Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ore, ore, szaba... jak dobrze mieć Cygana za sąsiada. Najlepiej 300 km za płotem?

Arkadiusz Franas
Arkadiusz Franas, redaktor naczelny Gazety Wrocławskiej
Arkadiusz Franas, redaktor naczelny Gazety Wrocławskiej fot. Polskapresse
A co Państwo na to, gdybym tak zupełnie niespodziewanie któregoś wieczoru wparował do Państwa mieszkania? Takiego wymuskanego, z lśniącymi, porcelanowymi słonikami na półkach, dywanami pozbawionymi wszelkich żyjątek, firankami bielszymi niż dusza posłanki Sobeckiej, wykrochmalonymi koronkowymi serwetkami... I ja tak bym se wparował tuż po 20 wieczorem i usiadł. Ubłocone buty rzucił na środek dywanu, skarpetki (po 14-godzinnym stopniu zużycia) zarzucił na żyrandol, koszulę rozpiął do pasa, podrapał się po klacie i zakrzyknął: a gdzie kolacja! I dodał: no co tak się dziwicie? Żona marudzi, źle gotuje, dziś wpadłem do was! Tylko kolacja ma być na ciepło!

I co? Ucieszyłaby Państwa taka wizyta? Byłbym zdziwiony, gdybym po 5 minutach nie znalazł się w trybie natychmiastowym na klatce schodowej. Włącznie z moją nieświeżą garderobą. I tak bym dziękował Bogu, że moje stopy nie muszą doganiać szczęki, która po ciosie nabrała nienaturalnej prędkości.

To dlaczego niektórzy tak bardzo bronią rumuńskich Romów koczujących od dawna we Wrocławiu przy ulicy Kamieńskiego? Oni przecież w liście do prezydenta Wrocławia z rozbrajającą szczerością argumentowali: "My nie chcemy tak żyć, ale też nie mamy wykształcenia, pracy, majątku, dlatego wychodzimy na ulicę i żebrzemy o pieniądze na jedzenie, leki czy inne produkty potrzebne do życia" - piszą, mówią, że nie chcą wracać do Rumunii i proszą o wskazanie innego terenu, na którym mogliby się osiedlić. Nie mają wykształcenia, pracy, ale chcą tu żyć. Naturalne, że wielu się pyta: czy będą żyć na nasz koszt? Kto ma płacić za ich pobyt? I proszę mi nie wmawiać, że każdy, kto tak pyta, to rasista. To nie ma nic wspólnego z przynależnością etniczną, a z umiłowaniem porządku.

Problem jest, i to bardzo pilny. Tu powinny natychmiast reagować służby miejskie i wojewody. Jeśli nie zajmą się likwidacją (przeniesieniem) obozowiska w sposób zorganizowany, to znajdzie się jakaś grupa idiotów, która "weźmie sprawy w swoje ręce". I wtedy dopiero będzie problem. Dużo większy.

Ale na razie swoje poglądy wyjawili jedynie rzecznicy obu stron. Rzecznik wojewody w internecie westchnął kulturowo: "Dzisiaj Międzynarodowy Dzień Romów, a jutro kończy się ultimatum miasta dla społeczności romskiej z wrocławskiego koczowiska. (...) Nie rozumiem za to, jak Wrocław - metropolia nad Odrą, którą Jan Paweł II nazwał »miastem spotkań«, kandydat do miana Europejskiej Stolicy Kultury, (...) jedno z najbogatszych miast w Polsce z wielomiliardowym budżetem… nie jest w stanie zaproponować innego rozwiązania niż pozbycie się Romów poza własne granice. (...) Łatwo zapominamy, że nie tak dawno sami byliśmy pariasami Europy…".
Może i pan Jarosław Perduta był, ja się nigdy nie poczuwałem. Nawet jak chodziłem w trochę gorszych trampkach niż moi rówieśnicy z RFN-u.

Ale oddajmy teraz głos rzecznikowi prezydenta Wrocławia, który tak odpisał koledze po fachu: "Bardzo cieszy mnie Twoja troska o los rumuńskich Romów z Kamieńskiego, wszak jesteś rzecznikiem wojewody - przedstawiciela rządu na terenie Dolnego Śląska. (...) Więc przestań rozdzierać szaty i poproś swojego szefa, by wziął się do roboty". Na ten wywód Pawła Czumy Perduta dorzucił, że tu wojewoda nic nie może.

Niestety. Prawie jak zawsze. Jak cały polski rząd, który słynie z tego, że nic nie może. A tkwi na swych stołkach głównie dlatego, że Polacy nie mają alternatywy. Bo kto, jeśli nie ekipa Donalda Tuska. Kaczyński? Palikot? To wybór z serii: wolisz usiąść na gwoździu czy kaktusie?

A mnie cały czas nurtuje takie pytanie. To jak pan wojewoda nic nie może, to po co mu ten gmach przy pl. Powstańców Warszawy, złożony z 800 gabinetów zajmujących 26 tysięcy metrów kwadratowych. Tyle powierzchni niemocy... Nie ma co... A poza tym, Panie Rzeczniku, może by Pan jednak trochę stanął w obronie swego szefa? Aleksander Marek Skorupa to piekielnie doświadczony samorządowiec, były poseł, fantastyczny szachista i brydżysta, matematyk. Taki potencjał, a Pan tu nam mówi, że nic nie może. A może nie chce? Bo takie jest zapotrzebowanie polityczne? I na ołtarzu walki z Wrocławiem dutkiewiczowskim trzeba poświęcić 60 rumuńskich Cyganów? Źle mi to pachnie...

A może zamiast wzdychać na portalach z okazji Międzynarodowego Dnia Romów i organizować w urzędzie wojewódzkim akademię ku czci, trzeba było wziąć tyłeczki w troki i ruszyć na ulicę Kamieńskiego. Wiem, że wygodniej pogłaskać główki wystrojonych cygańskich dzieci w ciepłym gabinecie, ale na tym obozowisku też są romskie maluchy. Fakt, trochę gorzej by wyglądały na zdjęciach w internecie, ale dopiero one poczułyby, że mają święto. Myślę, że biedne nawet nie wiedziały.

Panowie Rzecznicy, zagońcie swoich szefów do roboty. A gdyby nie było gdzie przenieść rumuńskich Cyganów z Kamieńskiego, to może do ogródków czy na podwórka tych, którzy bezrefleksyjnie bronią tego dzikiego obozowiska. Nie będą chcieli? Podejrzewam, bo każdy jest dobry w teorii, ale jak przyjdzie do działania, to... ale u mnie nie ma gdzie! Kochamy ludzi. Ale najlepiej, jak są 300 kilometrów za naszym płotem. Ech, ci działacze...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska