Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwóch się już bije. Tylko czy ktoś na tym skorzysta? Może jakiś dolnośląski Palikot

Arkadiusz Franas
Polskapresse
Gdybym miał przywoływać analogie z historii, to stwierdziłbym, że jesteśmy już po incydencie jabłonkowskim i prowokacji gliwickiej, ale jeszcze przed wybuchem właściwej wojny.

Rzecz dotyczy relacji na linii Rafał Jurkowlaniec, marszałek województwa, i Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia. I zanim o tej relacji, to mały przypis historyczny. Bo o ile większość kojarzy, mam nadzieję, co to była prowokacja gliwicka, to o incydencie jabłonkowskim rzadziej wspomina się na lekcjach historii. A traktując rzecz w wielkim skrócie, chodzi o to, że Hitler pierwotnie atak na Polskę chciał rozpocząć o 4.30, ale 26 sierpnia 1939 roku. Na noc poprzedzającą atak przygotowano szereg działań dywersyjnych. Jedna z grup miała zaatakować stację kolejową Mosty koło Jabłonkowa na Zaolziu. I... zaatakowała, bo nie dotarł do niej rozkaz o przesunięciu działań na 1 września. A Niemcy nawet przeprosili Polaków za godny pożałowania incydent, spowodowany przez niepoczytalnego osobnika...

Tyle historii, tej podręcznikowej. Nowa dzieje się na naszych oczach. Kiedyś obaj panowie Rafałowie pracowali razem w urzędzie miasta i miałem wrażenie, że szło im dobrze. Bo wtedy razem rozpoczęli przecież batalię o Euro 2012 dla Wrocławia. A teraz jesteśmy w momencie, gdy prezydent Wrocławia twierdzi: "Niech marszałek nie opowiada bzdur i niech przestanie kłamać" lub: "Jest jakiś kłopot z kłótliwością marszałka Jurkowlańca". A kilka tygodni temu było, że "Dolny Śląsk zasługuje na lepsze zarządzanie...".

A marszałek co na to? No, ja chyba to nawet wiem co..., ale mam tak samo, jak ojciec Mateusz prowadzący śledztwo w Sandomierzu, któremu podczas spowiedzi wyznano, kto zabił. I żeby było jasne: nie jestem spowiednikiem pana marszałka. Bo brak mi fachowego przygotowania, poza tym nie podejrzewam, bym dostąpił zaszczytu i wygrał konkurs na obsługą duchową urzędu marszałkowskiego. Etyka dziennikarska (tak, tak, istnieje) nie pozwala mi zdradzić, co i gdzie słyszałem. Mam jednak wrażenie, że Rafał Jurkowlaniec mocno ściska pięści w kieszeniach i już całkiem niedługo pokaże, na czym polega siła politycznego kontrataku. Bo trzeba być chyba mistrzem buddyjskiej medytacji, by nie oddać. Chyba że czegoś o marszałku nie wiem...

Ten konflikt na dobre zaczął się w czasach, gdy Rafał Jurkowlaniec był wojewodą. Wtedy pierwszy raz między panami zaiskrzyło. Prawo tak to wszystko ustawiło, że wojewoda może blokować pewne posunięcia władz gminy. I Rafał Jurkowlaniec czasami z tego przywileju korzystał, tłumacząc, że wszystko musi być robione w zgodzie z przepisami. Prezydent Wrocławia natomiast zarzucał mu nadgorliwość w wykonywaniu tych obowiązków. Kto miał rację? Król Salomon już nawet nie dałby rady, by rozstrzygnąć ten spór, bo w grę zaczęły wchodzić emocje i polityka. O emocjach zamilknę.

Zajmijmy się polityką. Rafał Jurkowlaniec to człowiek Platformy. Rafał Dutkiewicz, co często podkreśla, jest wyborcą PO w skali ogólnopolskiej. W skali regionu ma swoje ugrupowanie, w którym znalazło się kilku... dawnych działaczy Platformy. I oni dawnych kolegów nie lubią. Tak bardzo nie lubią, że całkiem niedawno skończył się proces Patryka Wilda, polityka związanego z Dutkiewiczem, który do sądu podał posła PO Jarosława Charłampowicza. Jest 1:0 dla ludzi skupionych wokół prezydenta. Charłampowicz został skazany za wypowiedzenie tych słów: "I dlatego nie dziwię się prezydentowi Kruczkowskiemu, który po wyjściu ze świdnickiego sądu mówi, że to jest jeden wielki skandal. Bo jego przeciwnik polityczny Patryk Wild razem ze swoimi kolegami, którzy kandydowali, a którzy podawali się za dziennikarzy, dokonywali prowokacji - płacili świadkom, którzy teraz się wycofują". Poseł ma dwukrotnie przeprosić Wilda na antenie Radia Wrocław oraz wpłacić na konto Fundacji Pomocna Dłoń 9 tys. zł na leczenie dwójki dzieci.

Widać, że nawet gdyby redaktor Anna Maruszeczko reaktywowała program "Wybacz mi", to nawet ciężarówka kwiatów jadąca od prezydenta do marszałka czy odwrotnie z drugą ciężarówką łez nie rozwiąże problemu. Nie do wyborów, które szykują nam się w przyszłym roku. Zwłaszcza że ludzie Dutkiewicza mają chrapkę na fotel marszałka (dwóch z nich już w nim zasiadało), a PO wykrzykuje, że chce odbić Wrocław. Jedyne, co nam może się szykować, to kolejny proces, bo mam wrażenie, że ludzie z Platformy polubili myśl, że Rafał Dutkiewicz w sądzie to coś, co im odpowiada. A słowo "kłamać" jest już procesowe. Więc mamy dwóch, co się biją. Kto na tym skorzysta? Na pewno nie Wrocław, na pewno nie Dolny Śląsk. Na konflikcie PO i PiS w kraju wypłynął populista Janusz Palikot. A u nas? Na szczęście nie mamy polityka słynącego z tego, że biega na konferencje prasowe z gumowym przyrodzeniem czy świńskim ryjem. Ale gdy konflikt zacznie się nasilać, to i u nas znajdzie się jakiś populista, który pokaże to i owo. I przekona do siebie część ludzi mocno zdezorientowanych, kto odpowiada za wysokie ceny śmieci, kogo winić za problemy z komunikacją miejską bez unijnej dotacji, kto budował drogi... A ja niedawno podjąłem się doprowadzić do porozumienia Wrocławia z Dolnym Śląskiem... Kolega Syzyf chyba miał łatwiej. Ale się nie poddaję. Bo sprawa jest tego warta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska