W kulturze chrześcijańskiej tłusty czwartek oznacza kończący się karnawał i zwiastuje wielki post. Nim jednak to nastąpi, możemy się rozkoszować smakiem pączków, które dziś będą królować na niejednym stole.
- W tłusty czwartek zawsze wstaję o godz. 6 rano, godzinę wcześniej niż zwykle, i idę do cukierni po pączki. Część zostaje w domu, a część zabieram do pracy. Na miejsce dojeżdżają nieliczne - uśmiecha się Alina Marczuk, mieszkanka wrocławskich Popowic.
Tłusty czwartek dla cukierników zaczyna się jednak sporo wcześniej. - Całą noc smażymy pączki, nie przygotowujemy wtedy żadnych innych wyrobów - tłumaczy Marta Zielińska z legnickiej cukierni Zielińscy. Dodaje, że wciąż najpopularniejsze są pączki z nadzieniem różanym.
Z wyliczeń cukierników wynika, że każdy z nas, tylko w ten jeden dzień zjada średnio 2,5 pączka. Oznacza to, że na samym Dolnym Śląsku pochłoniemy ponad 7 milionów pączków. Najtańsze, w markecie, kosztują 59 groszy, ale są i takie po 5 zł.
Jak rozpoznać te najsmaczniejsze? - Pączki powinny być ręcznie zawijane, nadziewane i dopiero później smażone. Te w marketach są mrożone i nadziewane po usmażeniu, stąd takie różnice w smaku - wyjaśnia Marta Zielińska.
Najlepsze nie są brązowe na całej powierchni. To oznacza, że były smażone w starym tłuszczu. Pączek musi mieć jasną obwódkę. Jeżeli jest polany lukrem, to ten nie powinien być popękany. Tradycyjny, świeży pączek powinien po ściśnięciu powrócić do swojego pierwotnego kształtu.
Dodajmy, że do XVIII wieku pączki były robione z ciasta chlebowego, a nadzieniem była m.in. słonina. Zajadano się nimi podczas suto zakrapianych biesiad.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?