Odda mandat, bo jest dyrektorem

Wojewoda dolnośląski nakazał wygaszenie jego mandatu, ale rada gminy Pieńsk postawiła się wojewodzie okoniem.
- Nie chcieliśmy odebrania mandatu, bo uważamy Zygmunta Listwana za dobrego radnego - tłumaczy radny Romuald Sidorowicz. - Bank ma umowę z gminą od kwietnia 2006 roku. Dlaczego przez dwa lata nikomu to nie przeszkadzało? - zastanawia się.

Zdaniem Jacka Dżedzyka, dyrektora Wydziału Nadzoru i Kontroli Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego, nie ma dyskusji. Mandat Zygmunta Listwana powinien wygasnąć. Radni jednak jednogłośnie powiedzieli: nie.
- Głosowaniem przeciwko wygaśnięciu mandatu chcieliśmy pokazać swoją solidarność z Zygmuntem Listwanem, który jest długoletnim radnym i przewodniczącym komisji rewizyjnej - tłumaczy Stanisław Słobodzian, przewodniczący rady miejskiej w Pieńsku.

Sam zainteresowany niechętnie komentuje całą sytuację.
- Według mnie, nie ma konfliktu interesów między moją funkcją w banku i mandatem radnego - tłumaczy. - Bank prowadzi rachunek w oparciu o konkretne zapisy umowy i nie ma tu miejsca na żadne osobiste korzyści. A mandatu nie może mi zabrać dyrektor wydziału w urzędzie wojewódzkim. Od tego są sądy.

Listwan podkreśla, że gdy jego sprawa trafi na wokandę, będzie się starał wykazać, iż żadnych przepisów nie naruszył.
- Osobiście raczej nie widzę możliwości wykorzystywania przez bank spółdzielczy naszego budżetu, ale rozstrzygnięcia nadzorcze wojewody to rzecz niemal święta - mówi Tadeusz Łowicki, burmistrz gminy Pieńsk.

Sytuacja może być precedensem w skali całego kraju, bo w małych gminach, takich jak Pieńsk, po wygaszeniu mandatu radnego muszą się odbyć wybory uzupełniające. Jeśli radny Listwan wystartuje w tych wyborach i wygra, to co wtedy? Czy wówczas wojewoda znów go odwoła? A co z kosztami kolejnych wyborów?
Zygmunt Listwan uspokaja.
- Nie wezmę udziału w wyborach uzupełniających. Chcę odpocząć - mówi samorządowiec.