Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gość czy intruz

Hanna Wieczorek
Rozmowa z dr Patrycją Matusz-Protasiewicz, wrocławskim politologiem.

Na stronie unijnej fundacji Eurofound jest informacja, że Wrocław - jako jedyny w Polsce - bierze udział w programie CLIP. Pani należy do zespołu badawczego biorącego udział w tym przedsięwzięciu. Co to jest CLIP i dlaczego warto być w sieci miast należących do tego projektu?

Eurofound jest to Fundacja na rzecz Poprawy Życia i Pracy, ma swoją siedzibę w Dublinie. A projekt, o którym mówimy, ma zbadać, jak funkcjonują imigranci w Europie na poziomie lokalnym - w trzydziestu miastach należących do sieci CLIP. Wrocław w ubiegłym roku podpisał zobowiązanie, że przystępuje do sieci miast partnerskich i będzie się przyglądał życiu imigrantów na swoim terenie.

Mieszka u nas tylu imigrantów, że trzeba poświęcać im szczególną uwagę?

W przypadku stolicy Dolnego Śląska mówimy o 4-5 tysiącach obcokrajowców, którzy tu legalnie mieszkają i pracują. Jednak biorąc pod uwagę doświadczenia innych miast, które dobrze się rozwijają ekonomicznie, musimy się liczyć z tym, że ci imigranci do nas przyjadą. Mamy już u nas różne grupy imigrantów.

Miasto podpisuje zobowiązanie, przygląda się imigrantom i co dalej?

Sieć powstała po to, by miasta wymieniały się doświadczeniami. Aby można było korzystać z dobrych rozwiązań, które już zdały egzamin. Myślę tu o doświadczeniach związanych z funkcjonowaniem obcokrajowców na rynku pracy, rozwiązywaniem problemów związanych z integracją... Chodzi po prostu o wymianę dobrych praktyk.

Projekt ma także drugą część badawczą.

Badania prowadzone są w czterech modułach. Dwa pierwsze - dotyczące różnorodności kulturowej oraz mieszkalnictwa - zostały już zakończone.

Mieszkalnictwa? A co można tu badać?

Przede wszystkim to, czy dochodzi do segregacji imigrantów na terenie miasta. A więc, czy w miastach uczestniczących w badaniach tworzą się dzielnice wykluczonych, zwane popularnie gettami. Jeśli tak, to dlaczego imigranci stanowią grupę wykluczoną w sensie przestrzennym.
Dlaczego do programu CLIP należą pojedyncze miasta? Przecież są to problemy dotyczące całych krajów?

Coraz częściej Unia Europejska staje na stanowisku, że właśnie miasta powinny prowadzić własną politykę wobec imigrantów. Bo przecież one najlepiej znają swoje lokalne uwarunkowania, grupy imigrantów, które się tam osiedlają. A z punktu widzenia państwa są to rzeczy o zbyt małej wadze, by się nimi zajmować.

Czy wrocławskie badania mieszkalnictwa imigrantów przyniosły ciekawe efekty?

Wrocław nie brał udziału w dwóch pierwszych badaniach, nie przystąpił wtedy jeszcze do programu CLIP. Nasze miasto włączyło się do badań z modułu zatytułowanego Dialog Wielokulturowy.

Co w takim razie będzie Pani badała?

Z tym modułem był pewien problem. Kiedy zostaliśmy zaproszeni do badań i rozmawialiśmy na pierwszym spotkaniu naszej grupy badawczej, musiałam uświadomić naszym zagranicznym kolegom, że we Wrocławiu nie ma tej wielokulturowości, o jakiej oni mówią na przykładzie choćby Amsterdamu czy Antwerpii. Bo my imigrantów mamy mało.

Co więc można badać we Wrocławiu?

Ale na pewno we Wrocławiu jest wielokulturowość innego rodzaju. Są grupy, które funkcjonują w naszej przestrzeni miejskiej, takie jak Ukraińcy, ludzie związani z Centrum Muzułmańskim, gminą żydowską. A więc możemy bardziej mówić o dialogu kultur i religii. Niemniej imigranci u nas także się pojawiają, bo jest coś takiego, co się nazywa International Friends of Wrocław Club, stowarzyszenie, które skupia rodziny ekspatów, czyli tych, którzy przyjeżdżają do wrocławskich filii koncernów. Głównie koreańskich, ale nie tylko. I tak naprawdę wydaje mi się, że skoro miasto włącza się w działanie różnych organizacji, na przykład wspierając gminę żydowską czy Centrum Muzułmańskie, wpłynie to na przyszłe funkcjonowanie imigrantów w naszym mieście. Innym pytaniem jest, skąd się wzięła taka postawa? Czy może jest to uwarunkowane historią miasta i tym, że nastąpiła tu całkowita wymiana ludności? Czy może wpisuje się to w politykę miasta związaną z kreowaniem wielokulturowego i wieloreligijnego wizerunku miasta?

Wpłynie to na wrocławskich imigrantów?

Jeśli będzie ich więcej, a jestem przekonana, że tak się stanie, łatwiej im będzie się organizować i stać się partnerem do rozmowy z władzami miasta. Bo przecież już teraz budowane są podwaliny takiego dialogu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska