Od wszystkich zawodników w zespole wymagam szacunku

Kamień chyba spadł Panu z serca. W trzecim meczu w roli pierwszego szkoleniowca wreszcie odniósł Pan zwycięstwo...

Na pewno wygrana z Czarnymi była bardzo istotna dla całej drużyny. Zespół w ostatnim czasie wiele przeszedł i aby wrócić do stabilnej, wysokiej formy, musi też zwyciężać. Z meczu jestem zadowolony, choć na pewno mogliśmy oszczędzić sobie i kibicom nerwów w samej końcówce. Przecież wcześniej prowadziliśmy wysoko, kontrolowaliśmy przebieg gry, a w końcówce zrobiło się nieciekawie. Wyraźnie widać,że mamy problemy z rezerwowym rozgrywającym, zastępcą dla Baileya.

Kandydat do tej roli siedział na trybunach. Dlaczego Iwo Kitzinger w ogóle nie był w meczowej dwunastce?

Zdecydowały o tym kwestie dyscyplinarne. Może jestem tylko tymczasowym trenerem, może ktoś inny poprowadzi tę drużynę do końca sezonu, ale nie zmienia to jednej rzeczy - wymagam od graczy szacunku. Sam ich szanuję i oczekuję, że oni będą robić dokładnie to samo. Na pewne zachowania Kitzingera nie mogłem sobie pozwolić, bo w ewidentny sposób podważony został mój autorytet. Dlatego odsunąłem go od zespołu.

To była decyzja dotycząca tylko tego jednego meczu, czy też Kitzinger na dłużej wypadnie ze składu?

Nie wiem, jak to się potoczy. Na razie jest odsunięty. Co będzie dalej? Zobaczymy.
Kitzinger jest reprezentantem Polski. Jeśli nie będzie grał, to kadra może mieć problemy...
Przede wszystkim jest dorosłym człowiekiem i musi brać odpowiedzialność zarówno za swoje słowa, jak i za swoje czyny. Poza tym przede wszystkim jest graczem PGE Turowa Zgorzelec i musi się dostosować do tego, czego się od niego oczekuje.

Mecz z trybun obserwował też kandydat na trenera - Renato Pasquali. Był dodatkowy stres?

Nie, choć dla zawodników w tej chwili najważniejsze jest to, by wreszcie przestać myśleć o trenerze i zmianach. Powinni skupić się tylko i wyłącznie na grze. Tylko to - w dłuższej perspektywie - może dać sukces i występ w finale.