Co grozi bombiarzowi? Sprawdź kary za poprzednie głośne alarmy bombowe
Po godzinie 8 na alarmowy telefon policyjny zadzwonił anonimowy mężczyzna i poinformował, że na dworcu podłożona jest bomba. Natychmiast zarządzono ewakuację obiektu. Dworzec opuściło 600 osób - pasażerów i pracowników. Dwie godziny trwało przeszukiwanie budynku i peronów przez policyjnych pirotechników.
Co ciekawe, mimo że dostępu do dworca strzegli rozstawieni co kilka metrów policjanci, nikt nie zabezpieczył wind, które prowadzą do podziemnego parkingu. I każdy mógł się tam dostać.
Ewakuowani pasażerowie w grupkach czekali przed dworcem PKP, inni poszli na dworzec autobusowy. - Byliśmy już w pociągu, gdy o 8.30 przyszli policjanci i powiedzieli, że musimy go opuścić, bowiem istnieje zagrożenie życia. Kazali nam iść na dworzec PKS - opowiada pani Małgorzata, która wybiera się do Olsztyna.
Przed dworcem panował spory chaos. Pasażerowie nie wiedzieli, jak długo mają czekać i czy w ogóle ich pociągi pojadą. Narzekali na brak informacji od kolei. Nie mieli również gdzie się schronić, choć wśród czekających nie brakowało rodzin z małymi dziećmi. - Mogliby chociaż podstawić jakieś autobus j dać herbatę do picia - mówili.
Jednym z oczekujących pasażerów był student Grzegorz Spurtacz. - Muszę jechać do Żmigrodu na ważne badania. Jednak przed dworcem policjant mnie zawrócił z informacją, że jest ewakuacja. Mam nadzieję, że później mój pociąg pojedzie - tłumaczył.
Na czas akcji wstrzymany był ruch wszystkich pociągów. Przed dworcem czekało 10 składów, które nie mogły wjechać na perony. Pociągi InterCity, które miały jechać do Wrocławia, czekały na stacjach pośrednich. Cztery składy Kolei Dolnośląskich zatrzymały się na wcześniejszych stacjach.
Po zakończeniu ewakuacji ludzie czekający na pociągi weszli na teren dworca. Błyskawicznie przed punktami informacyjnymi ustawiły się potężne kolejki. Wszystkie pociągi, które miały wyjechać, lub przyjechać do Wrocławia, mają opóźnienia od 30 do nawet 100 minut.
Po kilku godzinach policja zatrzymała sprawcę fałszywego alarmu. Okazał się nim 30-letni mieszkaniec województwa śląskiego. Na razie nie wiadomo dlaczego wszczął alarm bombowy. Trwają jego przesłuchania.
Mężczyźnie grozi 8 lat pozbawienia wolności, a także zwrot kosztów akcji ewakuacyjnej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?