Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po bandzie: Ja już jestem po wiosennym spa

Wojciech Koerber
Polskapresse
Wpadł ostatnio w moje ręce voucher na mycie auta. Sorry, na "samochodowe wiosenne spa", znak czasów. No więc dlaczego miałbym nie podarować swej leciwej hondzie odrobiny luksusu?

Zadzwoniłem umówić spotkanie. "A ile lat ma Pańskie auto? Jeśli, oczywiście, mogę spytać. Chciałbym po prostu oszacować czas pracy przy nim" - rozpoczął sympatyczny menago. Hmm, zamieniłem z nim ledwie dwa słowa, a już poczułem, jak delikatnie stara się podejść do mnie i mojej starej fury. Jakby do kobiety jakiejś w słusznym wieku, która wiosenną porą też pragnie coś ze sobą zrobić, choć niewiele już można. No to ja - wiadomo, kłamstwem się brzydzę - podałem mu ten wiek, nie odejmując ani miesiąca. Miał po chwili oddzwonić. I wiecie co? Nie oddzwonił.

Poczułem się odtrącony. Nie pierwszy zresztą i nie ostatni raz, nawet polubiłem już ten status pokrzywdzonego. Zacząłem rozmyślać. I wtedy zrozumiałem tę płeć przeciwną, która nie tylko swój wiek przekłamuje, lecz wiele innych spraw. Gorszych! Słuszne wydało mi się stwierdzenie, co zauważył znajomy, że to prostytutki zachowują się często jak damy, a damy - jak...

No właśnie. A że szczerość nierzadko rykoszetem wraca? Na balu u hrabiego siedzi pod ścianą obrażona, nadęta dama. Ktoś w końcu prosi ją do tańca. I słyszy: "Z pijanym nie tańczę". Więc ripostuje: "Trzeźwy nie poprosi".

Ale, ale… Otóż po paru godzinach ten pan oddzwonił. Zarobiony był po prostu. Zaprosił, podjął, autko jak nowe. Wniosek? Sami sobie wydedukujcie. No, ale żeby zostać przy tematyce motoryzacyjnej. Obiecałem przed tygodniem zdradzić, kto w redakcji był specjalistą od takich mianowicie numerów, że nie zawsze pamiętał, by w sprawozdaniu z meczu podać ludziom to, co najważniejsze - wynik. Otóż specjalizował się w tym red. Karpiński. W pewnym sensie był perfekcjonistą. Gdy to jemu przypadała rola kończącego sportowe wydanie, a do obsłużenia był wieczorny mecz, wszystko, co mógł, szykował wcześniej, w stopce meczowej wpisując też i dwukropek, przy którym miał się pojawić wynik. Problem w tym, że Karpiu - całkowicie oddany tworzeniu relacji - z rzadka o jego dopisaniu pamiętał. I te dwukropki, miast wyniku, pojawiały się w gazecie dość regularnie.

Ale trzeba też Karpia cenić. Zawsze chciał zostać licencjonowanym menedżerem, handlować piłkarzami, i cel osiągnął. Wtedy odwiedził redakcję. Podjechał wypasioną alfą romeo. Gdy tylko spostrzegł, że z ust moich wydostaje się już ironiczny komentarz, postanowił wyprzedzić bieg zdarzeń: "Wiesz, Wojtek, ja muszę być dla nich (dla piłkarzy znaczy) wiarygodny".

A mnie się kiedyś zdarzyło wynik odwrócić. Na szczęście był remis.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska