Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice i córka zginęli w pożarze we Wrocławiu

Jerzy Wójcik, Marcin Torz
Trzy osoby nie żyją, czwarta jest w szpitalu. Straż pożarna i policja odpierają zarzuty o błędy.

Małżeństwo i ich 17-letnia córka śmiertelnie zaczadzili się dymem w nocy z piątku na sobotę. 20-letni syn przebywa na oddziale ostrych zatruć w szpitalu przy ul. Traugutta we Wrocławiu. Jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. W niedzielę cały dzień przy jego łóżku czuwała druga dorosła siostra (nie było jej feralnej nocy w mieszkaniu) i jego dziewczyna. Obie szlochały, nie były w stanie rozmawiać o tragedii.

Do pożaru doszło w kamienicy przy ul. Kraszewskiego 10. Prawdopodobnie spowodowała go pijana sąsiadka. Sąsiedzi mówią, że często groziła, iż to zrobi. Opowiadają też, że dym w kamienicy pierwszy wyczuł Piotr, gdy wracał przed północą od swojej dziewczyny. Zaalarmował rodziców, którzy wraz z sąsiadami zaczęli się dobijać do mieszkania, z którego wydobywał się dym.

Kiedy udało im się wejść do środka, zobaczyli, że dym dolatuje z tlącej się kanapy. Ugasili ją i zadzwonili na straż pożarną z pytaniem, co robić. Usłyszeli, że - skoro nie ma ognia - powinni zadzwonić na policję. Na numery alarmowe jednak się nie dodzwonili. W końcu rozeszli się do swoich mieszkań i położyli spać.

- Kilka minut po czwartej obudziło mnie walenie do drzwi i krzyki ludzi na klatce. Zdążyłem tylko obudzić żonę, wziąć na ręce córkę i z teściami zaczęliśmy uciekać na zewnątrz - wspomina sąsiad. - Na klatce schodowej powyżej pierwszego piętra było już piekło: wszędzie dym i ogień.

Mieszkańcy uratowani z pożaru pamiętają, że to właśnie Piotr i Zofia, małżeństwo, które śmiertelnie zaczadziło się dymem, biegało od drzwi do drzwi, budząc sąsiadów. Strażacy mówią, że znaleźli całą rodzinę w mieszkaniu. Nie wiadomo, po co tam wrócili. Być może drogę ucieczki odcięły im płomienie.
- To się nie mieści w głowie - sąsiad zakrywa twarz rękami. - To byli tacy porządni i sympatyczni ludzie, zapłacili życiem za niefrasobliwość jednej osoby.
Mieszkańcy twierdzą, że lokatorka z drugiego piętra, w której mieszkaniu wybuchł pożar, regularnie nadużywała alkoholu i urządzała libacje. Jako jedna z pierwszych osób opuściła budynek. Później obserwowała akcję z ulicy. Stamtąd policja zabrała ją na izbę wytrzeźwień. Kobieta miała 2,5 promila alkoholu we krwi. Jeśli okaże się, że celowo spowodowała pożar, grozi jej 25 lat więzienia.

Administracja budynku zapewniła pogorzelcom ciepły posiłek i miejsce w hotelu. W sobotę dopiero ok. godz. 16 mogli oni wejść do swoich mieszkań, by zabrać najbardziej potrzebne rzeczy. Wkrótce okaże się, jakie będą losy kamienicy. Prawdopodobnie czeka ją remont.

Czy tragedii udałoby się uniknąć, gdyby mieszkańcy dodzwonili się na policję przed północą? Policjanci twierdzą, że o tej porze jest zwykle dużo interwencji i trzeba dzwonić do skutku.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że pierwszy telefon otrzymaliśmy z ul. Kraszewskiego kilka minut po godz. czwartej, gdy na miejscu już szalał pożar - wyjaśnia Kamil Rynkiewicz z dolnośląskiej policji. Dlatego nie może być mowy o zignorowaniu zgłoszenia - dodaje.

Jeszcze więcej wątpliwości budzi reakcja strażaków, którzy przyjęli pierwsze zgłoszenie.
- Dyżurny upewnił się, czy mieszkańcy na pewno ugasili tlącą się kanapę. I że nie ma konieczności wysyłania naszych jednostek - twierdzi Krzysztof Gielsa, rzecznik komendanta Wojewódzkiej Straży Pożarnej we Wrocławiu.
Jednak wrocławska prokuratura postanowiła wyjaśnić, czy działania strażaków były prawidłowe.

Pali się na potęgę, giną ludzie
Tej samej nocy pożar wybuchł też w kamienicy przy ul. 3 Maja na Brochowie. Tam nikomu nic się nie stało.
Nie wiadomo jeszcze, co było przyczyną tragedii. Z czteropiętrowego budynku ewakuowano 15 osób. Cztery z nich, w tym kobieta z małym dzieckiem, zostały zabrane na obserwację do szpitala.
Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Na Dolnym Śląsku było w 2008 r. aż 16 tys. pożarów. Od października zeszłego roku w płomieniach zginęło już 14 osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska