Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mecz Polonia Warszawa - Śląsk Wrocław 2:2 (RELACJA, ZDJĘCIA, WYNIK)

Jakub Guder
Stadion Polonii
Stadion Polonii fot. JG
Co stolica - to stolica. Otóż w Warszawie nie jest trudno, aby - przy obecnym poziomie naszej ligi - na trybunach zasiadły większe gwiazdy niż w danym czasie biegały po boisku. Tak było w sobotnie popołudnie przy Konwiktorskiej, bo wśród ważnych person mieliśmy byłego reprezentanta Polski/chłopaka Dody (niepotrzebne skreślić) Radosława Majdana, byłego selekcjonera reprezentacji Jerzego Engela, polityka Marka Jurka oraz prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniewa Bońka. Największym zainteresowaniem cieszył się rzecz jasna ten ostatni.

Po gospodarzach nie było widać kłopotów, które ostatnio ich nękają. Już w 3 min. dośrodkowywał z prawego skrzydła Miłosz Przybecki, a Pawłowi Wszołkowi zabrakło naprawdę niewiele, by sięgnąć piłki w polu karnym. Kila minut później ten sam zawodnik popędził skrzydłem Krzysztofa Ostrowskiego, minął go i posłał piłkę minimalnie obok słupka bramki Mariana Kelemena. Konsekwencja "Czarnych Koszul" nagrodzona została w 13 min. Przy wyprowadzaniu piłki z własnej połowie katastrofalny błąd popełnił Przemysław Kaźmierczak, rywale ruszyli bokiem boiska, a płaskie dośrodkowanie na bramkę zamienił Jacek Kiełb. Zawodnicy Piotra Stokowca prowadzili w pełni zasłużenie i atakowali dalej. W 24 min. powinno być 2:0. W pole karne mistrzów Polski poszło kolejne dośrodkowanie, źle tor lotu piłki obliczył Ostrowski i ta trafiła do jednego z niepilnowanych w polu karnym napastników Polonii. Ten był jednak tak zaskoczony tą sytuacją, że zanim zorientował się, o co chodzi, to Ostrowski już się pozbierał i wybił mi futbolówkę spod nóg.

Pierwsza dobra akcja Śląska? W 31 min. po dwójkowej wymianie Mila - Ćwielong uderzył ten drugi, ale leciutko wprost w Sebastiana Przyrowskiego. Generalnie jednak goście przypominali chwilami grupę chłopaków, którzy trenują ze sobą tylko w niedzielne popołudnia. Liczba banalnych strat piłki była zatrważająca, a Kaźmierczak nie powinien po takiej grze wychodzić na drugą połowę.

Cudowną metamorfozę przeszli wrocławianie w ostatnim kwadransie, a by wyjść na prowadzenie potrzebowali ledwie trzech minut. W 38 min. po dośrodkowaniu z rzutu wolnego główkował Rok Elsner, piłkę odbił jeszcze Przyrowski, ale zatrzymać dobitki Adama Kokoszki nie był w stanie. W taki oto sposób były stoper "Czarnych Koszul" przywitał się z kolegami. Nie wszyscy poprawili się na krzesełkach, a było już 2:1. Wrzutkę w szesnastkę głową go Mili zgrał Łukasz Gikiewicz, a kapitan WKS-u pięknym strzałem trafił do siatki.

Niestety piłkarze Stanislava Levego na drugą połowę wyszli o wiele później niż gospodarze i to nie tylko dosłownie, ale też mentalnie. Niewysoki w gruncie rzeczy Kiełb wyskoczył do (którego to już?) dośrodkowania, trafił w poprzeczkę, ale piłka odbiła się od poprzeczki, potem od Kelemena i wpadła do siatki.

Spotkanie się otworzyło. Zresztą Śląsk miał cały czas otwarte skrzydła i nie przeszkadzał rywalom w przeprowadzaniu akcji bokami boiska. Każda piłka w te sektory boiska oznaczała modlitwę, by Ostrowski lub Pawelec nie zostali wkręceni w murawę. Niebezpiecznie było szczególnie na prawej obronie, gdzie raz za razem nacierał Przybecki. Widząc to Levy wysłał w tamten sektor Kaźmierczaka, który od tego momentu pomagał "Ostremu".

Polonią od 70 min. trochę spuściła z tonu, a czeski szkoleniowiec postanowił chyba zagrać o całą pulę, bo najpierw wpuścił Mateusza Cetnarskiego, a potem Erica Mouloungui. Jednak gola mógł - ba! Powinien! - strzelić Gikiewicz. W 73 min. wystarczyło dostawić nogę kilka metrów przed linią bramkową, Giki - owszem - zrobił to, ale tak, że piłka zmierzająca już po dośrodkowaniu między słupki, wyszła za boisko obok jednego z nich.

W samej końcówce chyba brakowało już sił, a gościom dodatkowo pomysłu na to, by zagrozić bramce przeciwników.
Trochę szkoda remisu, bo dawno WKS nie mierzył się z tak słabą personalnie Polonią. Z drugiej strony jednak, jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Szczególnie przy takiej grze.

Polonia Warszawa - Śląsk Wrocław 2:2 (1:2)
Bramki: Kiełb 13, 48 - Kokoszka 38, Mila 40
Sędzia: Jarosław Rynkiewicz
Widzów: 2400

Polonia: Przyrowski - Todorovski, Morozov, Baran Ż - Tosik Ż, Pazio, Piątek, Wrzesiński (46 Gołębiewski) - Kiełb (76 Michalski), Wszołek, Przybecki (90 Wełna).

Śląsk: Kelemen - Ostrowski, Kowalczyk, Kokoszka, Pawelec - Elsner (64 Cetnarski), Kaźmierczak, Ćwielong Ż (71 Mouloungui), Sobota, Mila - Ł. Gikiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mecz Polonia Warszawa - Śląsk Wrocław 2:2 (RELACJA, ZDJĘCIA, WYNIK) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska