyraźniejsze. Dotyczą także wspomnień z kolejnych dwóch lat, do 1947 roku. W jakimś sensie wciąż pozostała dziecięca intensywność przeżywania tamtych czasów. Uczucia: głodu, pragnienia, wszechogarniającego brudu, są we mnie bardzo silne, nie opuściły mnie przez całe życie, miały wpływ na moją służbę wojskową i wychowanie dzieci...
Jestem naznaczony tamtymi czasami na zawsze. Jeszcze dziś staram się oszczędnie gospodarować żywnością, bo pamięć głodu jest wciąż żywa. Staram się jeść to, co jest w domu i niczego nie marnować.

Po wojnie, kiedy zamieszkaliście poza granicami Polski, mówiło się w domu o tamtych czasach?
O tych wydarzeniach nie mówiło się w naszej rodzinie. Zapewne podobnie, jak w innych rodzinach, bo to był temat tabu - w NRD nie wolno było na ten temat mówić, spotykać się z innymi świadkami tamtych wydarzeń.
Ktoś Was pilnował i czuwał, żeby nad tymi wydarzeniami zapadła zasłona milczenia?
Od początku lat 50. dbały o to służby bezpieczeństwa. Część rodziny mieszkała już w RFN. Nasz kontakt z rodzeństwem matki i ojca w RFN był ściśle kontrolowany. Moja mama mogła odwiedzić brata w Allgäu dopiero w 1956 roku, kiedy nastała odwilż, także w Polsce.

Start w życie miał Pan bardzo trudny. A start w dorosłość? Udało się Panu zrealizować choć część marzeń?
Skończyłem studium nauczycielskie, uczyłem w niewielkiej wiosce w okręgu Zerbst. Studiowałem też w szkole wojskowej, odbyłem służbę w organach NRD jako oficer. W latach 1986-1987 dalej się uczyłem, odbyłem ponowne studia na Uniwersytecie Humboldta w Berlinie, gdzie uzyskałem dyplom z pedagogiki. Pracowałem jako ekspert kształcenia zawodowego, przez dwa lata redagowałem pismo branżowe na temat kształcenia zawodowego.

Ma Pan dziś czas na szukanie własnej historii i historii rodzinnej?
Od 1986 mieszkam w Schöneiche pod Berlinem. Od dłuższego czasu zajmuje mnie historia rodzinna, przeprowadzam wywiady z żyjącymi świadkami, krewnymi i spisuję ich historie. Opracowałem drzewo genealogiczne do roku 1635 i ciągle aktywnie poszukuję śladów przodków.
Od najmłodszych lat interesowała mnie literatura. Duża w tym zasługa pewnego ewangelickiego duchownego, który ułatwił mi dostęp do książek. Czytanie stało się moim hobby, pisałem też w tajemnicy wiersze, nowelki i tworzyłem rodzinne czasopismo.

Znalazł Pan jakieś ciekawe tropy rodzinnej historii, związane z Dolnym Śląskiem?
Od 2002 roku spisuję historię mojej rodziny. Doszedłem już w niej do bardzo zamierzchłych czasów, interesuje mnie przeszłość rodu Plüschke. Marzę, żeby w przyszłości powstała książka - saga rodzinna.

Gdzie Pan szukał korzeni?
W Kronice Legnicy z 1680 roku znalazłem wzmiankę o militarnym przywódcy o nazwisku Franca Pliszka z Legnicy. Ten człowiek wykazał się wielką odwagą podczas walk i zasłużył się dla obrony miasta. Około 1664 roku, wraz z przodkiem z ósmego pokolenia wstecz, Georgiem Plischke z Vogtsdorf (na Dolnym Śląsku) rozpoczyna się pierwszy udokumentowany, potwierdzony ślad w naszym drzewie genealogicznym. Szukam jeszcze innych śladów mojej rodziny w zamierzchłej przeszłości. Sądzę, że nazwisko ulegało takim przemianom: Pliszcza - Pliszka - Plischke - Plüschke. Moi przodkowie mieszkali w XIII wiekuna Litwie. Trafiłem na ślad herbu "Pogonia", zwanego także "Bożezdarz" i "Zdarzbog". Nad rzeką Plissą, na terenie dzisiejszej Białorusi, żyli trzej polscy szlachcice o tym nazwisku. Nadal poszukuję wszelkich informacji o innych przodkach, danych o rodzinie i mam nadzieję móc opublikować książkę na ten temat, jeśli pozwoli mi zdrowie i siły. Chciałbym też odwiedzić te strony - sądzę, że byłoby to także cenne dla moich poszukiwań.

Rozmawiała Małgorzata Matuszewska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska