Występ Rakowskiego od pierwszej minuty można było uznać za małą niespodziankę. Jak dotąd pewniakiem do gry na jego pozycji był Łukasz Hanzel. Dość powiedzieć, że "Raku" tylko cztery razy w tym sezonie wychodził w pierwszej jedenastce Zagłębia, a działo się to dawno temu, bo jeszcze w rundzie jesiennej. Być może z tego też powodu w pierwszej połowie brakowało mu trochę pewności. Niekiedy był mało zdecydowany w interwencjach defensywnych, a i w przodzie brakowało mu precyzji. Znamienna był sytuacja z końcówki pierwszej połowy, gdy rozprowadzał dobry kontratak swojej drużyny, ale podał bardzo niecelnie do Adriana Błąd. Młodszy o rok "Adi" w mocnych słowach zrugał swojego kolegę.
W 56. minucie nikt nie miał już do niego pretensji. Szybką akcję Zagłębia zwolnił nieco Robert Jeż i wydawało się, że nic z tego ataku nie wyjdzie. Tymczasem Słowak oddał do Rakowskiego, a ten kropnął z całych sił zza pola karnego tuż przy słupku bramki Korony. Zbigniew Małkowski był kompletnie zaskoczony i nie miał szans na skuteczną interwencję. Dla "Raku" to był pierwszy gol w historii występów w ekstraklasie. A ma tych występów 38.
Zagłębie objęło prowadzenie, choć nie można powiedzieć, że miało przygniatającą przewagę. Gol Rakowskiego dodał im jednak wiatru w żagle. Nieco ponad 20 minut później było 2:0, a w roli głównej wystąpił Błąd, który widocznie bardzo pozazdrościł swojemu koledze. Pod względem urody gol "Adiego" spokojnie mógłby konkurować z trafieniem Rakowskiego. Z tą różnicą, że za pierwszym Małkowski dostał interweniował przy prawym słupku, a za drugim przy lewym.
Piękną historię napisali nam w piątek dwaj młodzi pomocnicy Zagłębia. Niespełna 23-letni Rakowski i o rok młodszy Błąd zdobywali wspólnie mistrzostwo Młodej Ekstraklasy. Obaj przeszli przez "Miedziową" szkołę piłkarskiego rzemiosła, a przez to jak mało kto zżycie są ze swoim klubem. Kto wie, może kiedyś poprowadzą go po kolejne mistrzostw, tym razem "dorosłej" ekstraklasy.
Wróćmy jednak do meczu z Koroną, albowiem kielczanie nie odpuścili. W doliczonym czasie gry zakotłowało się w polu karnym Zagłębia i padł kontaktowy gol. Komu go przypisać. Chyba jednak Michałowi Gliwie, który ratując sytuację starał się wybić piłkę, ale ta i tak wpadła do siatki.
Kilka chwil później w idealnej sytuacji znalazł się Błąd, ale przegrał pojedynek z Małkowskim i... samym sobą. "Adi" miał mnóstwo miejsca i czasu, by wbić gwóźdź do kieleckiej trumny, jednak trafił właśnie w bramkarza Korony.
KGHM Zagłębie Lubin - Korona Kielce 2:1 (0:0)
Bramki: Rakowski 56, Błąd 77 - Gliwa 90 (sam.)
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 5 693.
Zagłębie: Gliwa - Widanow, Rymaniak, Tunczew, Nhamoinesu Ż - Błąd, Bilek, Rakowski Ż (74 Hanzel), Jeż (90 Trochim), Małkowski (88 Cotra) - Papadopulos.
Korona: Małkowski - Golański Ż (77 Adamek), Stano, Malarczyk, Lisowski - Stąporski Ż (63 Sierpina), Jovanović, Lenartowski Ż, Zawistowski - Janota (64 Sobolewski) - Korzym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?