Przede wszystkim należy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy dobrze jest, gdy władze wydają publiczne pieniądze na prywatne spółki sportowe. We Wrocławiu nie mają z tym problemu, toteż finansowe wsparcie otrzymują piłkarze nożni, siatkarki czy żużlowcy. Wydaje się więc, że przedstawiciele koszykarskiego Śląska także mają pełne prawo do ubiegania się o dotację. Co więcej, niektórzy twierdzą, że kasa należy im się jak psu kiełbasa. Ale urzędnicy też mają swoje argumenty.
- Zadziwiające jest, że o pieniądze na koszykarski Śląsk zaczęto się ubiegać po przegłosowaniu budżetu. Pamiętajmy, że publiczne pieniądze poddane są restrykcyjnym regułom prawnym - mówi Paweł Czuma, rzecznik prezydenta Dutkiewicza.
Jednocześnie Czuma podkreśla, że koszykarski Śląsk nie może liczyć na to, że otrzyma dofinansowanie kosztem przedstawicieli innych klubów. - Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Staramy się dotrzymywać wczeźniej zawartych umów - zaznacza rzecznik.
Zakładając, że władzom miasta nie uda się pozyskać pieniędzy z innych źródeł, o finansowaniu koszykarskiego Śląska moglibyśmy już teraz zapomnieć i odłożyć wszelkie dywagacje do jesieni. Jednak we wtorek Marcin Garcarz, dyrektor Departamentu Prezydenta, deklarował, że miasto klubowi pomoże. Nie padły żadne konkrety.
- Chcemy pomóc koszykarskiemu Śląskowi, choć nie będzie to łatwe ze względu na termin, w którym zgłoszono postulat - stwierdził w czwartek w lakonicznym tonie Czuma. Nie dziwmy się zatem, jeśli pomoc miasta skończy się na przykład na udostępnieniu hali Orbita po "preferencyjnej cenie".
Dobrze, a teraz do meritum. Czy ktokolwiek ma w ogóle wątpliwości, że cały ten cyrk to pokłosie politycznej wojenki o "dwa Śląski"? Oddajmy jeszcze raz głos Czumie. - Jestem zdziwiony zachowaniem radnych Platformy Obywatelskiej, bo wcześniej byli przeciwni wspieraniu koszykarskiego Śląska - mówi rzecznik prezydenta. - Śląska Koelnera? - dopytujemy. - Nie, Śląska Wrocław. Dla nas Śląsk jest jeden. Niektórzy z niezrozumiałych powodów dzielą Śląsk na gorszy i lepszy. Ten zespół, który w poprzednim sezonie grał w ekstraklasie, miał pełne prawo, żeby kontynuować tradycje 17-krotnych mistrzów Polski. Poza tym Śląsk nie dostawał wtedy pieniędzy bezpośrednio na grę w ekstraklasie, ale realizował coś, na czym nam najbardziej zależy - szkolił młodzież. Dla nas nie jest ważne, czy koszykarskim Śląskiem zarządza pan Schetyna, pan Siemiński, pan Koelner, czy pan Lizak - dodał Czuma.
A my dodajmy, że mimo wszystko podział "na dwa Śląski" stał się wówczas faktem. Ten, który teraz zabiega o dofinansowanie robił wiele, żeby ten drugi zdyskredytować. Choćby zupełnie wymazując z klubowej historii nazwiska Adama Wójcika i Dominika Tomczyka. A Maciej Zieliński zażyczył sobie, by jego koszulka nie wisiała w Orbicie, gdzie grał "zespół pana Koelnera".
Dlaczego więc teraz prezydent Dutkiewicz miałby wspierać koszykarski Śląsk? Ano choćby dlatego, że Wrocław kocha koszykówkę, a mieszkańcy mają głęboko to, kto zarządza klubem. A jeszcze głębiej przewinienia techniczne polityków.
Przedstawiciele koszykarskiego Śląska rozmawiają z reprezentantem miasta - w sprawie pieniędzy wciąż bez konkretów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?