Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze żerują na rencistach

Mariusz Junik
Lekarze bezprawnie biorą od ludzi 50 złotych - uważają urzędnicy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. - Mają do tego prawo - odpowiadają w Narodowym Funduszu Zdrowia.

Mieszkańcy Dolnego Śląska starający się o rentę lub o świadczenie rehabilitacyjne dostają rozdwojenia jaźni. Do wniosku muszą dołączyć zaświadczenie o stanie zdrowia, za które lekarze biorą od nich 50 zł. Tymczasem Zakład Ubezpieczeń Społecznych twierdzi, że lekarz powinien wystawić je za darmo.

Zdezorientowani pacjenci idą do Narodowego Funduszu Zdrowia, który twierdzi, że lekarze mogą brać pieniądze za takie zaświadczenie, jednak nie wiadomo, ile.

Właśnie przekonał się o tym Stanisław Zguda z Jeleniej Góry. Złożył wniosek o przyznanie renty z powodu niezdolności do pracy. Do wniosku musiał dołączyć zaświadczenie o stanie zdrowia.
- Lekarz z jeleniogórskiej przychodni za jego wydanie zażądał 50 złotych. Wcześniej nie musiałem płacić - opowiada Zguda, który dziś leży ciężko chory w szpitalu.
Lekarz wziął pieniądze od człowieka, który ma 440 zł renty, choć, jak się okazuje, wcale nie musiał tego robić.

Ludzie pytają w Narodowym Funduszu Zdrowia, dlaczego muszą płacić, skoro są ubezpieczeni.
- Często trafiają do nas skargi pacjentów w tej sprawie - przyznaje Małgorzata Sadowy-Piątek, rzeczniczka praw pacjenta przy NFZ we Wrocławiu.
Prawnicy Funduszu sprawdzili dokładnie obowiązujące przepisy i stwierdzili, że wydanie takiego zaświadczenia jest odpłatne, jednak przepisy nie mówią o żadnej konkretnej kwocie. ZUS twierdzi jednak, że zgodnie z ustawą z 2004 roku lekarze powinni robić to za darmo.

Tymczasem w wielu placówkach za wydanie takiego zaświadczenia lekarze każą płacić 50 złotych.
- Jest to niezgodne z prawem. Zaświadczenie wydawane pacjentowi dla naszych potrzeb powinno być nieodpłatne - informuje Renata Krajcarz, rzeczniczka oddziału ZUS w Wałbrzychu.
Na Dolnym Śląsku w ubiegłym roku do ZUS-u trafiło prawie 100 tysięcy wniosków, do których było dołączone zaświadczenie o stanie zdrowia wnioskujących. Nikt nie jest jednak w stanie policzyć, za ile z nich trzeba było zapłacić, a ile zostało wydanych bezpłatnie.
- To ciemna liczba - przyznaje Krajcarz.

W sprawie interweniował już Rzecznik Praw Obywatelskich. W piśmie do Ewy Kopacz, minister zdrowia, powoływał się na listy od oburzonych pacjentów, którzy musieli płacić za zaświadczenie. Do tej pory jednak ministerstwo nie uściśliło przepisów.
- Sprawą zajmą się prawnicy. Po ich opinii zadecydujemy, co w tej sprawie robić - zapowiada Jakub Gołąb z Ministerstwa Zdrowia.

Tymczasem lekarze nie mają sobie nic do zarzucenia. Twierdzą, że będą pobierać opłaty, dopóki nie pojawią się jasne przepisy.
- Pacjenci nie zawsze informują mnie, do czego potrzebne jest im takie zaświadczenie. A od tego zależy, czy powinnam pobrać opłatę, czy nie - przekonuje Renata Chorakowska, lekarka z Jeleniej Góry.

Jak dodaje, zdarzały się sytuacje, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych odmawiał zapłaty za wydane zaświadczenie, chociaż powinien je zrefundować. Dlatego lekarze pobierają 50 zł za zaświadczenie o stanie zdrowia potrzebne do starania się o rentę, bo przepisy im tego wyraźnie nie zabraniają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska