Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Miasto chce wykupić akcje Solorza w Śląsku. Za niecałe 9 mln zł

Marcin Torz
Zygmunt Solorz-Żak, współwłaściciel klubu,  pojawił się tylko na jednym meczu Śląska
Zygmunt Solorz-Żak, współwłaściciel klubu, pojawił się tylko na jednym meczu Śląska Janusz Wójtowicz
Dotarliśmy do pisma, które w czwartek magistrat wystosował do Zygmunta Solorza-Żaka - głównego udziałowca Śląska Wrocław. Czytamy w nim, że miasto chce odkupić wszystkie akcje piłkarskiej spółki, które obecnie ma miliarder, czyli 51 proc. Wrocław jest skłonny zapłacić za nie 8,7 mln zł. - Potwierdzam, że taka propozycja została wysłana - przyznaje Paweł Czuma, rzecznik prasowy prezydenta Wrocławia.

Miasto ma 49 proc. akcji Śląska, czyli mniejszość. Ale tak się dziwnie składa, że ciężar bieżącego utrzymania drużyny spada na samorząd. Ratusz chce tę sytuację zmienić. Czuma dodaje, że sumy 8,7 mln zł nie wzięto z sufitu. - To wycena zewnętrznego, niezależnego rzeczoznawcy - mówi. Dodaje, że więcej magistrat zapłacić nie może, bo zostałby posądzony o niegospodarność.

Co na to Solorz? 12 marca wraca z zagranicy. - Wtedy można się spodziewać decyzji - mówi osoba z jego bliskiego otoczenia. - Na pewno taka oferta miasta to krok w dobrym kierunku, żeby zakończyć sprawę.

Zakończyć sprawę, czyli całkiem wycofać się ze Śląska. Pytanie jednak, czy Solorz zgodzi się na zaproponowane warunki. Bo kwestia rozliczeń ma jeszcze dwa wątki. Miasto zakładało za Solorza pieniądze wpłacane na rzecz klubu. Zdaniem magistratu jest on winny miastu ok. 6 mln zł. Po drugie: ludzie Solorza twierdzą, że urząd ma im oddać 30 mln zł za wykopanie słynnej dziury przy Stadionie Miejskim, gdzie miała powstać galeria handlowa. Miasto nie zgadza się z tymi wyliczeniami. Poza tym, wycenionej na 80 mln zł działki pod galerię nikt nie chce kupić. Niedawno już drugi przetarg na 6 ha zakończył się fiaskiem.

Jeśli jednak Solorz odsprzeda udziały za 8,7 mln zł - co wtedy? Sytuacja Śląska wcale nie będzie różowa. Wyjaśni się sprawa finansowania drużyny, ale pojawią się inne kłopoty. Śląsk jako spółkę miejską będzie obowiązywało prawo o zamówieniach publicznych. Na obozy kondycyjne, hotele, zakup sprzętu piłkarskiego itd. trzeba będzie ogłaszać przetargi. A te mogą trwać miesiącami. - Akurat przetargi mogą pomóc klubowi, bo dzięki temu można sporo zaoszczędzić - mówi jeden z urzędników.

Dodaje, że na nowych zawodników przetargów organizować nie trzeba. - Bo to byłoby tak samo, jakbyśmy ogłaszali przetarg na artystę, który ma zagrać koncert na stadionie - tłumaczy. Ale gdy Śląsk stanie się w 100 proc. własnością gminy, Wrocław wróci do punktu wyjścia. A prezydent Rafał Dutkiewicz zapowiadał, iż odda klub w ręce prywatne. Z Solorzem się nie udało...

W najbliższym czasie Wrocław wydawałby kolejne miliony na Śląsk. Nie wszystkim się to podoba. - Taka sytuacja na pewno nie będzie trwała długo - słyszymy w Ratuszu. - Wciąż chcemy oddać Śląsk. Rozmawiamy z wielką firmą zainteresowaną jego przejęciem. Ale nie stanie się to w tym sezonie i nie są to wspominane w mediach katarskie linie lotnicze. Więcej nie zdradzę - kończy rozmowę urzędnik.

I nie jest to też firma Romana Karkosika. Spotkał się z prezydentem, ale sprawa - jak twierdzi biznesmen - jest już nieaktualna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska