Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia. Getto. Pierwsze powstanie

Katarzyna Kaczorowska
Kadr z filmu „Run Boy Run”, którego akcja dzieje się m.in. w warszawskim getcie
Kadr z filmu „Run Boy Run”, którego akcja dzieje się m.in. w warszawskim getcie Janusz Wójtowicz
19 kwietnia 1943 roku rozpoczęła się Grossaktion in Warschau, ale żydowscy powstańcy chwycili za broń, kompletnie zaskakując swoich nazistowskich oprawców

Kiedy opuszczałem getto - kończył inspekcyjną relację Stroop - usłyszałem w pobliżu, od strony »aryjskiej« strzał. Pobiegłem. To strzelił młodziutki »askaris«, Łotysz w czarnym płaszczu. Obrugałem go jak psa. A ten stoi na baczność i głupkowato, lecz szczerze mówi: Tak nudno, panie poruczniku (wziął mnie za lejtnanta)... Kiedy w końcu zaczniemy strzelać do tych zwierząt za murami żydowskiego ogrodu zoologicznego? - pyta o dziwo po niemiecku, choć w języku »Neger-Deutsch«. Dałem mu rękawiczką po blondynowatym łbie (pochodził z rasy nordyckiej), a w łapę - jedną Reichsmarkę. Na »askariasów« mogłem liczyć!

Wieczorem wróciłem do kwatery, wykąpałem się, natarłem skórę wodą kolońską i zjadłem pyszne knedle. Lubiłem knedle od czasów mego pobytu w Sudetenlandzie. Spałaszowałem kawał krwistej polędwicy z frytkami. Do tego kielich burgunda, egipski papieros firmy Simon (to najlepsze papierosy świata) i w końcu telefon do Hahna. Podziękowałem za ucztę, bo to on przysłał kolację. Doktor Hahn śmiał się i żartował. Wymieniliśmy najświeższe informacje. Ja opowiedziałem o wrażeniach z getta. On - o swych rozmowach telefonicznych z Berlinem i Krakowem... I poszedłem spać. Przedtem kazałem oficerowi ordynansowemu sprawdzić punktualnie o trzeciej w nocy, czy rozkaz von Sammerna zamknięcia getta w tym terminie jest wykonywany, i poleciłem się obudzić o czwartej".

Tak dzień przed rozpoczęciem Gross-aktion in Warschau generał Jürgen Stroop opisywał w celi więzienia na Mokotowie Kazimierzowi Moczarskiemu, tak jak zbrodniarz nazistowski skazanemu na karę śmierci. Z wielomiesięcznych rozmów - od marca do listopada 1949 roku - AK-owca i nazisty powstała później książka "Rozmowy z katem", przez dwa lata drukowana w odcinkach na łamach wrocławskiej "Odry" (1972-1974). Stroopa, wprawionego w likwidacji żydowskich gett na terenie Galicji, do Warszawy skierował sam Heinrich Himmler. Trudno było o większe uznanie skuteczności w realizacji planów ostatecznego rozwiązania.

Stroop w 1943 roku miał 48 lat. Był wyznawcą neopogańskiej, starogermańskiej religii III Rzeszy, co wyraził zmianą biblijnego imienia Józef, nadanego mu na chrzcie, na Jürgena. Jego przeciwnik, człowiek, który stanął na czele pierwszego powstania na terenach okupowanej Generalnej Gubernii i w całej okupowanej Europie - Mordechaj Anielewicz - miał lat 24.
Pierwsze mury wokół tzw. dzielnicy żydowskiej w Warszawie zaczęły rosnąć w kwietniu 1940 roku. Do marca 1941 deportowano tu ok. 460 tys. Żydów z terenu całej Polski. Gęstość zaludnienia wynosiła 146 tys. osób na 1 km kwadratowy. Tylko w okresie od listopada 1940 do lipca 1942 z głodu i chorób zmarło ok. 100 tys. mieszkańców getta.
22 lipca 1942 roku do Adama Czerniakowa, prezesa warszawskiego Judenratu, przedwojennego posła Rzeczypospolitej, przybył z wizytą Hermann Hoefle, szef sztabu "Akcji Reinhardt". Za kryptonimem kryła się ostateczna eksterminacja Żydów w Generalnym Gubernatorstwie. Niemiec poinformował Czerniakowa o rozpoczęciu akcji likwidacyjnej getta. Dzień później prezes Judenratu popełnił samobójstwo. Przed zażyciem cyjanku napisał pożegnalny list do żony. Były w nim słowa: "Żądają ode mnie, bym własnymi rękami zabijał dzieci mego narodu. Nie pozostaje mi nic innego, jak umrzeć".

Od lipca 1942 roku życie w getcie wyznaczały wywózki do Treblinki. Do 21 września z Umschagplatz wywieziono ok. 300 tysięcy ludzi - 80 procent mieszkańców getta. 9 stycznia 1943 roku do Warszawy przyjechał Heinrich Himmler, by osobiście ocenić postępy "Akcji Reinhardt". Dwa tygodnie później z getta wywieziono kolejne 6000 ludzi. Na 19 kwietnia - początek Wielkiego Tygodnia - zaplanowano ostateczną likwidację. Niemcy szykowali się na szybką akcję, ale Stroop w czasie inspekcji, dzień przed uderzeniem, szybko wyczuł napięcie w getcie. Nikt nie spodziewał się, że tym razem Żydzi chwycą za broń i będą walczyć. I to aż do 16 maja. Miesiąc bez dwóch dni...

Rzeczywistą liczbę ofiar po swojej stronie hitlerowcy ukrywali, bo okazywała nagą prawdę - można było z nimi skutecznie walczyć, nawet jeśli walka była skazana na przegraną. Poza tym ujawnianie porażek było niepolityczne - przecież odmawiali Żydom wszystkiego, włącznie z odwagą i honorem.

"(...)Nasza bezradność wobec Żydów i Polaków, którzy opanowali kanały pod gettem. (...) Kanałów nigdy nie pokonaliśmy! To samo zjawisko obserwowali później nasi sztabowcy w czasie powstania warszawskiego. Fenomenem, który ujawnił się w Wielki Czwartek, to udział żydowskich kobiet w walkach. Idzie o zorganizowane grupki dziewczyn z »Haluz-zenbewegung«" - opowiadał Moczarskiemu kat getta Jürgen Stroop.

"Często strzelały z pistoletów jednocześnie z obu rąk. Zażarte w walce, do końca. Niebezpieczne w bezpośrednim zbliżeniu. Taka schwytana »Haluzzenmädel« wyglądała niby trusia. Całkowicie zrezygnowana. Aż tu raptem - gdy grupa naszych podeszła do niej na kilka kroków - jak nie sięgnie po ukryty w spódnicy lub szarawarach granat, jak nie rąbnie w SS-owców, jak nie zacznie miotać przekleństwa do dziesiątego pokolenia w przyszłość - to włosy się jeżyły! Ponosiliśmy w takich sytuacjach straty, więc rozkazałem nie brać więcej dziewczyn do niewoli, nie dopuszczac ich zbyt blisko i z daleka rozwalać pistoletami maszynowymi".

Na pytanie Moczarskiego, czy nie żal mu było ich młodego życia, Stroop zamilkł, po czym wyskandował: "Kto chciał być wtedy prawdziwym człowiekiem, to znaczy silnym, musiał działać jak ja".
W Wielką Sobotę Stroop spotkał w getcie Łotysza, któremu 18 kwietnia dał jedną Reich-smarkę. "Nordyk z niebieskimi oczyma, znający nieźle niemiecki, antysemita - a płakał. Coś bełktotał, że nie może... Że krew, trupy, dzieci itd. Nie zdołałem się opanować i dałem mu po mordzie oraz kazałem wyrzucić z terenu getta" - opowiadał Moczarskiemu, nazywając działania, które trwały do 2 w nocy w Wielką Niedzielę, wojenną rezurekcją zgotowaną Żydom i Warszawie. Getto zamieniło się w morze płomieni. " W dzielnicy »aryjskiej« spokój. Jakiś zimny spokój. Polacy, wiadomo, nie byli serdeczni wobec nas, ale to, co wyczułem, przyglądając się twarzom przechodniów - szczególnie kobiet - przeraziło mnie. Może byłem pod rauszem koniakowym, ale widziałem zbyt liczne spojrzenia w niebo nad gettem. Wszystkie oczy Polaków smutne. Wszystkie twarze spokojne" - opowiadał Stroop, który po piekle zgotowanym gettu, wracał do apartamentu w Alei Róż, gdzie czekało na niego łóżko z luksusową pościelą.

Siły powstańcze w getcie liczyły ok. 1000--1500 słabo uzbrojonych bojowników: ok. 400--800 z Żydowskiej Organizacji Bojowej pod wodzą Mordechaja Anielewicza, ok. 400 z Żydowskiego Związku Wojskowego pod wodzą Pawła Frenkla i Leona Rodala. Powstańcy podczas walk używali flag polskich i żydowskich, co hitlerowców doprowadzało do furii. Pomoc otrzymali głównie od Armii Krajowej i Gwardii Ludowej, a także - w mniejszym stopniu - od Socjalistycznej Organizacji Bojowej i Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej.

Mordechaj Anielewicz zginął 8 maja 1943 roku wraz z większością dowództwa ŻOB w bunkrze przy ul. Miłej 18. To on dał sygnał do zbiorowego samobójstwa, by nie wpaść w ręce Niemców. Razem z nim samobójstwo popełniło 80 powstańców, w tym jego partnerka Mira Fuchrer. Powstanie przeżył jego ostatni przywódca Marek Edelman. Jürgena Stroopa, kata warszawskiego getta, powieszono 2 marca 1952 roku. K. Kaczorowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska