18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protest przeciw fermie norek: Wrocław europejską stolicą tortury (ZDJĘCIA)

Weronika Skupin, fot. Paweł Relikowski
fot. Paweł Relikowski
Koalicja Antyfutro i stowarzyszenie Otwarte Klatki protestowały dziś od godz. 13 przeciwko budowie fermy norek w Brześciu w podwrocławskiej gminie Żórawina. Na proteście pod urzędem wojewódzkim pojawiło się nieco ponad 100 osób. Została przekazana petycja ze sprzeciwem wobec budowy fermy do wicewojewody Ewy Mańkowskiej. "Wrocław - stolica tortury", m.in. takie hasła można było przeczytać na transparentach.

Członkowie obu stowarzyszeń i zaproszeni przez nich goście, w tym mieszkańcy okolicznych miejscowości wytykają szereg nieprawidłowości jakie zaszły przy wydaniu decyzji na budowę farmy. M.in. zarzucają wójtowi gminy Janowi Żukowskiemu, że układał się z firmą Rolpi, inwestorem, a jednocześnie zapewniał ich, że jest przeciwko budowie.

Karolina Gigiel-Korbasiewicz i Tomasz Gigiel to architekci, którzy mieszkają w Boguszowie, półtora kilometra od budowy fermy. Działają w imieniu swoim i mieszkańców gminy. Przyjrzeli się procedurom i przeanalizowali wszelkie dokumenty. Wykryli, że przy wydawaniu zgód na postawienie fermy doszło do licznych naruszeń prawnych.

- Raport środowiskowy został stworzony nie do tej inwestycji. Jest w nim mowa o 24 pawilonach z fretkami długich na dwa kilometry, tymczasem w projekcie jest to 201 klatek o długości łącznie aż 20 kilometrów. To dziesięć razy większy teren i na takim w rzeczywistości jest stawiana inwestycja - mówi Karolina Gigiel-Korbasiewicz.

W raporcie jest też mowa o krótkiej utwardzonej betonem drodze, a w projekcie widać, że 12 hektarów pola zostanie zabetonowanych. Poza tym w rzeczywistości płyta gnojowa będzie dwa razy większa niż jest to napisane w raporcie.

Architekci i Marek Kraśny, biolog opowiadający o wpływie fermy na środowisko, podkreślają też, że przez fermę znacznie przekroczone zostaną wartości amoniaku. To gaz, który ulatnia się na podobnych fermach. Będzie mieszał się z wodą powodując kwaśne deszcze i zakwaszał glebę.

Zarzucają też wójtowi gminy Żórawina, Janowi Żukowskiemu, że nie przeprowadził oceny oddziaływania na środowisko, o czym świadczą fragmenty decyzji środowiskowej. "Stwierdzam brak potrzeby przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko (...)" napisał w decyzji. W rozmowie z nami wcześniej stwierdził, że pozwolenia od gminy firma Rolpi nie mogła nie dostać. Opinia gminy opiera się bowiem na decyzjach sanepidu i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, a wójt tylko "przyklepał" pozwolenie podpisem.

W rzeczywistości na wójcie ciąży obowiązek oceny całego materiału dowodowego. Tymczasem raport środowiskowy miał być obarczony licznymi zabiedbaniami i błędami.

Poza tym błędy są też w decyzji o warunkach zabudowy. Są sprzeczne ze studium zagospodarowania przestrzennego i ustawą o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Studium mówi o zabidowie typu farmerskiego, a inwestycja w rzeczywistości ma być jedną z większych w Europie ferm norek o charakterze przemysłowym.

W studium jest też mowa o stanowiskach archeologicznych - jedno z nich jest na terenie działki, gdzie budowana jest ferma, a drugie obok niej. Zrównano je z ziemią bez opinii Dolnośląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków.

W dodatku pozwolenie na budowę obejmuje działkę, która nie należy do inwestora, a do skarbu państwa. Zaczeło się już wysypywanie piaskiem terenu fermy i również ta część działki jest już zasypana.

Mieszkańców oburza też fakt, że nie brano ich opinii pod uwagę na żadnym etapie inwestycji. - Nie było konsultacji społecznych. Poza tym niektóre osoby zostały w postępowaniu pominięte - są to właściciele działek naookoło tej, gdzie stawiana jest farma. Liczono się jedynie z opinią wójta i jego syna, którzy są właścicielami niektórych działek okalających - mówi Karolina Gigiel-Korbasiewicz. Dodaje, że Jan Żukowski zapewniał mieszkańców, że sprzeciwi się fermie norek i wstrzyma proces wydania zgód na budowę. W rzeczywistości nie zrobił tego, poza tym było na to za późno. Wcześniej sprzedał swoją działkę firmie Rolpi. Gdy mieszkańcy się o tym dowiedzieli, potraktowali go jak zdrajcę. - Czujemy się oszukani, jesteśmy oburzeni. Uspokajał, że fermy być może nie będzie, a sam oddał im działkę - mówi Maciej Zatoński, mieszkaniec Węgier w gminie Żórawina.

Nie dość tego w pobliżu fermy miały powstawały domy. Wójt wydał decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach dwa lata temu, a ogłoszenie jej zamieszczone zostało w biuletynie informacji publicznej ponad rok później. - Mieszkańcy Węgier mieli się osiedlać w pobliżu fermy. Po półtorej roku dowiedzieli się, że będą mieli ją pod oknami - oburza się Gigiel-Korbasiewicz.

Wskazuje ona też na dokument, w którym wójt zmienia decyzję o warunkach zabudowy fermy i decyzję urbanistyczną podważając bezprawnie wcześniejsze dokumenty i nazywając je "oczywistą pomyłką pisarską". Nie ma w jego dokumencie podpisu urbanisty, a nagle działka zmienia swój charakter na taki pod zabudowę przemysłową.

Architekci wystosowali już wniosek o uchylenie pozwolenia na budowę fermy, uchylenie dokumentu wójta o "oczywistej pomyłce pisarskiej" i uchylenie warunków zabidowy. Poinformowali też Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska o nieścisłościach w wystawionym przez RDOŚ raporcie środowiskowym i decyzji środowiskowej podpisanej przez gminę Żórawina. GDOŚ zapewnił, że sprawą się zajmie.

Maciej Kraśny, biolog, zauważa też, jakie szkody może wyrządzić norka amerykańska. - Ten gatunek wyparł naszą norkę europejską. Często ucieka z ferm i trzymetrowy płot w tym nie przeszkadza, a tu płot będzie o połowę niższy. Norka za rok, góra dwa, może dotrzeć do oddalonego o 15 km Wrocławia. A tu przetrzebi populację ptaków - opowiada.

Wskazuje też, że ferma jest tak zaprojektowana, że wszelkie fekalia norek będą mieszały się z wodą spływającą z dachów, a potem ściekały na okoliczne pola i do rowów melioracyjnych. Jego zdaniem za maksymalnie 7 lat obumrą drzewa na alei Lipowej w Brześciu przez choćby stężenie amoniaku. W dodatku obliczył, że 200 ton norek (około 200 tysięcy osobników) w ciągu roku zdechnie na fermie z powodu chorób, stresu lub zagryzie się nawzajem. - Często kopie się na fermie olbrzymi dół i tam wrzuca martwe zwierzęta - mówi.

Paweł Rawicki z "Otwartych Klatek" podaje, że w Polsce jest 800 ferm zwierząt futerkowych, takich jak norki, lisy i jenoty. Jego stowarzyszenie skontrolowało ponad 50 ferm i na każdej wśród zwierząt dochodzi do aktów kanibalizmu, a ich nieczystości wyrzucane są poza teren fermy. Tego obawiają się mieszkańcy - smrodu amoniaku i zwierzęcych odchodów.

- W Słowenii, Wielkiej Brytanii czy Holandii wprowadzono całkowity zakaz hodowli zwierząt futerkowych. Dziś wysłaliśmy list do ministerstwa rolnictwa co ma zamiar zrobić, by wprowadzić go w Polsce - mówi Paweł Rawicki.

Ewa Mańkowska, wicewojewoda dolnośląska, wyszła przed gmach budynku i odebrała od zgromadzonych protest w sprawie budowy fermy. Podziękowała za pokojowe zgromadzenie i zapewniła, że sama jest miłośniczką zwierząt, choćby z racji wykształcenia (jest zootechnikiem).

Jak zapewniła Ewa Mańkowska, wraz z Aleksandrem Markiem Skorupą, wojewodą dolnośląskim, przyjrzy się sprawie. Ma z nim porozmawiać na temat fermy jeszcze dziś. To wszystko, co obiecała. - Nie możemy dziś obiecać, że fermy z dnia na dzień nie będzie. Nie możemy powstrzymać budowy. Musimy działać zgodnie z prawem. Jedynie samorządowe kolegium odwoławcze może wzruszyć przedstawione dokumenty - mówiła.

Tłum krzyczał zgodnie "hańba!" i domagał się wstrzymania inwestycji. Wicewojewoda tłumaczyła, że ma związane ręce, bo samorząd gminny i powiatowy wydał odpowiednie zgody środowiskowe i zezwolenie na budowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska