Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porywające kazania pokutne

Maciej Łagiewski
Jan Kapistran
Jan Kapistran fot. archiwum Muzeum Miejskiego Wrocławia
Św. Jan Kapistran, czyli Jan z Capestrano, franciszkanin z małej miejscowości w pobliżu Neapolu, był w XV wieku jednym z najsłynniejszych kaznodziejów. Charakteryzowała go, co prawda nikła postura i "suche ciało", ale kazania wygłaszał płomienne.

Słynął z nich we Włoszech, Niemczech i w Czechach. Bywało, że słuchało go kilkaset osób. Wieści o porywających kazaniach dotarły również do Wrocławia, gdzie biskupem był wtedy Piotr Nowak. Śląsk w tym okresie zmagał się ze skutkami wojen husyckich, a tutejsze duchowieństwo z biskupem wrocławskim na czele starało się o odnowę moralną i religijną Ślązaków.

Do tego samego nawoływał w swoich żarliwych kazaniach Jan Kapistran, dlatego biskup Nowak osobiście zaprosił go do Wrocławia.
Do miasta przybył w lutym 1453 roku. Wjeżdżającego na oślicy kaznodzieję witali patrycjusze, duchowni i śląska szlachta. Jego pojawienie się w mieście wywołało entuzjazm tłumów. Niemal zaraz po przybyciu zaczął głosić swoje słynne kazania pokutne. Gromadziły one tak wiele osób, że nawet fara św. Elżbiety okazała się za mała. Z całego Śląska zjeżdżali wierni ciekawi słów mnicha. W Wielki Post z wykusza kamienicy na pierzei zachodniej placu Solnym nawoływał do walki z husytami i Turkami. Potem dodał jeszcze kilka zdań o śmierci i sądzie ostatecznym.

Jego słowa, choć mówił w nieznanej wszystkim łacinie, wywołały ogromne poruszenie tłumu. Efektem tych emocji było rozniecenie przez słuchaczy wielkiego ogniska. Ponieważ Jan Kapistran potępiał wszelkie zbytki, ludzie spontanicznie zaczęli znosić na plac i wrzucać do ognia cenne i piękne przedmioty. Płomienie bezlitośnie trawiły wytworne meble, lustra, ozdobne stroje, kości do gry i karty. To jednak nie był ostatni stos, jaki zapłonął we Wrocławiu z inicjatywy Jana z Capestrano. Kaznodzieja nie gardził też środkami skuteczniejszej sugestii. Zaczął oczywiście od kazania, ale po około trzech miesiącach stał się również inkwizytorem. Kilka miesięcy później w ogniu spłonęli wrocławscy

Żydzi oskarżeni przez trybunał inkwizycyjny, któremu przewodził sam kaznodzieja. Skazanych pomówiono o kradzież i profanację hostii z kościoła w Długołęce. W maju 1453 roku pojmano wszystkich mieszkających we Wrocławiu członków gminy żydowskiej, a ich dobytek został przejęty przez radę miejską. Później, na placu Solnym, dokonano aktu wymierzenia kary za profanację. Z polecenia inkwizytora, ustawiono cztery kanwie napełnione węglami. Następnie przyprowadzono czterdziestu jeden Żydów obwinionych o bezpośredni udział w świętokradztwie. Wtedy inkwizytor kazał czterem oprawcom wyrywać im "ostrymi żelazami" ciało i wrzucać je kawałkami do kanwi.

Ku przestrodze każdą z obdartych z ciała ofiar poćwiartowano na cztery części i rozwieszono na rozstajach dróg. Tylko nieliczni Żydzi uniknęli tej strasznej śmierci, decydując się na banicję lub chrzest.
Wypełniwszy swoją posługę Jan Kapistran mógł spokojnie odjechać z Wrocławia, aby głosić kazania w Krakowie i innych miastach Europy. Śladem obecności Jana Kapistrana we Wrocławiu jest kaplica jego imienia przy kościele bernardynów (obecnie Muzeum Architektury) oraz niedawno odkryty portret kaznodziei pędzla Michała Willmanna w kościele św. Mikołaja przy ulicy Antoniego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Porywające kazania pokutne - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska