Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie zwalnianie z pracy

Edyta Golisz
Jeleniogórski Prober zwolni ponad 100 pracowników
Jeleniogórski Prober zwolni ponad 100 pracowników Marcin Oliva Soto
Dolnośląskie firmy masowo redukują załogi. Pracę straciły już tysiące ludzi. Może być gorzej.

Zamiar zwolnienia ponad 4,5 tysiąca osób zgłosiło w ubiegłym roku do urzędów pracy w całym województwie aż 81 pracodawców! Te niepokojące dane Dolnośląskiego Wojewódzkiego Urzędu Pracy nie obejmują jeszcze grudnia.
- Zwolnień grupowych jest na Dolnym Śląsku coraz więcej - mówi Alicja Synowska, wicedyrektor DWUP.

Polar we Wrocławiu zwalnia właśnie 400 osób. Świdnicka Remy Automotive Poland kolejnych 200. Prober w Jeleniej Górze chce zrezygnować z usług ponad 100 swoich pracowników, a z Unipapu w Legnicy odchodzi 70 ludzi.
Zdaniem znawców rynku pracy, jeśli kryzys gospodarczy na świecie nie minie, a w naszym kraju nie zmienią się przepisy dotyczące zatrudnienia, może być jeszcze gorzej.
- Chodzi o złą politykę podatkową. Powoduje ona, że gdy pracodawca patrzy w rubrykę "koszty", widzi tam człowieka. Czyli, żeby obciąć koszty, należy go zwolnić - tłumaczy Robert Gwiazdowski, szef Centrum im. Adama Smitha. Powodów grupowych zwolnień jest kilka, ale główny to kryzys ekonomiczny na świecie.

Z danych DWUP wynika, że zwolnienia najczęściej dotyczą firm z branży motoryzacyjnej, które m.in. produkują na rzecz dużych koncernów. A te borykają się ostatnio z problemami.
Kryzys dotyka też innych branż. Bogusław Ptasznik, prezes Przedsiębiorstwa Przemysłu Chłodniczego Algor w Legnicy, które zwalnia 30 osób i przewiduje dalsze redukcje, wyjaśnia:
- Produkujemy głównie mrożonki na eksport. Na przykład nasze truskawki szły do niemieckich firm, gdzie były przerabiane na dżemy. Kiedy kryzys dotknął naszych odbiorców, eksport się zachwiał.
Naszym pracodawcom szyki psują też Chińczycy, którzy zalewają rynek tanimi towarami.

To m.in. z tego powodu władze Strzegomskich Zakładów Wyrobów Papierowych Unipap podjęły decyzję o restrukturyzacji i przeniesieniu całej produkcji z Legnicy do Strzegomia. A że legniccy pracownicy dojeżdżać do pracy nie chcieli, wypowiedzenia dostało ponad 60 osób.
Są też inne przyczyny. Bank PKO BP zwalnia w całym kraju prawie dwa tysiące osób.
- Ale nie ma to związku z kryzysem. Już od kilku lat prowadzimy program restrukturyzacyjny. I stąd redukcje - wyjaśnia Izabela Świderek z banku.
Jednak nie wszyscy pracodawcy otwarcie przyznają się do zwolnień grupowych. I, choć mają taki obowiązek, nie zawsze zgłaszają zamiar zwolnień w urzędzie pracy.
Potwierdza to i wicedyrektor DWUP, i pracownicy.
- U nas w firmie co miesiąc kilka osób traci pracę, a zarząd twierdzi, że nic się nie dzieje - mówi Katarzyna Kaszewska, pracownica z Wałbrzycha.
Dlatego faktyczna liczba zwalnianych osób może być większa.

Co gorsza, światowy kryzys daje się mocno we znaki również naszym sąsiadom, u których Polacy pracowali. Polaków masowo zwalniają na przykład Czesi.
Jednak, na razie, sytuacja nie jest jeszcze tragiczna. Zwalniani mogą liczyć na inną pracę. Nowe firmy powstają, planowane są też duże inwestycje.
- W tegorocznym budżecie Wrocławia aż 1,6 miliarda złotych przeznaczono na inwestycje. To może dać nawet 7 tysięcy miejsc pracy - wylicza Jarosław Krauze, radny Wrocławia, członek Komisji Krajowej "Solidarności". - Solidarność z wielkim niepokojem patrzy na to, co się dzieje na rynku pracy. Komisja Krajowa zwróciła się nawet do premiera Tuska, by intensywniej wykorzystywać środki od Unii Europejskiej na inwestycje.

Sytuacja jest o tyle mniej tragiczna, że dzisiejsi pracodawcy starają się zwalniać ludzi w sposób bardziej cywilizowany niż to bywało wcześniej. Porozumiewają się ze związkami zawodowymi, pomagają tracącym pracę. Np. jeleniogórski Prober sam szuka pracy tym, których zwalnia. Zorganizował im na przykład targi pracy.

Zwalnianym pomaga też między innymi DWUP. Choć przepisy nie nakazują urzędowi tego robić, placówka sama zbiera od powiatowych urzędów pracy informacje o planowanych zwolnieniach.
- Zależy nam, aby objąć pomocą jak najwięcej takich osób - mówi Alicja Synowska. - We Wrocławiu, Jeleniej Górze, Legnicy, Wałbrzychu i Bolesławcu prowadzimy Centra Informacji i Planowania Kariery Zawodowej. Nasi doradcy zawodowi sami też docierają do zwalnianych ludzi na całym Dolnym Śląsku. Wśród nich są psychologowie. Organizujemy też między innymi warsztaty, pomagamy, wskazujemy możliwości przekwalifikowania się. Osoby, które tracą pracę, naprawdę nie są same w swoim nieszczęściu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska