Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławianie robią kariery w Warszawie. Zakochani są jednak po uszy w swojej małej ojczyźnie

Jerzy Wójcik
Jerzy Wójcik
Choć nikt tego nie potwierdzi, rozmowy kuluarowe w Klubie Dolnośląskim nie pozostają  bez wpływu na rozwój wydarzeń w naszym regionie
Choć nikt tego nie potwierdzi, rozmowy kuluarowe w Klubie Dolnośląskim nie pozostają bez wpływu na rozwój wydarzeń w naszym regionie Bartek Kosiński
Czy to możliwe, żeby w Warszawie kochano i ubóstwiano Wrocław? Okazuje się, że tak. Na spotkania Klubu Dolnośląskiego przychodzi zwykle ponad 100 osób. Widują się średnio co trzy miesiące.

Dochodzi godzina 19.00. W warszawskim Klubie Bankowca siedzą trzy osoby, wspominając zmarłego przed rokiem Jana Kaczmarka. Wokół nich, na ścianach, wiszą oprawione w eleganckie ramki zdjęcia wybitnych Dolnoślązaków. Na fotografiach uśmiechnięci politycy, biznesmeni i artyści.

W tym samym czasie setka kolejnych osób próbuje przebrnąć przez warszawskie korki i dokonać niemożliwego, czyli zaparkować samochód w ścisłym centrum stolicy. Poza problemami komunikacyjnymi, kierowców łączy jeszcze jedno - na hasło Klub Dolnośląski są w stanie zostawić swoje auto gdziekolwiek. Liczy się tylko to, by dotrzeć na spotkanie w gronie Dolnoślązaków.

Ludzie, którzy pochodzą z naszego regionu, a dziś pracują w Warszawie, spotykają się już od dziesięciu lat. W tym czasie przez klub przewinęło się około 300 osób. Ogromna większość została i regularnie pojawia się na spotkaniach.

- Doskonale pamiętam pierwsze spotkanie w warszawskiej Operze Kameralnej - mówi założyciel i szef klubu, Ryszard Lechki. - Informację o tym pomyśle przekazywałem telefonicznie wśród znajomych i pocztą pantoflową. Pojawiło się około 100 osób. Byli Bogdan Zdrojewski, Rafał Dutkiewicz, Władysław Frasyniuk i wielu innych, którym Wrocław i Dolny Śląsk nie są obce. Uznaliśmy to za wielki sukces - wspomina Lechki.

Jego samego dziś częściej można spotkać we Wrocławiu, ale jeszcze 10 lat temu pracował w Warszawie. Przekonuje, że prędzej czy później klub musiał powstać, bo Dolnoślązacy pracujący w stolicy potrzebowali miejsca, w którym będą mogli się spotkać, powspominać i zastanowić się nad przyszłością Dolnego Śląska.
- Wrocław to magiczne miasto, a Dolny Śląsk to wyjątkowy region - przekonuje prof. Karol Modzelewski, historyk mediewista i działacz podziemnej Solidarności. - Wiem, co mówię, bo przez kilkanaście lat mieszkałem w Sobótce oraz w samym Wrocławiu. Nigdy nie zapomnę mieszkania przy ul. Więziennej, to najpiękniejsze miejsce, w jakim w życiu przyszło mi mieszkać - wspomina po latach profesor.
Jego zdaniem, kto tak jak on spędził 20 lat na Dolnym Śląsku i zwiedził prawie cały nasz region, będzie czuł się Dolnoślązakiem.

- Przecież to właśnie Wrocław okazał się doskonałym azylem dla ludzi z byłej Galicji Wschodniej, ale także osób napływowych z innych części kraju - twierdzi prof. Karol Modzelewski. - Z tej, wydawałoby się wybuchowej, mieszanki powstało miasto tak otwarte i przyjazne dla każdego, że dziś mogę powiedzieć otwarcie, że z żadnym miastem nie czuję takiego emocjonalnego związku, jak właśnie z Wrocławiem - podkreśla prof. Modzelewski, szybko dodając, że to nie oznacza, że nie lubi Warszawy, w której dziś mieszka.

Większość osób, które pojawiają się na spotkaniach Klubu Dolnośląskiego, twierdzi podobnie. Zapytani, czy podoba im się Warszawa, odpowiadają - świetne miasto. Opowiadają o karierze i perspektywach swojej firmy. Dopiero pytanie o Wrocław przekonuje nas, że ich serca są dolnośląskie.

- Podwale remontowane? Hmm, to dobrze, że wreszcie wymienią ten nierówny bruk. W takim razie pojadę Kazimierza, potem w Mikołaja i wylecę na Legnicką - wylicza Wojciech Golicz ze Związku Banków Polskich, jakbyśmy stali nad mapą Wrocławia. Tymczasem znajdujemy się w samym centrum Warszawy. - A Szczytnicki już skończyli? - dopytuje się Golicz, który urodził się w Oleśnicy, ale pięć lat studiów wystarczyło, żeby zakochał się we Wrocławiu.
W Klubie Dolnośląskim tematy z naszego regionu łączą wszystkich. Osoby, które pojawiają się tu pierwszy raz, mogą czuć się obco najwyżej przez minutę. Zaraz potem ktoś podchodzi, zaczyna rozmowę, przedstawia nieznajomego innym. To, kim jest się na co dzień w Warszawie, schodzi na drugi plan. Liczą się tylko tematy dolnośląskie.

Prezes banku dyskutuje z generałem o wrocławskich remontach i stanie dróg na Dolnym Śląsku, a prawnik z aktorem oceniają szanse prezydenta Dutkiewicza w wyborach prezydenckich, chociaż ten ostatni jeszcze nawet nie wie, czy będzie kandydował. Wystarczy wygłosić swoją opinię na jakiś dolnośląski temat, by zaraz usłyszeć 10 innych głosów w tej sprawie.

Na spotkania klubu przychodzi zwykle ponad 100 osób. Dolnoślązacy widują się średnio co trzy miesiące. Jest kawa, herbata i ciastka. W towarzyskiej atmosferze rozmowy trwają do późnego wieczora.

- Podobne spotkania urządzają mieszkańcy Krakowa czy Poznania, ale tylko my tyle czasu poświęcamy na merytoryczną dyskusję - podkreśla Ryszard Lechki. - Od początku przyjęliśmy taką formułę, że każde spotkanie ma swój temat przewodni. A to prezentuje się któreś z dolnośląskich miast, a to dyskutujemy o aktualnych wyzwaniach miasta i regionu (tak było, gdy Wrocław starał się o Expo), a ostatnim razem zaprosiliśmy na spotkanie młodych Dolnoślązaków, którzy założyli w Warszawie swoje firmy - wyjaśnia Lechki.

Jeden z nich to Waldemar Paturej, który mimo młodego wieku twierdzi, że Dolny Śląsk ma we krwi.
- Nie może być inaczej, skoro urodziłem się w Węglińcu, uczyłem w Zgorzelcu, mieszkałem w Bolesławcu, a jako nastolatek zwiedziłem większość wrocławskich klubów - wspomina Paturej.
Podczas spotkania klubowiczów prezentował on swoją firmę - Human Resourse Consulting, zajmującą się doradztwem personalnym.
- Na Dolny Śląsk jeżdżę co najmniej raz na dwa tygodnie. Konkretnie do Bolesławca, który dzielą od Warszawy 474 kilometry - zaczął Paturej. - W stolicy jestem na emigracji zarobkowej, Dolny Śląsk pozostaje moim domem. Kiedy jadę z Warszawy do Bolesławca, obserwuję dachy domów. Gdy zmieniają się z takich nieokreślonych na te o czerwonej dachówce, to dla mnie sygnał, że już jestem u siebie. Ten region ma w sobie to coś, co powoduje, że od razu człowiek czuje się lepiej - wyjaśnia.

Zanim Paturej zdążył cokolwiek powiedzieć o samej firmie, obecni na sali już komentowali między sobą - swój chłop, widać, że z Dolnego Śląska. Podobne reagowano na prezentację firmy BSO Prawo & Podatki, którą poprowadził pochodzący z Wrocławia Krzysztof Bramorski.

- Ze stolicą Dolnego Śląska jestem związany na stałe i nie zamierzam się stąd wyprowadzać - zaczął Bramorski. - Jednak prowadząc firmę o dużych aspiracjach, Warszawy nie sposób pominąć. Przez kilka lat działaliśmy w stolicy dorywczo, spędzając tu 2-3 dni w tygodniu. Teraz chcemy jeszcze mocniej wejść na rynek warszawski. Jeśli jednak ktoś mnie zapyta, gdzie jest mój dom - zawsze odpowiem "Wrocław" i tak już zostanie - dodaje.

Miłość, jaką klubowicze darzą nasz region, powoduje, że warszawski Klub Dolnośląski działa jak wielka rodzina. Cały czas dołączają nowi ludzie, którzy zostają, bo są zachwyceni atmosferą spotkań. Przekonał się o tym Wojciech Golicz, jeden z najmłodszych członków klubu, który nie skończył jeszcze trzydziestki.
- Od początku zostałem tu potraktowany jak stary, dobry znajomy - wspomina Golicz. - Niezależnie od wieku, wszystkich łączy wielki patriotyzm lokalny. To fantastyczna sprawa, bo dzięki naszym spotkaniom można nie tylko poznać wielu interesujących ludzi, ale wspólnie zrobić coś dla Wrocławia i regionu - dodaje.

Bo o sprawach komunikacyjnych czy inwestycjach zagranicznych, które mogą trafić do regionu, rozmawia się właśnie w Warszawie. I choć nikt tego oficjalnie nie potwierdzi, rozmowy kuluarowe w Klubie Dolnośląskim nie pozostają bez wpływu na rozwój wydarzeń w naszym regionie.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska