Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kardynał Gulbinowicz ma raka? To było oszustwo!

Marcin Rybak
Kardynał Henryk Gulbinowicz
Kardynał Henryk Gulbinowicz fot. Piotr Krzyżanowski
Janina J. - lekarka z Wrocławia - stanie przed sądem za to, że w oparciu o historię fikcyjnej choroby nowotworowej kardynała Henryka Gulbinowicza wystawiła 152 recepty na silne leki przeciwbólowe. Część na samego kardynała, część - na jego nieistniejącego asystenta księdza P. Kardynał nie miał pojęcia o całej sprawie. W grudniu do sądu trafił akt oskarżenia w tej sprawie.

Oszustwo wyszło na jaw w 2011 roku, za sprawa kontroli wszczętej przez dolnośląski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia. Pisaliśmy o tym w Gazecie Wrocławskiej. Potężne ilości silnych leków przeciwbólowych m.in. tramalu i poltramu wypisywane były w przychodni przy ul. Dobrzyńskiej na nazwiska kardynała Gulbinowicza oraz Grzegorza P. Szybko się okazało, że ów Grzegorz miał być księdzem i osobistym sekretarzem kardynała.

Równie szybko okazało się, że:
- kardynał Gulbinowicz nigdy nie był pacjentem przychodni na Dobrzyńskiej,
- dokumenty medyczne, w oparciu o które wystawiano recepty, były sfałszowane,
- ksiądz P. nie istnieje, więc nie mógł być osobistym sekretarzem kardynała,
- kardynał w ogóle nigdy nie miał osobistego sekretarza.

Śledztwo policji i prokuratury wykazało, że lekarka Janina J. wspólnie z Piotrem M. od 2008 do 2011 roku oszukała NFZ na ponad 80 tysięcy złotych. To refundacja do cen przeszło 1400 opakowań leków przeciwbólowych. Sprzedawanych - rzekomo - dla osoby cierpiącej na chorobę przewlekłą.

Piotr M. to mężczyzna, który chodził do wrocławskich aptek z receptami. To on podawał się za księdza P. "sekretarza" Henryka Gulbinowicza. Większość recept wystawiła doktor J., choć w kilku przypadkach - przekonuje prokuratura w akcie oskarżenia - Piotr M. wyłudził recepty od innych lekarzy przychodni na Dobrzyńskiej. Podając się za księdza - sekretarza kardynała.

Doktor Janina J. nie przyznała się do winy. W śledztwie przekonywała, że sama jest ofiarą oszustwa. Mówiła, że recepty wypisywała myśląc, że Piotr M. to rzeczywiście duchowny i asystent kardynała. Choć przyznała też, że sama nigdy księdza kardynała Gulbinowicza nie badała. Piotr M. do wszystkiego się przyznał.

Prokuratura twierdzi tymczasem, że doktor J,. osobiście sfałszowała jeden dokument dotyczący kardynała. To karta leczenia z hospicjum przy Dolnośląskim Centrum Onkologii. Miała się też posłużyć innym podrobionym dokumentem - zaświadczeniem wystawionym jakoby dla kardynała przez wrocławski szpital wojskowy. Kto owo zaświadczenie podrobił, w śledztwie nie ustalono.

Nie wiadomo też, co się stało z lekami - wykupywanymi w aptekach na rzekomy nowotwór kardynała. Tego śledczy nie ustalili.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska