Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławskie Biuro Literackie wydało (po) 33 teksty Janerki i Grabaża

Jacek Antczak
"Są wesołe konstytucje/ Które mają jeden cel/Chcą oddalać rewolucje /Ale my to mamy gdzieś" - jak Lech Janerka wpadł na tekst "Konstytucji" , który doczekał się już setek interpreta-cji? Jak zwykle - leżał w łóżku z żoną i nucił sobie kawałki, jakie skomponowali sobie w Klausie Mitffochu. Wstał, zapalił lampkę, poszedł do kuchni, kilkanaście minut popisał, wrócił do łóżka i powiedział do Bożeny Janerki: "Napisałem piosenkę, nawet fajna. Śpimy". I zgasił lampkę.

Minęło 30 lat, legendarne już "Konstytucje" otwierają tomik pt. "Śpij, aniele mój/Bez kolacji", który wydało wrocławskie Biuro Literackie. W książeczce, podobnie jak w drugim tomiku z serii - "Na skrzyżowaniu słów" Krzysztofa "Grabaża" Grabowskiego - znalazły się 33 teksty piosenek. I eseje autorów wyborów.
Wprawdzie kiedyś ukazały się już "Texty" Janerki, a i lider Pidżamy Porno i Strachów na Lachy, ma na koncie kilka tomików ze swoimi utworami, a teksty obu artystów są fanom znane i ogólnodostępne, to pomysł jest świetny. Bo nobilituje znakomitych autorów znakomitych piosenek. Będą się wprawdzie zapierać rękami, nogami i woka-lem, przed taką klasyfikacją, ale Biuro Literackie zrobiło z nich po prostu poetów rocka. No bo jeśli Bob Dylan wciąż jest poważnym faworytem do literackiego Nobla, a Marcin Świetlicki już dostał stówkę (słownie sto tysięcy złotych polskich) od Silesiusa za całokształt twórczości, to warto pokazać, że polski "postpunknowofalarock" ma swoich Herberto/Miłoszów.
Chłopaki (pardon, ale przecież Janerka jeszcze nie skończył sześćdziesiątki, a Grabaż jest nawet przed pięćdziesiątką) od zawsze rymują z sensem. A przecież, jak słusznie zauważyła najlepsza w naszym kraju poetka rocka, Katarzyna Nosowska (przydałby się jakiś tomik), "Piosenka musi posiadać tekst". Dziś, niestety, na ogół posiada tylko słowa.
Z kilkoma wyjątkami, które, mam nadzieję, będzie przypominała pomysłowa wrocławska oficyna. Wprawdzie, jak wyśledził Filip Zawada, Lechu to poeta wojenno-senny, a Grabaż jest "Chory na wszystko" i twierdzi, "że nie mieszka już w Punk Rock City" a "śpiewa już tylko o Polsce / złe piosenki o złym systemie", ale właśnie o to chodzi. O to, że "mieszkamy w różnych zakątkach Polski i cierpimy na syndrom sztokholmski", albo że "jest jak w niebie/pieniądze tracą sens" i "obawiamy się, że powstaje plan zatykania trąby".
Na obu okładkach zamieszczono zdjęcia autorów. Fajne. Obydwaj na fotkach jarają. To pewnie przypadek, nie jakaś deklaracja. Janerka opowiadał kiedyś w wywiadzie, że parę razy rzucał palenie, co podobało się jego żonie, bo dostawał wtedy pancernej d... Fiu, fiu.
W przypadku Janerki, 33 piosenki zamieszczone w tomiku, to prawie jedna trzecia jego twórczości. Jest lakoniczny, ale zapowiada kolejną płytę - po 8 latach milczenia. Muzyka już prawie jest. Ciekawe, czy przed snem Lechu sobie nuci i zapala lampkę. Grabowski - autor socjologiczno-liryczny - napisał dużo więcej. Jego płyty to tekstowo czasem minitra-ktaty rockowe. Ale w tomiku "Na skrzyżowaniu słów" nie znalazły się wszystkie jego "największe przeboje". To autorski wybór Krzysztofa Gajdy, uzupełniony krytyczno-literackim posłowiem.
Obaj autorzy w kwietniu przejdą na literacką stronę mocy. 19 i 20 kwietnia zagrają "koncerty autorskie" w ramach Europejskiego Portu Literackiego. W tym czasie na rynku będzie już trzeci tomik, z tekstami Bartosza "Fisza" Waglewskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska