Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miodkować czy nie miodkować

Krzysztof Kucharski
Polskapresse
Miodkować to nowe słowo, nikt nie ma prawa go znać, bo właśnie przed chwilą wymknęło się z mojej głowy. Wbrew pozorom nie pochodzi ono od miodu nawet najwspanialszego, ale od mojego ulubionego profesora Jana Miodka. Wiem, że w tej atencji do JM nie jestem odosobniony.

Impulsem była fala radiowa, na której popłynął głos mego językowego autorytetu zachwycający się ekspansją słowotwórczą młodych. Trochę mi skóra ścierpła od razu ze strachu. Pomyślałem, że jeszcze parę latek i nie będę już rozumiał, co jakiś młody człowiek do mnie mówi, a on z całą pewnością nie pojmie, co ja napisałem, bo nie będzie znał mojego archaicznego języka. Jeśli przesadzam, to tylko trochę. Profesor tłumaczył, między innymi, że skracanie słów to nic nowego, bo zawsze ludzie mieli takie skłonności we wszystkich językach świata.

Parę tygodni temu pewna artystka, kiedy wyjąłem z teki akt fotograficzny z jej nagim ciałem, jęknęła: "zaje, naprawdę zaje". Emocjonalnie odebrałem te słowa jako prawdziwy wyraz podziwu, ale samego wyrazu "zaje" nie znałem. Spytałem z ciekawości, w jakim to jest języku i co to po polsku znaczy. Zaśmiała się szyderczo: - Naprawdę nie wiesz? "Zaje" to skrót od "zajebiście".
Tłumaczę więc teraz starszakom bardziej starszawym, że słowo "zajebiście" wyraża dziś zachwyt, podziw, entuzjazm. Skrót tego słowa akurat mnie jakoś ucieszył. Uważam to słowo za chamskie. Zaje - strawię.

Profesor w radiu dawał przykłady wielu dzisiejszych skrótów. Jedynym, który znałem, to było "na ra", czyli na razie. Ale przeraził mnie już inny niewinny skrót - do zo. Moja córka czasami dzwoni do mnie i rzuca krótkie hasło: do zoo! Zoo to też skrót. W głosie tego drugiego "o" nie słychać. Wtedy umawiamy się, kiedy razem wybierzemy się do ogrodu zoologicznego, bo jest to naszą dłuższą znacznie niż ćwierć wieku tradycją. Przywołany przykład "do zo" przez profesora jest skrótem od pożegnania - do zobaczenia. Trudniej mi to przełknąć, choć może brzmi to nieźle: do zo w zoo.
Tę niesamowitą tolerancję, językowy optymizm, otwartość, pasję, emfazę w głosie, gdy przekonuje do swoich racji, nazwałem sobie właśnie od jego nazwiska miodkowaniem, bo nikt inny tak tego nie potrafi robić.

Po takich spotkaniach z Miodkiem zawsze się wstydzę swojego wirtualnego językowego zoo. Buduję w nim klatki dla różnych językowych niechlujów. Każda jest podpisana imieniem i nazwiskiem, funkcjami, zawodami, a nawet stopniami naukowymi. Tak dla przykładu. Są w nich ministrowie i posłowie, którzy mówią: bedo, zrobio, uchwalo zamiast będą, zrobią, uchwalą. Ja bym ich pogonił z nich stanowisk już za te trzy słowa. Siedzą w nich polonistki i poloniści używający słów: wziąść, włanczam, znaleś, jakby nie wiedzieli, że to słowa: wziąć, włączam, znaleźć. Ma tam przymkniętych różnych urzędników kościelnych używających zamiast narzędnika (kim? czym?) wołacza (o!) w słowach: wiaro i nadziejo. Robiłem to z wiarą i nadzieją, że "pokazanie" tego mojego zoo coś zmieni...

W dniu, kiedy słuchałem radia z Miodkiem, obchodziliśmy Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego (21 lutego) pod przewrotnie wymyślonym hasłem "Język polski jest ą-ę". Przyznam się, że denerwują mnie esemesy czy mejle, w których tych ogonków przy nosówkach i kresek nad literkami nie ma. Niektórzy językoznawcy obawiają się, że za jakiś czas owe znaki diakrytyczne (te ogonki i kreski) w ogóle znikną.

W dzisiejszym finale chciałem miodkować inicjatywę wałbrzyskiego ZUS-u, o której przeczytałem w mojej gazecie parę dni temu. Uczą tam urzędników, jak tworzyć zrozumiałe dla wszystkich obywateli oficjalne pisma urzędowe. Miodkuję ten pomysł, bo mam nadzieję, że za przykładem wałbrzyskiego ZUS-u pójdą wszystkie urzędy w całej Polsce. Błagam, nie skracajcie mojego nowego wyrazu do trzech liter - mio!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Miodkować czy nie miodkować - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska