Sprawa czynszów lokali użytkowych budzi ostatnio spore kontrowersje, bowiem okazało się, że nie wszystkich najemców magistrat traktuje w taki sam sposób. Ostatnio pisaliśmy o kontrowersyjnym przetargu na wynajem prestiżowej Piwnicy Świdnickiej. Przypomnijmy, że zwycięzca - firma FMK - zaproponowała za najem najstarszej restauracji we Wrocławiu najmniej spośród wszystkich oferentów. O 20 tys. mniej niż najlepsza pod względem finansowym oferta, która przegrała. Sprawa jest tym bardziej dziwna, że sumując miesięczne wpływy z najmu w Rynku (208 tys. zł) można dojść do wniosku, że miasto pozbyło się lekką ręką 10 proc. tej kwoty.
(infografika Jacek Drumowicz)
Co ciekawe - w przypadku innych najemców, nawet tych z wieloletnim stażem w prowadzeniu lokalu w Rynku, miasto niekoniecznie jest tak wyrozumiałe. Najnowszy przykład to Witaminka - legendarna wrocławska kawiarnia. Działającemu od dziesięcioleci lokalowi groziło zamknięcie, bowiem magistrat zażądał wyższego czynszu. Kiedy prowadząca lokal Irena Bischof chciała negocjować skalę podwyżki, urząd odmówił przedłużenia umowy, co oznaczało natychmiastową wyprowadzkę. Gdy o tym napisaliśmy i wrocławianie zaprotestowali, urzędnicy przyznali się do błędu i przedłużyli umowę o rok, ale z podwyżki czynszu nie zrezygnowali. Najemca cukierni płaci miesięcznie ok. 4 tys. zł więcej.
ZOBACZ TEŻ: Jakie były kulisy przetargu na wynajem Piwnicy Świdnickiej
- Brak mi słów. Otarłam się o bankructwo, a tu słyszę, że w przypadku Piwnicy Świdnickiej wybrano ofertę niższą od najdroższej aż o 20 tys. zł - mówi Irena Bischof, szefowa Witaminki.
Zdaniem przedsiębiorców, którzy w Rynku prowadzą interesy, miasto nie radzi sobie najlepiej z najbardziej popularną częścią Wrocławia. - Od jakiegoś czasu dostajemy sygnały od przedsiębiorców ze Starego Miasta, że magistrat dusi ich podwyżkami - komentuje Marek Pasztetnik, prezes Zachodniej Izby Gospodarczej. - Urzędnicy nie chcą chyba, żeby Rynek umarł? - pyta.
Restauratorzy, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają też, że dziwą ich często zasady przetargów na lokale. Ich zdaniem po działaniach magistratu często widać brak pomysłu na to, co na Rynku się dzieje i co ma się znajdować. - Uważamy, że potrzebna jest osoba, która będzie koordynowała sytuację na Starym Mieście. Urzędnik, który będzie prowadził dialog zarówno z przedsiębiorcami, ale też z mieszkańcami. Rynek przeżywa teraz kryzys - mówi Andrzej Dobek, prezes stowarzyszenia "Nasz Rynek", które zrzesza przedsiębiorców ze Starego Miasta.
W podobnym tonie wypowiadają się przedsiębiorcy z Zachodniej Izby Gospodarczej. Zapowiadają, że kwestiom czynszów w Rynku przyjrzą się bliżej. - Nie może być tak, że magistrat jednym obniża stawki, a innym podwyższa bez zastanowienia. Przydałby się urzędnik, który odpowiedzialnie rozmawiałby z przedsiębiorcami. Inaczej Rynek umrze - komentuje Marek Pasztetnik z Zachodniej Izby Gospodarczej.
Warto zaznaczyć, że pomysł wprowadzenia menadżera do Rynku nie jest niczym nowym. Tak postąpili urzędnicy choćby w Łodzi, gdzie specjalny menadżer zajmuje się ulicą Piotrkowską - reprezentacyjną arterią tego miasta. Należy się poważnie zastanowić, czy podobnego rozwiązania nie zastosować we Wrocławiu.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?