Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukradła fortunę i przepadła

Małgorzata Moczulska
Tomasz Przydział z Wałbrzycha stracił tysiąc złotych, które wpłacił uczelni za studia. Pieniędzy już nie odzyska
Tomasz Przydział z Wałbrzycha stracił tysiąc złotych, które wpłacił uczelni za studia. Pieniędzy już nie odzyska Dariusz Gdesz
Śledczy nie znaleźli szefowej agencji opłat. Oszukała w Wałbrzychu ponad 5 tys. osób.

Największa na Dolnym Śląsku afera z nieuczciwą agencją opłat pozostanie bez rozwiązania i znalezienia winnych. To porażka śledczych, a przede wszystkim tysięcy oszukanych ludzi. Najprawdopodobniej nigdy już nie odzyskają oni swoich pieniędzy, prokuratura umorzyła bowiem śledztwo w sprawie wałbrzyskiej agencji Beata. Jej właścicielka na przełomie 2006 i 2007 roku wyłudziła od blisko 5 tys. osób ponad pół miliona złotych i zniknęła.
- Niestety, okazało się, że tożsamość, jaką posługiwała się ta pani, jest skradziona - tłumaczy Ewa Ścierzyńska z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy i dodaje, że policja sprawdziła mnóstwo tropów. Żaden nie doprowadził ich jednak do sprytnej oszustki.

Kobieta, podając się za Beatę Haller, pod koniec 2006 roku odkupiła firmę Centrum Płatności Masowych, rejestrując działalność pod zmienioną nazwą P.H. Beata. Zaraz potem rozpoczęła działalność jako agencja opłat. Ta miała w Wałbrzychu kilka małych punktów obsługi klienta, m.in. w dzielnicach: Piaskowa Góra, Podzamcze, Biały Kamień i Śródmieście.
Każdego dnia agencja obsługiwała setki ludzi. Miała renomę, bo początkowo wszystko było w porządku: tanie opłaty, pieniądze dochodzące w terminie, zadowoleni klienci. Do czasu.

Na początku 2007 roku zaczęły się kłopoty. Właścicielka agencji wypłaciła z konta firmy 580 tys. zł, które miały być przelane na rachunki bankowe wierzycieli. I zniknęła. Zerwała kontakt z pracownikami agencji, a dokumenty, które na miejscu znaleźli policjanci, tylko wprowadziły ich w błąd. Szukali bowiem nie tej osoby, której powinni. Kilka miesięcy później funkcjonariusze zatrzymali Beatę Haller w centralnej Polsce.

Okazało się jednak, że nie ma ona ze sprawą nic wspólnego. Jak tłumaczyła, już wiele miesięcy wcześniej skradziono jej dowód. I rzeczywiście - trop okazał się nietrafiony, bo nie rozpoznali jej ani pracownicy agencji, ani oszukani klienci. Ci zresztą nie kryją swojego rozgoryczenia.
- Wpłaciłam 500 zł. Za gaz, prąd i telefon. Pieniędzy nie ma. Gazownia się upomniała. Musiałam pożyczać od rodziny, a mąż był zły, bo ostrzegał mnie, bym nie płaciła w takich małych punktach - żali się Grażyna Momot, emerytka z Wałbrzycha.

Tomaszowi Przydziałowi na samo słowo agencja Beata zaciska się szczęka:
- Wpłaciłem ponad 1000 zł czesnego za studia. O oszustwie nic nie wiedziałem. Pół roku później szkoła upomniała się o swoje pieniądze, do tego z wysokimi odsetkami. Zagroziła mi skreśleniem z listy studentów.
Oprócz czesnego, chłopak zapłacił jeszcze rachunek mamy za gaz. Te pieniądze też przepadły.

Najlepiej korzystać ze znanych lub polecanych agencji opłat

Z Wiesławem Smużnym z biura Głównego Inspektora Inspekcji Handlowej w Wałbrzychu rozmawia Małgorzata Moczulska

Czy opłacanie rachunków w agencjach opłat jest bezpieczne?

Tak, choć wielu twierdzi, że największą gwarancję dają banki. Mają rację, ale trzeba pamiętać, że na rynku funkcjonuje wiele uczciwych agencji, które mają mniejsze prowizje, są w małych miasteczkach, gdzie nie ma banków i dzięki temu przyciągają klientów. Warto jednak agencję sprawdzić, bo dziś taką działalność może u nas prowadzić każdy.

Nie ma dodatkowych obostrzeń?

Nie, wystarczy, że ktoś zarejestruje działalność gospodarczą i wpisze się do ewidencji. My - jeśli sprawdzamy agencje- to pod kątem prawnym. Skargi klientów dotyczące oszustw przekazujemy policji.

Na co zwracać uwagę, by nie dać się oszukać?

Przy wyborze punktu opłat pozostaje nam polegać na opinii znajomych. Na rynku jest dużo agencji o zasięgu ogólnopolskim czy regionalnym, które mają już wyrobioną markę i funkcjonują na rynku od lat. Między innymi to daje gwarancje uczciwości.

A jeśli ktoś otworzył na naszym osiedlu agencję, to co należy zrobić?

Tu istotne jest to, co mówią klienci, czy ich wpłaty docierały terminowo. Warto podpytać więc ludzi z kolejki, zanim wpłacimy pieniądze. Ważne jest również to, jak często zmieniają się pracownicy agencji. Powinniśmy również sprawdzić, czy agencja posiada fundusz gwarancyjny, który w chwili jej bankructwa zapewnia wypłacalność, i czy działalność gospodarcza jest ubezpieczona od odpowiedzialności cywilnej. W małych miasteczkach często takie agencje prowadzą ludzie znajomi, którym ufamy, bo są niemal naszymi sąsiadami. To też ważne i daje gwarancje uczciwości, bo takie osoby nie są anonimowe i nie znikną nagle z naszymi pieniędzmi.

***
W legnickim sądzie toczy się proces Adama i Celestyny J., właścicieli firmy Futura Capital,
pośredniczącej w regulowaniu rachunków. Wpłacone pieniądze nie trafiły do adresatów. Wg prokuratury, narazili oni ponad 2,6 tys. osób na utratę 710 tys. zł. W październiku ub.r. policjanci z Wrocławia zatrzymali właściciela agencji opłat, podejrzanego o wyłudzanie pieniędzy. Z jego usług skorzystało co najmniej 40 osób.
Współpraca: JUKO, PEKA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska