18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inspektorat Pracy: Poniedziałkowa śmierć na budowie jest zagadkowa

WSK
Przemysław Wronecki
Po przesłuchaniu pracodawców mężczyzny, który zginął w poniedziałek po upadku na budowie przy ul. Racławickiej 2 we Wrocławiu, więcej jest zagadek niż wiadomych. 24-latek w nieznanych okolicznościach spadł z dachu 9-piętrowego budynku.

Mężczyzna spadł na ziemię z dachu biurowca handlowo-usługowego przy ul. Racławickiej 2. Tuż przed wypadkiem robotnicy pracujący na budowie transportowali wciągarką na dach i montowali na nim metalowe bariery. Nagle 24-latek spadł na ziemię, choć okoliczności tego zdarzenia nie są do końca jasne. Po upadku żył, zmarł w szpitalu.

Jak informuje Agata Kostyk-Lewandowska, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Pracy we Wrocławiu, pracodawcy 24-latka zostali przesłuchani, ale zeznania składać będą jeszcze współpracownicy mężczyzny. Oficjalnie nie ma świadków poniedziałkowego wydarzenia, ale OIP liczy na jakiekolwiek informacje mogące pomóc znaleźć przyczynę tragedii.

Czytaj również: Śmiertelny wypadek na budowie

- Na tę chwilę nie jesteśmy w stanie stwierdzić, co było przyczyną wypadku. Konieczne są dalsze przesłuchania. Współpracownicy zmarłego mężczyzny będą zeznawać pod odpowiedzialnością karną przed nami i przed prokuraturą, która prowadzi odrębne śledztwo - mówi Kostyk-Lewandowska.

Pracownik inspektoratu pracy przyjechał na miejsce wypadku tuż po wydarzeniu. - Nie miał jednak zastrzeżeń do zabezpieczeń. Stwierdził, że prawidłowo wykonano zabezpieczenia zbiorowe, czyli na dachu znajdowały się bariery ochronne o wysokości 1,1 metra wykonane zgodnie z procedurą. Nie znalazł przerwanej lub brakującej bariery - podaje Kostyk-Lewandowska. Inspektor stwierdził też, że budowa była prawidłowo oświetlona. - Nikt nie zabrania pracować nawet po zmroku, jeśli oświetlenie jest dobre - mówi rzecznik.

Dodaje, że w przypadku gdy występują zabezpieczenia zbiorowe nie są wymagane środki ochrony indywidualnej. Być może gdyby zostały one zachowane, mężczyzna by żył. - 24-latek miał na sobie szelki, ściągnęło je z niego pogotowie ratunkowe. Nie były one jednak zapięte, wtedy robotnik nie zleciał by z dachu - twierdzi Agata Kostyk-Lewandowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska