Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

We Wrocławiu można płacić miastu owsem! Kulisy kontroli na Partynicach (ZOBACZ)

Maciej Sas
Przez lata prywatne konie wyścigowe były po części utrzymywane przez Gminę Wrocław, do której należy WTWK Partynice
Przez lata prywatne konie wyścigowe były po części utrzymywane przez Gminę Wrocław, do której należy WTWK Partynice fot. Paweł Relikowski
Można miastu zapłacić za usługę owsem. Można utrzymywać konia wyścigowego na koszt gminy (przyjamniej w części). Można wygrać wyścig i oddać nagrodę jego organizatorowi. Można wreszcie wynająć wygodne, 54-metrowe mieszkanie za 200 zł miesięcznie. Gdzie jest tak pięknie? We Wrocławiu. Tak wynika z nieoficjalnego jeszcze protokołu Najwyższej Izby Kontroli, do którego dotarliśmy. Sporządzono go po skontrolowaniu Wrocławskiego Toru Wyścigów Konnych Partynice oraz Wrocławskiego Centrum Sportu Hippiki i Rekreacji, który wchłonął Tor przed rokiem.

DZIEŃ PO PUBLIKACJI TEGO TEKSTU DYREKTOR PARTYNIC ZREZYGNOWAŁ ZE SWOJEGO STANOWISKA: CZYTAJ WIĘCEJ
Czy lubicie, drodzy wrocławianie, karmić cudze konie? Głupie pytanie? Wcale nie. Przez lata wszyscy to robiliśmy, nawet o tym nie wiedząc. Tak wynika z ustaleń Najwyższej Izby Kontroli, która przyjrzała się Wrocławskiemu Torowi Wyścigów Konnych Partynice. Dotarliśmy do protokołu pokontrolnego, w którym wypunktowano wiele poważnych nieprawidłowości w zarządzaniu Torem. Kilka z nich powinno zainteresować nas wszystkich.

Kup od Wrocławia, zapłać w naturze
Przez wiele lat właściciele koni wyścigowych podpisywali z Partynicami umowę, w myśl której przekazywali WTWK swoje zwierzęta do treningu. Ponad 150 wierzchowców miało zapewniony boks, karmę i trening. Właściciele płacili za to 3 tony owsa w latach 2009-2011, a w roku 2012 - 3,5 tony. Można było też wpłacić równowartość owsa w złotówkach. NIK uznała takie zapisy za nierzetelne, bo "uniemożliwiały one realizację zasad gospodarki finansowej jednostek budżetowych". Mówiąc krótko, takie opłaty za usługi powinny być odprowadzane do kasy miasta. Płacenie owsem nie wchodzi w rachubę.
Tyle NIK. Osobna sprawa, to wysokość opłaty. Ostrożnie licząc, 3,5 tony owsa to jakieś dwa tysiące złotych rocznie. Tymczasem realne utrzymanie konia wyścigowego w takim standardzie pochłania ok. 1300 złotych... miesięcznie. Tak wynika z cennika wprowadzonego na Partynicach rok temu, stworzonego po połączeniu WTWK z Wrocławskim Centrum Sportu. Skąd wzięto więc pozostałe środki na utrzymanie prywatnych koni? Dla ułatwienia dodajmy, że partynicki Tor należy w całości do Gminy Wrocław...

Wygrywa mój koń, a nagrodę dostają inni
Partynice organizują wyścig, wygrywają i zgarniają nagrody - to rozwiązanie też zostało zakwestionowane przez kontrolera NIK. Jak się okazuje, właściciele koni oddawali je do treningu WTWK, jednocześnie zrzekając się prawa do ewentualnych wygranych w zawodach organizowanych na Partynicach. Dzięki temu zapisowi dyrekcja Toru nie ujmowała w planach finansowych środków przewidzianych na wypłatę nagród. Działo się tak, choć było to wbrew przepisom ustawy o finansach publicznych. Jeśli właściciele koni chcieli się zrzec wygranych, powinni to zrobić w formie darowizny.
Dopiero w tamtym roku, po przejęciu Toru przez WCS, zaczęto wypłacać wygrane zgodnie z przepisami.

Mieszkanie za 200 zł miesięcznie
Chcielibyście wynająć mieszkanie (3 pomieszczenia, łazienka z WC i ogród, w sumie 54 mkw.) za 200 zł miesięcznie? Niestety, była tylko jedna taka oferta - na terenie Partynic. Jak czytamy w protokole pokontrolnym NIK, taki lokal został wynajęty prywatnemu klubowi jeździeckiemu z przeznaczeniem na biuro. Mieści się na I piętrze budynku trenerskiego. Jak wykazała kontrola, był jednak wykorzystywany przez prezesa klubu jako... prywatne mieszkanie. Monice Słowik, byłej dyrektorce WTWK, dziś wicedyrektorowi Wrocławskiego Centrum Sportu, Hippiki i Rekreacji, NIK zarzuciła "brak nadzoru nad prawidłowością wykorzystania nieruchomości".
Sprawdziliśmy przy okazji, ile kosztuje takie mieszkanie w tym rejonie miasta. W renomowanym biurze nieruchomości usłyszeliśmy, że to co najmniej 1200 zł miesięcznie plus opłaty za media...

Kto nam to wyjaśni?
Mimo tych nieprawidłowości (i szeregu innych) NIK pozytywnie oceniła działalność WCSHiR w roku 2012 oraz WTWK w latach 2009-2012 (czyli przed połączeniem), jeśli chodzi o organizację i funkcjonowanie wyścigów konnych, a negatywnie w zakresie utrzymania i gospodarowania nieruchomościami Toru.

Odpowiedzialność za wiele nieprawidłowości ponosi, jak wynika z protokołu NIK, Monika Słowik, była dyrektorka Toru. Niestety, pani dyrektor nie chciała skomentować sprawy, tłumacząc, że zabronił jej tego Jacek Sutryk, dyrektor Departamentu Spraw Społecznych w Urzędzie Miejskim. Zostałem skierowany do Pawła Czumy, rzecznika prezydenta Wrocławia. Ten przyznał, że postawione przez NIK zarzuty są zasadne. - Wyniki kontroli nie są dla nas zaskoczeniem, bo właśnie ocena tego stanu rzeczy była powodem, dla którego prezydent zdecydował o połączeniu WTWK Partynice z WCS i wprowadził nowego dyrektora całej jednostki, Jerzego Pękalskiego - wyjaśnia. - Jego zadaniem było i jest wyprostowanie tych spraw.
Skoro magistrat wiedział o nieprawidłowościach od daw-na, dlaczego nikt nie wyciągnął konsekwencji? - To pytanie do pana Pękalskiego, nie do nas. Nie wiem, czy tak zrobił, czy nie. Choć zasadniczo konsekwencje zostały wyciągnięte - pani Słowik nie jest już dyrektorem Toru na Partynicach, a sama instytucja została przekształcona - dodaje Paweł Czuma.

Co na to wywołany do tablicy Jerzy Pękalski? - Nie mogę rozliczać poprzedniego dyrektora, bo przed połączeniem obu jednostek nie byłem jego przełożonym - tłumaczy. Od razu dodaje, że wiele rzeczy formalnych zostało przez ostatni rok naprawionych: za utrzymanie koni na Partynicach trzeba już płacić złotówkami, a nie owsem, co zakwestionowała NIK. Za wszystkie usługi płaci się zgodnie z oficjalnym cennikiem. Aneksowano też umowy z większością właścicieli koni wyścigowych - od 2012 roku dostają już pieniądze za wygrane w wyścigach.

Dyrektor Pękalski nie chce jednak rozmawiać o mieszkaniu za 200 zł miesięcznie. - Na dzisiaj łączy nas umowa. Mogę powiedzieć tylko tyle, że prowadzimy prace nad tym, aby wszystko na Partynicach działało zgodnie z prawem. Nic więcej nie mogę na ten temat powiedzieć, bo obowiązuje mnie tajemnica handlowa - mówi. I odmawia komentarza do kontroli NIK. Mówi, że dopóki nie ma oficjalnego raportu, nie wolno mu tego robić.

Radna pyta
W połowie lutego radna PO w radzie miejskiej, Renata Granowska, zapytała prezydenta miasta o to, jak po roku od przejęcia Partynic przez WCS wyglądają finanse nowej jednostki. I o to, jakie imprezy się tam odbywają. Jak mówi, do piątku nie dostała odpowiedzi na to pytanie.
Dyrektor Pękalski mówi, że jeszcze rok temu Partynice były otwarte jedynie dla wąskiego kręgu wrocławian. Teraz jest tam organizowanych wiele innych imprez, m.in. półkolonie dla 400 dzieci, podopiecznych MOPS-u, czy zajęcia dla tysiąca najmłodszych w czasie ostatnich ferii.

Jak się dowiedziałem nieoficjalnie, za to swoje "naprawianie" dyrektor Pękalski musi się szykować do zwolnienia. Zapytałem go o to. - Nie przejmuję się tym. Kiedyś, gdy pracowałem w amerykańskiej firmie, powiedziano mi, że w chwili podpisywania kontraktu został za mną wystrzelony pocisk. On leci w moją stronę. Liczę się z tym, że jutro zostaną mi wypowiedziane warunki umowy. Ale robię swoje. Prezydent miasta wytyczył mi cel, czyli połączenie MCS-u i Partynic w jeden, dobrze działający organizm. I robię to najlepiej, jak potrafię - mówi ze spokojem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska