18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piwnica Świdnicka czyli piwnica układów i polityki (NOWE FAKTY, NASZ RAPORT)

Marcin Rybak
Piwnica Świdnicka popada w ruinę pod ciężarem długów, nękana przez komorników, ZUS i urząd skarbowy. Wokół niej od kilkunastu miesięcy toczy się dziwna gra. Jej bohaterowie to miejscy urzędnicy, wrocławscy przedsiębiorcy i Ryszard Varisella, ekscentryczny biznesmen od 10 lat użytkujący lokal.

CZYTAJ TAKŻE: CZŁOWIEK Z WYROKAMI WYNAJMUJE PIWNICĘ ŚWIDNICKĄ BEZ UMOWY
Przyglądaliśmy się uważnie tej grze od pół roku. Być może to właśnie nasze pytania o przyszłość Piwnicy, zadane magistratowi, spowodowały, że w grudniu ogłoszono przetarg na wynajem prestiżowego lokalu. Rozstrzygnięto go w styczniu, a w lutym unieważniono w atmosferze skandalu, bo pojawiły się oskarżenia, że został ustawiony.

PRZECZYTAJ: PIWNICA ŚWIDNICKA: RESTAURATORZY Z RYNKU CHCĄ UNIEWAŻNIENIA PRZETARGU

Nie wiemy, czy prawdziwa jest pogłoska, że w 2012 r. po sugestiach magistratu w Piwnicy pojawił się Jacek Świerzewicz, właściciel firmy Welcome Catering Service, nazywany złośliwie "menedżerem od pięćdziesiątki pana prezydenta". Chodzi o to, że dostarczył on wcześniej smakołyki gościom imprezy urodzinowej Rafała Dutkiewicza. Rzecznik prezydenta zapewnia dziś, że tamtą imprezę urządziła małżonka prezydenta, a on sam nie wiedział, że Świerzewicz został menedżerem Piwnicy, dopóki go tam nie spotkał przy jakiejś okazji.

Świerzewicz to ciekawa postać. Jest m.in. prezesem Ligi Western i Rodeo, czyli jeździecko-sportowej organizacji, politycznie i biznesowo dobrze ustosunkowanej. Związani z nią są m.in. poseł PO Jarosław Charłampowicz i Krzysztof Turkowski, były wiceprezydent Wrocławia, menedżer u Zygmunta Solorza.

Nie ma końca kontrowersjom wokół Piwnicy. Ostatnio sąd skazał na 20 dni aresztu Rafała Rzewuskiego, który pracuje dla Ryszarda Variselli i kieruje spółką wynajmującą lokal. Rzewuskiemu grozi areszt, bo nie uiścił grzywny za niepłacenie podatków.

Piwnica Świdnicka jest w dramatycznej sytuacji - alarmują pracownicy restauracji. - Cały majątek i konta firmy są zajęte przez komorników. Pensje dostajemy w ratach i z opóźnieniem. Pracujemy na umowach śmieciowych, szef nami pomiata, a klienci dostają wodę z kranu jako mineralną. Pomóżcie! - apelują.

Bohaterowie historii

Ryszard Winicjusz Varisella stoi za grupą powiązanych ze sobą firm wynajmujących od miasta Piwnicę Świdnicką przez dziewięć lat - od marca 2003 r. do marca 2012 r. To dawny właściciel Browarów Piast. Dziś hodowca koni.

Rafał Rzewuski - prezes firm kontrolowanych przez Varisellę. Człowiek z wyrokami za to, że Piwnica Świdnicka nie płaciła podatków.

Maciej Łagiewski - dyrektor Muzeum Miejskiego we Wrocławiu.

Tajemniczy Urzędnik z Magistratu
. Być może w ogóle nie istnieje. Jeśli jest, to on polecił rzekomo Variselli i Rzewuskiemu, by zatrudnili w Piwnicy Świdnickiej "menedżera od pięć-dziesiątki pana prezydenta". Ów menedżer - ma się rozumieć - zaprzecza.

Jacek Świerzewicz - menedżer od pięćdziesiątki pana prezydenta". Kierował Piwnicą Świdnicką od kwietnia do końca 2012 r. Dyrektor zarządzający i współmałżonek właścicielki połowy udziałów cateringowej firmy Welcome Catering Service. To właśnie ta firma organizowała poczęstunek na urodzinach prezydenta Dutkiewicza. W 2010 r. dzięki uprzejmości dyrekcji Muzeum Miejskiego otrzymała kontrakt z Politechniką Wrocławską. Nie mówiąc już o licznych kontraktach z samym magistratem. Które otrzymała bez niczyjej - wierzymy - uprzejmości.

Świerzewicz to również szef pozarządowego Stowarzyszenia Przyjaznego Upowszechniania Kultur, do którego należy westernowe miasteczko na wrocławskich Partynicach. Jest prezesem Ligi Western i Rodeo, czyli jeździecko-sportowej organizacji, politycznie i biznesowo bardzo dobrze ustosunkowanej. Związani z nią są m.in. poseł PO Jarosław Charłampowicz, były wiceprezydent Wrocławia, a dziś menedżer u Zygmunta Solorza Krzysztof Turkowski. Jednym z poprzednich prezesów był obecny szef sejmiku wojewódzkiego Jerzy Pokój.

Filip Majchrowski - szef firmy, która w styczniu wygrała przetarg na wynajem Piwnicy Świdnickiej. Jego konkurenci określili przetarg jako ustawiony. Prezydent Rafał Dutkiewicz go unieważnił. Majchrowski to kolega i biznesowy partner Jacka Świerzewicza. Od grudnia 2012 r. przejął co najmniej połowę udziałów w Welcome Catering Service.

O nowym szefie, zrezygnowanych pracownikach i długach piwnicy czytajcie na następnej stronie...
Pracownicy Piwnicy Świdnickiej. Mają już tego wszystkiego serdecznie dosyć, marzą o tym, żeby gra się skończyła, a do Piwnicy przyszedł jakiś normalny szef, który da pracę i odbuduje prestiż lokalu.

Wejście Variselli
W 2003 r. najemcą Piwnicy została firma Variselli. Po wielu latach degrengolady lokal został gruntownie odremontowany i stał się bardzo elegancką restauracją.

- Kłopoty z wypłatą pensji zaczęły się w 2009 r. - opowiada jeden z pracowników. - Należność dostawaliśmy w ratach. Czasem nawet w dziesięciu, po 100 zł, 200 zł... Bez odsetek za zwłokę.

Potem liczba pracowników etatowych zaczęła się zmniejszać. Teraz to ponoć tylko cztery osoby - w tym żona prezesa firmy Rafała Rzewuskiego i sam Rzewuski. Reszta pracuje na u-mowie-zleceniu. W ubiegłym roku ani jednej pensji nie wypłacono w terminie. Zaczęły się komornicze egzekucje, a to podatków, a to jakichś niespłaconych kredytów.
- Od paru tygodni w restauracji nie można płacić kartą. Tylko gotówką - mówią pracownicy.

Długi? Według danych na koniec marca ubiegłego roku, Piwnica była winna Muzeum Miejskiemu ok. 80 tys. zł, miejskiemu Zarządowi Zasobu Komunalnego - 60 tys. zł, wodociągom - przeszło 40 tys. zł.

Długi wobec ZUS? Według danych na kwiecień 2012, Fundusz Ubezpieczeń Społecznych czeka na 560 tys. zł, zaległe składki zdrowotne - 201 tys. zł, Fundusz Pracy - 55 tys. zł.

Na początku kwietnia ubiegłego roku jeden z komorników, działający w imieniu Banku Gospodarki Żywnościowej, zabezpieczył cały majątek Piwnicy. Wszystko, co da się z niej wynieść i sprzedać. Lista liczy 110 pozycji. Była już nawet wyznaczona data licytacji, ale Variselli udało się ją wstrzymać, bo spłacił część długu.

- W lokalu nie działa klimatyzacja - mówią pracownicy. - Zamiast ogrzewania pojawiły się gazowe piecyki. W łazienkach i toaletach nie ma ciepłej wody. - To jak tu higienę utrzymać? - pyta jeden z naszych rozmówców, pracowników Piwnicy.
Ostatnio pojawił się też menedżer, były kelner. Wcześniej kierował Piwnicą od 2010 r. do kwietnia 2012 r.
- Bardzo źle nas traktuje. Czasem wyzywa, krzyczy. Fatalna atmosfera przekłada się na złą jakość dań i złą jakość obsługi- twierdzi pracownik Piwnicy.

Opowieści pracowników o opóźnieniach w wypłatach potwierdzają kolejne kontrole inspekcji pracy. Jedna z byłych pracownic niedawno wystąpiła do sądu pracy z pozwem przeciwko Piwnicy. Proces trwa.

Tymczasem Rafał Rzewuski powołuje się na wyniki styczniowej kontroli Państwowej Inspekcji Pracy i zapewnia, że w Piwnicy nie dochodziło do żadnych uchybień, nieprawidłowości i złego traktowania pracowników. Są oni traktowani z szacunkiem, a dziś żadnych zaległości w wypłatach nie ma.

Owszem, zdarza się - szczególnie w okresie zimowym - że biznes gastronomiczny przeżywa zastój. Nie ma też - zapewnia Rzewuski - takiej możliwości, by komukolwiek wodę z kranu podano jako mineralną. Są faktury, można sprawdzić, co i gdzie

O unieważnionym przetargu - na następnej stronie

Piwnica kupuje.

Kłopoty finansowe powinno rozwiązać doinwestowanie Piwnicy. Varisella zapowiada, że przekaże gotówkę spółce zarządzającej lokalem. Ale nie chce tego zrobić, gdy - tak jak dziś - nie ma umowy najmu Piwnicy.

Pismo od dyrektora Muzeum
Wrzesień 2011 r., kilka miesięcy przed wygaśnięciem umowy najmu. Piwnica Świdnicka podlega wówczas Muzeum Miejskiemu. Formalnie ówczesnym najemcą jest firma Gastro-Bar w likwidacji. Stanowi własność innej firmy. Ta z kolei należy do jeszcze jednej. A za wszystkimi stoi Varisella. Gastro-Bar pyta Muzeum, czy umowa najmu będzie przedłużona bez przetargu.

- Z umowy wynikało, że może być przedłużona na dwa dziewięcioletnie okresy. Odpisałem im, że istnieje taka możliwość. To nie była deklaracja zawarcia nowej umowy - przypomina sobie dyrektor Muzeum Maciej Łagiewski. Dyrektor dodaje, że dziewięcioletnia współpraca była poprawna i nie było żadnych poważniejszych "zgrzytów".

Prawnicy interpretują pismo tak, że dyrektor w imieniu Muzeum zadeklarował "wolę przedłużenia umowy na dotychczasowych warunkach". Teraz w sądzie Ryszard Varisella przekonuje, że owa wymiana pism oznaczała zawarcie nowej dziewięcioletniej umowy. Została tylko do zrobienia "czynność techniczna" w postaci sporządzenia wersji pisemnej umowy.

Niedługo po wysłaniu przez Łagiewskiego pisma do Gastro- -Baru na skutek zarządzenia prezydenta Rafała Dutkiewicza lokal przestał podlegać Muzeum Miejskiemu. Urząd sam przejął nadzór. 22 lutego 2012 r. ogłosił przetarg na nowego najemcę.
Otwarcie ofert nastąpiło 26 marca. Nie zgłosił się nikt. Poza dwiema firmami kontrolowanymi przez Varisellę. Ale nie wpłaciły wadium, więc zgłoszenie było nieskuteczne.

Przetarg unieważniono. Urzędnicy tłumaczyli dziennikarzom, że kolejny będzie po Euro 2012. Aż do grudnia 2012 r. na pytania o Piwnicę słyszeliśmy odpowiedź, że "trwają spotkania". Nie było wiadomo, z kim.

Mimo upływu umowy najmu magistrat nie zażądał od Variselli opuszczenia lokalu. Ściślej - zrobił to dopiero w ostatnich tygodniach. Po wielu miesiącach "bezumownego korzystania" z Piwnicy przez firmę kontrolowaną przez Varisellę.
Urząd zachował się zupełnie inaczej niż w przypadku innego lokalu w Rynku. Pod koniec listopada wygasała umowa najmu Coctail Baru "Witaminka". Właścicielom firmy, prowadzącej lokal, zaproponowano przedłużenie najmu i znaczną podwyżkę czynszu. Kiedy próbowali negocjować podwyżkę czynszu, nakazano im opuścić pomieszczenia i to w dniu, gdy wygasała umowa. Dopiero po medialnej burzy i protestach wrocławian władze przyznały się do błędu, wznowiono negocjacje i przedłużono umowę najmu o rok.

Na kolejnych stronach m.in.: O urodzinach prezydenta Dutkiewicza, niespodziance od prezydentowej

Impreza dla pani prezydentowej
Od kwietnia 2012 r. menedżerem Piwnicy Świdnickiej był Jacek Świerzewicz, związany z wrocławską firmą cateringową Welcome Catering Service (WCS). Połowę udziałów miała wówczas jego żona.

Przed laty był jednym z szefów restauracji Klub Związków Twórczych. W 2009 r. firma WCS organizowała poczęstunek na urodzinach prezydenta Dutkiewicza. Od 2010 r. do listopada 2012 r. magistrat wydał na usługi WCS 214 tys. zł. W tym były zlecenia na catering podczas prestiżowych imprez, jak lunch z udziałem Dalajlamy czy "usługa gastronomiczna" przy okazji spotkania ministrów w 2011 r.

Firma WCS znana była też w Muzeum Miejskim. Wynajmowała kawiarenkę w Pałacu przy ul. Kazimierza Wielkiego. We wrześniu 2010 r., gdy Politechnika Wrocławska planowała wynająć salę wielką ratusza na obiad, dostała od Muzeum pismo polecające firmę Świerzewicza jako jedyną, która może zorganizować imprezę.

Dyrektor Łagiewski takiego pisma sobie nie przypomina. Choć pamięta, że WCS to jedna z wielu firm, które współpracowały z Muzeum. Zastanawia się, czy to może Politechnika pytała o jakąś firmę i oni polecili Świerzewicza? Ale Politechnika nie prosiła o żadną sugestię, a pismo z Muzeum odebrała jako żądanie zawarcia kontraktu z konkretnym przedsiębiorcą.

Paweł Czuma, rzecznik magistratu, krytykuje Muzeum za wypisywanie pism takich jak to do Politechniki. Sprawę okoliczności jego powstania zbadać ma kontrola wysłana przez Urząd do Muzeum.

Przekonuje też, że firma Świerzewicza nie była w specjalny sposób traktowana w magistracie. Zleceniami na catering obdzielano równo różnych dostawców.

A urodziny prezydenta?
To była impreza niespodzianka, organizowała ją małżonka prezydenta. Sam Rafał Dutkiewicz nic o tym nie wiedział. Nie kojarzył, że menedżerem Piwnicy został Świerzewicz, dopóki go tam nie spotkał przy jakiejś okazji.

Małżonka prezydenta, Anna Dutkiewicz, współpracowała ze Świerzewiczem, tak jak z innymi restauratorami, przy okazji organizacji dorocznych balów charytatywnych.

Jacek Świerzewicz cieszy się, że Muzeum Miejskie napisało o nim tak ciepłe słowa w liście do Politechniki. I zapewnia, że nie ma żadnej wiedzy, aby Muzeum Miejskie "zażądało" od Politechniki Wrocławskiej, by zleciła jego firmie jakiegokolwiek działania. Politechnika jest jednym z wielu klientów WCS. Spółka ta jest wiodącą i renomowaną firmą cateringową we Wrocławiu i ta renoma w jego opinii była głównym powodem dokonania wyboru przez Politechnikę na realizację tego zlecenia, po sprawdzeniu referencji i opinii z innych realizacji dla podmiotów zewnętrznych.

Rafał Rzewuski: Nie bez znaczenia były polecenia i referencje przedstawicieli Urzędu Miasta. Świerzewicz został zarekomendowany jako uczciwy menedżer i fachowiec.

Paweł Czuma: Świerzewicza polecił jakiś urzędnik? Jeśli to prawda, to byłoby niewłaściwe. Urzędnik nie powinien dawać tego typu rekomendacji w taki sposób.

Świerzewicz: Do współpracy zostałem zaproszony jako autorytet w dziedzinie gastronomii i zarządzania zasobami ludzkimi.
Ludzie Variselli mówią nieoficjalnie, że to Łagiewski polecił Świerzewicza jako osobę ustosunkowaną w magistracie. Miał pomóc w uzyskaniu dla Variselli nowego kontraktu na Piwnicę. Ponoć często przechwalał się swoimi kontaktami w mieście.

Świerzewicza podobne sugestie oburzają. Nie polecił go ani Łagiewski, ani nikt inny. Nie było mowy o załatwianiu kontraktu. Jego zadaniem w Piwnicy było "powołanie nowego zespołu pracowniczego oraz poprawienie jakości usług".

Udało się? Po kwietniu 2012 r. wyraźnie zwiększyła się liczba zleceń z Urzędu Miejskiego dla Piwnicy Świdnickiej.
Układy? - Może po prostu za czasów Świerzewicza poprawiła się jakość usług w Piwnicy? - odpowiada pytaniem rzecznik Paweł Czuma.

Znikająca gotówka

Pracownicy wspominają Świerzewicza bardzo dobrze. Dbał o nich. Dzięki niemu pustawa wcześniej restauracja znowu zaczęła się zapełniać klientami. I to nie tylko za sprawą częstszych zleceń z magistratu. Powrócili klienci, którzy omijali szerokim łukiem lokal w Rynku.

Świerzewicz starał się, żeby nie brakowało pieniędzy na wypłaty. Ponoć czasem dokładał nawet z własnej kieszeni.
Z naszych informacji i materiałów, do których dotarliśmy, wynika, że rachunki bankowe Piwnicy były zablokowane przez komorników. Szefostwo lokalu co miesiąc zwracało się do banku z wnioskiem o odblokowanie pieniędzy na wypłaty. Jak twierdzą pracownicy, te pieniądze nie zawsze do nich docierały.

Co się z nimi działo? Pojawiają się informacje, że wybrana z banku gotówka trafiała do kieszeni właściciela. Ale Rzewuski, Varisella i Świerzewicz zaprzeczają.

- Ze spółki prowadzącej Piwnicę Świdnicką nie pobierałem żadnych pieniędzy jako środków przeznaczonych dla mnie osobiście. Wprost przeciwnie, zdarzało się, że z własnych pieniędzy pomagałem finansowo spółce - mówi Ryszard Varisella.
Rafał Rzewuski: - Te pieniądze, które pobieram z bieżącej działalności spółki, zgodnie z prawem w ramach kompetencji zapisanych w statusie firmy, zawsze i bez wyjątku w pierwszej kolejności przeznaczam na wypłaty pracowników i dla dostawców oraz na spłatę kredytów i innych zobowiązań. Roszczenia udziałowców i zarządu, w tym moje własne wynagrodzenie, stawiam na ostatnim miejscu.

Świerzewicz przekonuje, że pieniądze były wypłacane pracownikom w ratach - zależnie od tego, jakie kwoty uwalniał komornik z konta. Były też - jak mówi - pobierane z bankowych rachunków "pod kontrolą organów przeprowadzających egzekucję".

Pracownicy, z którymi rozmawialiśmy, nie dowierzają.

- Latem poszła informacja o tym, że szefowie idą do banku po kasę na wypłaty. Potem pojawiła się informacja, że gotówka gdzieś przepadła - opowiada jeden z naszych rozmówców.

Jacek Świerzewicz przypomina, że w Piwnicy w drugiej połowie roku prowadzona była kontrola Państwowej Inspekcji Pracy. Do protokołu z kontroli dołączone są oświadczenia, że pracownicy dostali wszystkie zaległe wypłaty.

- Owszem. Są takie oświadczenia - potwierdza rzeczniczka PIP Agata Kostyk-Lewandowska. - Wszystkie jednobrzmiącej treści. Bez kwoty, jaką dostali pracownicy. Choć rzeczywiście podpisani na niej potwierdzają, że pracodawca rozliczył się.
Jednocześnie z protokołu wynika, że kontroler z Inspekcji nie dostał list płac. Choć o nie prosił.

Gdzie są te listy? Nie wiadomo. Świerzewicz mówi, że listy płac składano do banku co miesiąc. Ale kontrolerowi z Inspekcji nie powiedziano o tym. Nie pokazano kopii list, składanych do banku. Brak list płac został opisany w protokole z kontroli, na który powołują się Rzewuski i Świerzewicz.

Pracownica: - Pamiętam, że rozliczyli się z nami ostatecznie pod koniec roku. Po tym jak zorganizowaliśmy strajk. Wtedy w Piwnicy miał być zorganizowany specjalny obiad dla ważnego klienta. Poskutkowało.

Sukces dzięki Bogu i ciężkiej pracy

W połowie grudnia 2012 r. magistrat ogłosił przetarg na Piwnicę Świdnicką. Kilka dni wcześniej właścicielem połowy udziałów w firmie Welcome Catering Service został przedsiębiorca Filip Majchrowski. Niedługo później założył firmę, która zgłosiła się do przetargu na Piwnicę. I wygrała. Konkurenci podnieśli larum, że przetarg był ustawiony. Jedna z firm zawiadomiła nawet prokuraturę.

Majchrowski mówi nam, że udziały w spółce WCS chciał nabyć już od dawna, bo jest najlepszą, cieszącą się niesłabnącą i wzorową opinią firmą cateringową we Wrocławiu. On sam często zlecał wykonanie usług cateringowych tej właśnie firmie. Transakcja z początków grudnia nie ma żadnego związku z przetargiem na wynajem Piwnicy. Nie rozmawiał o tym przetargu z Jackiem Świerzewiczem i nie zamierzał łączyć tego projektu z panem Jackiem. Przetargowe zwycięstwo zawdzięcza Bogu i swojej ciężkiej, mozolnej, skrupulatnej pracy.

Jak mamy rozumieć słowa Majchrowskiego, skoro potem, gdy wybuchła afera, prezydent Rafał Dutkiewicz unieważnił przetarg?

Teraz magistrat rozważa, czy nie wynająć Variselli Piwnicy bez przetargu na kolejne 9 lat. A sam Varisella obiecał dziennikarzom, że znów zrobi z Piwnicy Świdnickiej wizytówkę miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska