Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karkonoskie kurorty chcą się wreszcie dogadać

Rafał Święcki
Wspólny karnet przyciągnąłby w Karkonosze wielu narciarzy. Na zdjęciu: aktor Marcin Mroczek w Szklarskiej Porębie
Wspólny karnet przyciągnąłby w Karkonosze wielu narciarzy. Na zdjęciu: aktor Marcin Mroczek w Szklarskiej Porębie Marcin Oliva Soto
Wspólny karnet na narciarskie wyciągi w Szklarskiej Porębie i Karpaczu możliwy dopiero za dwa lata.

Karpacz i Szklarską Porębę dzieli zaledwie kilkanaście kilometrów. Jest też wielu narciarzy, którzy podczas kilkudniowego wypoczynku chcieliby pojeździć w obu tych miejscach. To oczywiście możliwe, ale po wykupieniu dwóch zupełnie różnych biletów. Nie można, tak jak w alpejskich kurortach, kupić kilkudniowego karnetu, który obowiązywałby na wyciągach w całym regionie.

Namawiamy jednak Karpacz i Szklarską Porębę do podjęcia takiej inicjatywy.
- Nie mówimy nie, ale do tanga trzeba dwojga - odpowiada Jan Dębkowski, dyrektor techniczny w spółce Sudety Lift ze Szklarskiej Poręby.
Dyrektor Miejskiej Kolei Linowej w Karpaczu Waldemar Draheim także nie ma nic przeciwko współpracy. Obaj panowie przyznają jednak, że nigdy wcześniej na ten temat nie rozmawiali.

- Spięcie obu stacji wymaga jednolitego systemu kasowego. Obecnie nasz zupełnie różni się od tego w Karpaczu - tłumaczy Jan Dębkowski.
Bez zmiany elektronicznych bramek kasujących bilety niemożliwe byłyby finansowe rozliczenia pomiędzy stacjami. Nikt nie byłby w stanie zliczyć, ilu narciarzy z karnetem kupionym np. w Szklarskiej Porębie zjeżdżało w Karpaczu.

Zmiana systemu kasowego to poważny wydatek. Ten działający w Karpaczu kosztował kilka lat temu ok. 300 tys. zł. Ale mimo wysokiej ceny jest to możliwe. Zarówno Karpacz, jak i Szklarska Poręba przygotowują się do nowych inwestycji. W planach spółki Sudety Lift na najbliższy okres jest budowa kilkuosobowej kanapy na Świąteczny Kamień, a MKL za dwa lata chciałby wwozić narciarzy na Kopę nową kolejką gondolową.
- Przy okazji wymienimy system kasowy, bo ten, który mamy teraz, jest awaryjny - mówi Waldemar Draheim.

Stare 10-letnie bramki będzie też wymieniała Szklarska Poręba.
- Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy wybrali identyczny system. Myślę, że dogadamy się z Karpaczem - deklaruje Jan Dębkowski.
Burmistrz Szklarskiej Poręby, Arkadiusz Wichniak, uważa, że wspólne karnety to konieczność, jeśli się poważnie myśli o turystycznym rozwoju Karkonoszy.
- Czas zacząć myśleć regionalnie. Myślę też, że trzeba będzie porozumieć się z czeskimi ośrodkami narciarskimi, by w przyszłości karnet obowiązywał w Karkonoszach po obu stronach granicy - tłumaczy burmistrz.

Chciałby też ujednolicenia biletów nie tylko na wyciągi. Marzy mu się bilet kolejowy wzbogacony o nową usługę. Turysta przyjeżdżający pod Szrenicę pociągiem, odjeżdżałby sprzed dworca busem do wybranego pensjonatu lub pod stację narciarską.
- Rozmowy z PKP są trudne, ale chcielibyśmy przekonać koleje do takiej usługi - mówi Arkadiusz Wichniak.

Inicjatywę ujednolicenia karnetów na wyciągi popiera Bogdan Malinowski, burmistrz sąsiedniego Karpacza. Przyznaje, że dziś współpraca obu miast szwankuje, nie tylko na wyciągach. Obu gminom trudno nawet wypracować wspólny grafik imprez, tak by w obu miejscowościach równocześnie nie odbywały się duże wydarzenia, które uatrakcyjniają wypoczynek.
Jeśli szefowie ośrodków narciarskich spełnią swe deklaracje, Karkonosze będą jednym z nielicznych regionów w Polsce, w których obowiązuje ujednolicony ski-pass.

Nie udało się go dotychczas wprowadzić w Zakopanem. Tam właściciele wyciągów nie potrafią się porozumieć.
- Problemem jest też niedostateczna infrastruktura telekomunikacyjna - tłumaczy Andrzej Laszczyk, prezes Polskich Kolei Linowych. - Aby system działał, wyciągi muszą być połączone światłowodami.
Nie porozumieli się też w tej sprawie właściciele wyciągów w Kotlinie Kłodzkiej - na Czarnej Górze czy w Zieleńcu. Wspólnych karnetów nie mają czeskie ośrodki w Karkonoszach.

Gazdowie się porozumieli

W Białce Tatrzańskiej koło Zakopanego dogadały się trzy niezależne firmy (13 wyciągów). Ponadto największa z nich ma aż 53 udziałowców. Są nimi miejscowi gazdowie, na których gruntach powstały trasy i wyciągi. Zanim zaczęto je budować, miejscowy sołtys musiał odwiedzić nawet Chicago, gdzie niektórzy wyemigrowali za chlebem.
Ujednolicone ski-passy mają ośrodki narciarskie w Pieninach: Czorsztyn-Ski w Kluszkowcach i oddalona o 15 km Polana Sosny w Niedzicy. Na jednym karnecie można też jeździć na polskich i słowackich wyciągach w Zwardoniu w Beskidach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska