Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Im dalej od centrum, tym taniej. Warto się przeprowadzić?

Marcin Moneta
Rozbudowują się także miejscowości na południe od Wrocławia. Na zdjęciu: budowa w Smolcu
Rozbudowują się także miejscowości na południe od Wrocławia. Na zdjęciu: budowa w Smolcu Janusz Wójtowicz
Rozbudowują się przedmieścia Wrocławia i okoliczne miejscowości. Tak jest choćby na wrocławskim Zakrzowie czy też w Domaszczynie i Kiełczowie w gminie Długołęka. Deweloperzy w tym roku oddadzą w sumie nawet pół tysiąca nowych mieszkań. I to znacznie taniej, niż w centrum stolicy Dolnego Śląska. Czy zatem warto przeprowadzić się na obrzeża miasta, a nawet pod Wrocław?

Czy warto porzucić miasto i przenieść się na przedmieścia? Porównanie cen metra kwadratowego mieszkania w centrum i na obrzeżach lub pod Wrocławiem daje odpowiedź twierdzącą. W miejscowościach, takich jak Siechnice czy Kiełczów można "ustrzelić" własne M w cenie nawet poniżej 4 tys. zł za metr kwadratowy. Dla porównania - średnia cena ofertowa metra mieszkania we Wrocławiu wynosi 4850 zł.

Jeden z deweloperów za mieszkanie willowe o powierzchni 60 mkw. w Kiełczowie (do tego 30 mkw. ogrodu) chce 4 tys. zł za metr. Koszt zakupu takiego lokum to 240 tys. zł. We Wrocławiu mieszkanie o tym samym metrażu kosztuje średnio o 50 tys. zł więcej.

Czy oszczędzając na cenie mieszkania wyjdziemy na swoje? Trzeba wziąć pod uwagę przede wszystkim wydatki na dojazd do pracy w mieście. Świeżo upieczony kiełczowianin ma do pokonania ponad 12 km do centrum Wrocławia. Oznacza to, że miesięcznie pokona dystans ok. 500 km. Załóżmy, że jego auto spala średnio 8 litrów benzyny na 100 km. Musi się przygotować więc na wydatek ok. 250-300 zł miesięcznie. Oczywiście to wyliczenie szacunkowe, bo koszty wzrosną z powodu korków i innych utrudnień drogowych. Dodać należy do tego każdy wyjazd do lekarza, centrum handlowego czy kina.
Dla porównania: wrocławianin dojeżdżający samochodem z rejonu ulicy Hallera do pracy w ścisłym centrum wyda na ten cel zaledwie 100-150 zł.

Z tego wynika, że miesięczne wydatki na dojazd do pracy we Wrocławiu osoby, która wyprowadziła się za miasto są wyższe co najmniej o 150 zł. Rocznie daje to 1800 zł dodatkowych kosztów.

Skoro na kupnie mieszkania pod miastem zaoszczędziliśmy 50 tys. zł, to nasze wydatki na dojazdy do pracy dorównają tej kwocie dopiero po ok. 28 latach.

Są też inne korzyści. Świeżo upieczony kiełczowianin może liczyć choćby na mniejsze opłaty lokalne. Mniej zapłaci np. za wodę. W gminie Długołęka cena wynosi 2,91 zł za m sześc. wody, we Wrocławiu - 3,95 zł. Gdy ma kanalizację, za ścieki płaci 3,52 zł za metr sześc., wrocławianin - 4,41 zł. Podobnie wyglądają stawki w innych gminach, np. Siechnice czy Żórawina.

Życie na osiedlach pod Wrocławiem i na obrzeżach miasta ma też gorsze strony. Podstawowy minus to brak porządnych dróg. O sprawie pisaliśmy wielokrotnie. Problem dotyczy takich osiedli, jak choćby Wojszyce czy Jagodno. Teoretycznie drogi wewnętrzne powinni budować deweloperzy. W praktyce bywa z tym różnie. Wrocławski magistrat odsyła mieszkańców do programu inicjatyw lokalnych, który zakłada, że dołożą się do budowy drogi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska