Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Palikot kpi z mediów

Jacek Antczak
Wiesław Gałązka
Wiesław Gałązka Maciej Sołdek
Rozmowa z Wiesławem Gałązką, specjalistą od wizerunku politycznego z Dolnośląskiej Szkoły Wyższej

Czy poseł Palikot mówiąc o prostytuowaniu się minister Gęsickiej i pytając Jarosława Kaczyńskiego o orientację seksualną, przekroczył już wszelkie granice politycznego dyskursu?

Nie przekroczył, bo nie miał czego. Nie wiem, o jakich granicach mówimy, bo nasi politycy już dawno wszystkie przekroczyli. Większość z nich zachowuje się tak niegodnie, że bardziej powinniśmy się zastanawiać nad poziomem naszego parlamentu niż wyskokami Palikota, który po prostu jest pojętny i wie, czego oczekują od niego media.

Ale wcześniej nie było tak ostro.

Nie było? A dlaczego nikt się tak bardzo nie oburzał, gdy posłanka Kempa "nieelegancko" wypowiadała się o Barbarze Blidzie? Był taki krzyk, gdy prezes Kaczyński mówił, że jego przeciwnicy stoją tam, gdzie ZOMO, albo że nigdy nie wejdzie w alians z Samoobroną? Najdziwniejsze, że Polacy, w ogóle Europejczycy, nie przywiązują takiej wagi, jak Amerykanie do pojęcia kłamstwa u polityka. Przecież Nixon nie wyleciał z prezydentury za to, co robił, tylko dlatego, że kłamał. Tam nawet afera małżeńska sprzed 20 lat ma znaczenie dla opinii o człowieku. Sprawy obyczajowe są ważne.

Obyczajowe, OK. Ale mówienie o "prostytuowaniu się" minister Gęsickiej...

"Prostytuować się" to znaczy zhańbić. Gdybyśmy zajrzeli do słownika, dowiedzielibyśmy się, że tego prowokacyjnego sformułowania użył Palikot, by wzbudzić sensację i nie stawiał pani Gęsickiej w szeregach kobiet, które się lekko prowadzą.

Ale kontratakował już, mówiąc wprost o homoseksualizmie Kaczyńskiego.

To już niepotrzebnie poruszał. Chociaż też uważam, że byłoby dobrze, gdybyśmy wiedzieli wszystko o politykach, także o ich życiu osobistym. Za granicą niektórzy bezdzietni politycy adoptują dzieci, żeby pokazać, jak są prorodzinni. Palikot po prostu jedzie po bandzie, wykorzystując emocje, które są niezbędne w mediach.
Profesor Jadwiga Staniszkis skomentowała, że misją Palikota jest demaskowanie medialnego charakteru demokracji. Pokazanie, że błazen w pojedynkę potrafi zdominować scenę polityczną.

Zgadzam się w stu procentach. Mamy ogromną mediatyzację polityki. Media nie pokazują ludzi, którzy naprawdę pracują w polityce. Bo są dla nich zbyt szarzy i nieciekawi, a dziennikarz musiałby włożyć ogromny wysiłek, by atrakcyjnie przedstawić pracę takiego człowieka. Łatwiej jest pokazywać ekscesy. Dla mnie skandalem było zaproszenie do telewizji jako arbitra elegantiarum Artura Zawiszy. Człowiek, który mówił do posłów lewicy "milczeć psy" ma opowiadać, jak elegancko polemizować?

Z drugiej strony posłanki Platformy Obywatelskiej są oburzone słowami kolegi.

Zdaje się, że koleżanki posła zapomniały, że powinny bronić swojej koleżanki, minister Bieńkowskiej. Dla mnie to festiwal hipokryzji. A Palikot wykorzystuje poziom polskich mediów i doskonale się bawi. On jest człowiekiem niezależnym, który nie musi się kurczowo trzymać mandatu, bo stać go na to, by żyć poza parlamentem. W ogóle w parlamencie powinni zasiadać ludzie, dla których Sejm nie jest podstawą wegetatywną, tylko którymś z pięter piramidy Maslowa.

Media uczestniczą w tym spektaklu hipokryzji. Mówią, że pora zacząć ignorować posła, i jednocześnie wciąż go pokazują - najchętniej z penisem i świńskim ryjem.

A zadajmy sobie pytanie, co by się stało, gdyby awanturniczych, psychopatycznych, chuligańskich i nieuczciwych polityków media naprawdę zaczęły eliminować? Nic by się nie stało, liderzy przestawaliby być liderami, a ci politycy przestawaliby wchodzić na listy, bo nie będąc w mediach, nie realizowaliby potrzeb swoich wyborców. Dlatego czwarta władza - media - powinna mieć większą odpowiedzialność przy kreowaniu wizerunku pierwszej władzy - ustawodawczej. Już w 2005 roku, przed zwycięstwem PiS-u, mówiłem, że jeżeli czwarta władza nie będzie odpowiedzialniej kreować pierwszej, to będzie musiała słuchać drugiej ze strachu przed trzecią.

Czyli...?

... czyli będzie musiała słuchać rządu ze strachu przed sądem. I później mieliśmy przykłady prób ograniczania wolności mediów. A Palikot? Gdy wchodził do polityki, był człowiekiem z czwartej gildii, teraz jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych i mówi to, co ludzie chcą słyszeć. Przypomnę, że gdy na początku wieku profesor Marody robiła badania socjologiczne i większość Polaków przyznawała się do zdania, że... "wszyscy politycy to świnie" i że zawsze wybieramy "mniejsze świnie". Przecież my nie chodzimy na wybory popierać program jakiejś partii, tylko walczyć z tymi, których nie lubimy. I dopóki my, wyborcy, nie przewietrzymy szeregów obecnych polityków, nic się nie zmieni i nie poprawi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska