Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław - Flota Świnoujście 3:2 (ZDJĘCIA, KOMENTARZE, FILMY)

Jakub Guder, fot. Tomasz Hołod
To był dzień pełny emocjonalnej huśtawki dla wrocławskich kibiców. Zaczęło się od informacji, że jest nowa, lepsza umowa WKS-u z Tauronem. Potem Polonia Warszawa rozwiązała umowę z Adamem Kokoszką, co piłkarza bardzo przybliżyło do Śląska. No i na końcu wygrany 3:2 szalony mecz z Flotą w Pucharu Polski. Ale po kolei.


Śląsk Wrocław - Flota Świnoujście 3:2
Bramki: Ostrowski 23, Sobota 56 - Niedziela 6 k., Bodziony 25
Widzów: 12476
Sędzia: Robert Małek
Śląsk: R. Gikiewicz CZ - Ostrowski, Kowalczyk, Wasiluk Ż, Pawelec - Elsner Ż, Stevanović, Mila, Sobota, Patejuk (80 Ćwielong) - Diaz (5 Kelemen)
Flota: Kasprzik, Zalepa, Jasiński Ż, Opałacz Ż, Szałek Ż, Aleksander (75 Arifović), Olszar Ż Ż CZ, Mysiak, Stasiak, Bodziony (90 Śpiączka), Niedziala (72 Nnamani Ż).

Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania na oficjalnej stronie internetowej Polonii Warszawa opublikowano komunikat, że Adam Kokoszka rozwiązał kontrakt ze stołecznym klubem. Chwilę potem pojawiła się plotka, że obrońca już podpisał umowę ze Śląskiem, a dzień wcześniej pomyślnie przeszedł badania medyczne we Wrocławiu. - To niemożliwe, bo prezes Waśniewski jest chory - ripostował WKS ustami swojego rzecznika Michała Mazura. Wydaje się jednak, że najprawdopodobniej dziś lub najpóźniej do końca tygodnia Kokoszka zostanie przedstawiony jako nowy nabytek mistrzów Polski. Zespół z Oporowskiej czekał tylko na to, aż były stoper Wisły i włoskiego Empoli będzie miał kartę zawodniczą w ręku. To wydawało się tylko kwestią czasu, bo "Czarne Koszule" od kilku miesięcy mu nie płaciły. W lutym Kokoszka - wraz z kilkoma kolegami - w geście protestu wyjechał nawet ze zgrupowania Polonii w Turcji.

Inną dobrą - i już oficjalną - informacją było zakończenie negocjacji z Tauronem w sprawie umowy sponsorskiej na ten rok. No właśnie - czy oficjalną? O tym, że rozmowy są prowadzone i najprawdopodobniej zakończą się sukcesem informował na naszych łamach prawie dwa tygodnie temu prezes Piotr Waśniewski. Wczoraj poprzez swoje biuro prasowe wygadał się koncern energetyczny, czym - oficjalnie - zaskoczony był Śląsk. Umowa była bowiem taka, że obie strony ogłoszą te decyzję wspólnie jeszcze w tym tygodniu. Nie zmienia to jednak faktu, że WKS z Tauronem nadal będą współpracować. Ile zarobią na tym wrocławianie? Ostatnio dostawali 3 mln rocznie. Teraz będzie milion więcej, co uplasuje ich pod tym względem w ekstraklasowej czołówce.

Po tych dobrych informacjach przyszedł mecz z Flotą. Niestety. Już po 27 sekundach tego spotkania wiadomo było, że dobrze nie będzie.

Trener Stanislav Levy nie mógł skorzystać z pauzującego za czerwoną kartkę Przemysława Kaźmierczaka. Generalnie jednak wystawił podstawowy skład. Dokonał kilku zaledwie zmian. M.in. postawił na Krzysztofa Ostrowskiego, dla którego był to debiut po powrocie do Śląska.W bramce stał natomiast Rafał Gikiewicz. Tylko, że niezbyt długo - dokładnie wspomniane 27 sekund.

Wtedy właśnie "Ostry" postanowił zgrać do naszego golkipera piłkę głową. Zrobił to jednak zdecydowanie za krótko, a "Giki" - ratując sytuację - staranował rywala w szesnastce. Długo nie podnosił się z murawy. Gdy medycy opatrzyli jego rozciętą brodę i wstał, zobaczył czerwoną kartkę. Marian Kelemen karnego nie obronił. Wróciły koszmary równo sprzed roku, kiedy (także w lutym) Śląsk stracił bramkę w pierwszej minucie, a pół godziny później z boiska wyleciał Dariusz Pietrasiak.

Okazało się, że to był dopiero początek emocji. Gospodarze, pozbawieni napastnika (Kelemen wszedł za Diaza), ryzykowali i koniecznie chcieli odrobić straty. Atakowali trzema góra, czterema zawodnikami no i szybko zrehabilitował się Ostrowski, który w 25 min. wyrównał pięknym strzałem z pierwszej piłki zza pola karnego. Zresztą trzeba przyznać, że mimo błędu na początku, koledzy obdarzali go sporym zaufaniem.

Z remisu Śląsk cieszył się tylko trzy minuty. Arkadiusz Aleksander i Krzysztof Bodziony na kilku metrach ośmieszyli wręcz bodajże pięciu obrońców gospodarzy. Do siatki trafił ten drugi.

Zaraz po przerwie drugą żółtą kartkę zobaczył Sebastian Olszar i siły się wyrównały. Generalnie trzeba powiedzieć, że sędzia Robert Małek nie szczędził piłkarzom kartoników. Chwilę potem wyrównał się też wynik meczu, kiedy to ładnym strzałem popisał się Waldemar Sobota. WKS zaczął naciskać, ale w samej końcówce kapitalną okazję miała Flota. Po rzucie rożnym w zamieszaniu w polu karnym uderzał z najbliższej odległości jeden z rywali, ale trafił wprost w Kelemena.

Gdy wydawało się, że padnie remis nadeszła 93 min. spotkania. Sebastian Mila wykonywał rzut rożny, przed polem karnym do piłki dopadł Sobota, ale jego strzał zablokowali obrońcy. Poprawił Piotr Ćwielong i piłka wpadła do siatki. W tym momencie arbiter zakończył mecz. "Wyspiarze" leżeli na murawie i nie wierzyli w to, co się stało. Rewanż 13 marca w Świnoujściu.

Co powiedzieli po meczu:


Dominik Nowak, trener Floty

Nie będę raczej mówił o głównym aktorze tego widowiska... Straciliśmy bramkę w 95 min, a sędzia doliczył trzy. Rozmawiałem z nim zaraz po ostatnim gwizdku i mówił, że u niego na zegarku jest 94... Chociaż pewnie to działa w dwie strony i gdybyśmy my tak strzelili, to Śląsk miałby pretensje. Nie chciałbym więcej o tym mówić. Przede wszystkim chciałem pogratulować mojej drużynie. To był dopiero nasz drugi mecz na trawie i jeszcze musimy się z nią zgrać. Pokazaliśmy jednak kilka ciekawych akcji. Dość stabilnie prezentowaliśmy się przechodząc z obrony do ataku. Myślę, że sprawa awansu jest otwarta. Zapraszam wszystkich do Świnoujścia na rewanż. Uważam, że to będzie ciekawe widowisko. Nie wiem, co krzyczał w naszą stronę Piotr Ćwielong po strzelonej bramce, ale nie pochwalam takiego zachowania, bo zawodnik kiedyś może być za to zawieszony.

Czytaj na następnej stronie: Co powiedział trener Śląska Wrocław Stanislav Levy i debiutujący w tym sezonie - Krzysztof Ostrowski (strona 2). Zobacz też filmy z wypowiedziami innych piłkarzy (strona 3)

Stanislav Levy, trener Śląska

Widzieliśmy mecz pucharowy ze wszystkim co może być, który dla nas rozpoczął się najgorzej jak mógł. Jeśli dostaje się w pierwszej minucie czerwoną kartkę i karnego, to trzeba pokazać potem charakter. Myślę, że to pokazaliśmy. Muszę komplementować moją drużynę. Jako trener i zawodnik przeżyłem wiele, ale coś takiego nie.
Wiedzieliśmy, że dalej musimy grać tak jak zaplanowaliśmy w pomocy i w obronie. Dlatego zszedł Diaz.
W przerwie mówiłem drużynie, że nadal musimy być zdyscyplinowanie. A Ostrowski w drugiej połowie nadrobił swój błąd. Po tym błędzie miał jeszcze kilka strat. Tadek Socha się rozgrzewał, Krzysztof grał coraz lepiej i go zostawiłem.
Sytuacja z pierwszej minuty, to był błąd przede wszystkim Krzysztofa Ostrowskiego, bo piłka miała być zagrana na aut. A o pracy sędziów z zasady się nie wypowiadam.

Rozmowa z Krzysztofem Ostrowskim:

Początek meczu - delikatnie mówiąc - nie był udany w Pana wykonaniu.
Pierwszy zamysł był taki, żeby wybijać piłkę. "Giki" krzyknął, żebym podawał i zmieniłem decyzję. To najgorsze, co mogłem zrobić. Tak wyszło. Dobrze, że się zrehabilitowałem i strzeliłem bramkę. Fajnie, że wygraliśmy, bo po takim spotkaniu to buduje morale. Kibicom z pewnością też się podobało. Trzeba patrzeć na plusy i pracować nad tym, żeby taki błąd się już nie powtórzył.

Na gola po powrocie do Śląska nie musiał Pan długo czekać.
Po tym błędzie, myślałem tylko o tym, żeby trafić do siatki. Przed meczem nie sądziłem, że tak szybko mi się to uda.

Było trochę nerwów przy tym powtórnym debiucie we Wrocławiu?
Pierwsza połowa w moim wykonaniu - nie licząc gola - najgorsza od kiedy tutaj trenuję. Druga część to już inna bajka. Dobrze wszedłem w mecz i jestem z tego fragmentu zadowolony.

Jak się Pan czuje na prawej obronie?
Bardzo dobrze i też tak to wyglądało w sparingach. Dzisiaj na początku zabrakło koncentracji. Potem byliśmy w trudnej sytuacji - czerwona kartka, rzut karny. Trzeba było sobie z tym poradzić.

Koledzy mieli pretensje za błąd?

Absolutnie nie. Jest dobry duch w drużynie i daliśmy radę. Lepiej nie mogło się skończyć.

W niedziele kolejny mecz ligowy. To spotkanie nie kosztowało was zbyt dużo sił?

Myślę, że jesteśmy fizycznie bardzo dobrze przygotowani. Nawet gdy graliśmy w osłabieniu, to dawaliśmy sobie radę z rywalem, chociaż mieliśmy problemy z ich kontrami. W drugiej połowie siły się wyrównały i nie straciliśmy jakoś specjalnie dużo energii. Nie była to wielka gonitwa.

Jak wrażenia z gry na Stadionie Miejskim?
Fajne, ale murawa pozostawia wiele do życzenia. Była gorsza niż na Widzewie pod tym względem, że dużo twardsza i piłka skakała. W sobotę było więcej wody. Wystarczyło pół minuty na rozgrzewce i już miałem mokre buty. Jest jeszcze dużo do poprawienia w tej kwestii.

Gra bez napastnika była dobrym pomysłem?
Jak widać tak. To jest dwumecz, nie mogliśmy się odsłonić i nadziewać na kontry. Sądzę, że gdyby zszedł Elsner czy Stevanović, to byłoby to zbyt ryzykowne.

NA NASTĘPNEJ STRONIE: Zobacz filmy z wypowiedziami piłkarzy po meczu Śląsk - Flota - kliknij poniżej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska