Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Piękny koniec" - nowa płyta zespołu Mikromusic ukaże się 26 lutego. Rozmowa z Natalią Grosiak

Małgorzata Matuszewska
Natalia Grosiak opowiada o inspiracjach, współpracy z Dawidem Korbaczyńskim i innymi członkami zespołu, ulubionych dolnośląskich zakątkach, nurkowaniu w przeszłość i docenianiu rodzinnego domu

Kiedy ukaże się owa płyta Mikromusic?
Premierę "Pięknego końca" planujemy na 26 lutego.

Skąd tytuł?
Tytuł wziął się z przewagi tematycznej w tekstach na płycie. Śpiewam o przemijaniu, o śmierci, zastanawiam się gdzie jest koniec świata i dzielę się podskórnym lękiem dotyczącym kondycji naszego świata. Wiele piosenek z tej płyty dotyczy końca w różnych aspektach.

Jakich?
Koniec jest początkiem nowego. Mój zespół czeka prawie roczna przerwa w koncertowaniu. Produkcją nowego albumu zajął się wyłącznie Dawid Korbaczyński, co też jest w jakimś stopniu końcem pewnej formuły. Być może wrócimy jeszcze do starego systemu pracy na następnych płytach, ale w tym momencie dzieje się coś nowego, co stanowi piękny koniec poprzedniej epoki.

Pisała Pani teksty w okolicach zapowiadanego końca świata?
Powstawały w 2012 roku, więc być może miało to wpływ na to, co piszę (śmiech).

Przecież końce przeżywamy codziennie.
Tak, to prawda. Każdy przeżywa w swoim życiu jakiś koniec świata, gdy na przykład odchodzi ktoś najbliższy. Novika na ostatniej swojej płycie też śpiewa o tym, że każdy przeżywa czasami swój mały, prywatny koniec świata. W moich tekstach "koniec" występuje jako pojęcie, symbol zakończenia i równocześnie czegoś nowego . W Mikromusic dość dużo ostatnio się stało: i prywatnie, i zawodowo. Dlatego ten krążek to pewne zamknięcie, podsumowanie i wejście w coś zupełnie nowego.

Nie mówi Pani o tym ze smutkiem, jest Pani młodą, piękną kobietą, spodziewającą się dziecka.
Nie, wszystko jest tak, jak ma być.

To czas na refleksję?
Myślę, że każde ważne zdarzenie w życiu zmusza nas do refleksji. W listopadzie zeszłego roku zmierzyłam się z chorobą mojego Taty, który nagle bardzo ciężko zachorował. Lekarze na początku nie dawali mu wiele szans. To był dla mnie prywatny koniec świata i czas podsumowań. Od razu zaczęłam przypominać sobie chwile spędzone z moim Tatą i czego mnie nauczył. Każde zdarzenie, które jest w jakiś sposób ekstremalne, nowe, czego nigdy w życiu nie przeżyliśmy, zmusza do nurkowania w przeszłość, podsumowania i refleksje.

Co wyniosła Pani z domu, na co może patrzy Pani z innej perspektywy, bo ma Pani już swój dom? Czego mogła Pani nie dostrzec jako nastolatka?
Każdy młody człowiek nie docenia swojego domu do któregoś roku życia. Docenienie, refleksja i podsumowanie, w jakim domu się wychowaliśmy, jest możliwe dzięki dystansowi lat. Jako nastolatka byłam bardzo zbuntowana, i zawsze miałam ochotę wyrwać się gdzieś dalej. Teraz wiem, w jakim cudownym domu dorastałam, jakich wspaniałych mam rodziców, jak dużo mi podarowali. Dali mi wykształcenie, poczucie wolności - dzięki nim wiem, że mogę robić w życiu wszystko, co chcę. I przede wszystkim mieli bardzo duży wpływ na to, jakim jestem człowiekiem. Moi rodzice są bardzo dobrymi ludźmi, kochającymi świat, ludzi, zwierzęta. Tę całą miłość do zwierząt wyniosłam z domu.

Wychowała się Pani ze zwierzętami?
Tak. Moi rodzice kochają zwierzęta i bardzo o nie dbają. Miłość do zwierząt wyniosłam z domu.

Czym zajmują się rodzice?
Tata prowadzi własną firmę. Mama jest plastyczką, całe życie malowała, tato zajmował się bardziej przyziemnymi sprawami, niezwiązanymi w ogóle ze sztuką. Od lat robili swoje, nie patrząc się na innych. Zawsze mówili, że to, co sobie sama wypracuję, jest moje, że nikt mi niczego nie da za darmo. Uczyli mnie, jak być uczciwym i pracowitym.

Maluje Pani, jak Mama?
Nie. Poszłam w stronę muzyki, natomiast moja młodsza siostra jest z zamiłowania sportowcem, ćwiczy kendo i mówi świetnie w czterech językach.

Porozmawiajmy o muzyce. W porównaniu do poprzedniej płyty "Sowa"...
... w międzyczasie pojawiła się płyta koncertowa, ale jest zapisem koncertu, to nie jest nowy materiał, studyjny. Nasze studyjne płyty to "Dobrze jest", "Sennik" oraz "Sowa". Teraz przyszedł czas na "Piękny koniec".

Wiele razy byliście nagradzani. Uprawiacie jazz, trip hop, funky, muzykę ludową. Co Was inspiruje?
Trudno powiedzieć, bo inspiracji jest tyle i nadchodzą niespodziewanie. Czasem nie wiem, skąd, co było impulsem do napisania piosenki. Na pewno Dawid Korbaczyński i ja inspirujemy się wzajemnie, jesteśmy duetem bardzo lubiącym ze sobą pracować. Podstawą zespołu jest nasza wspólna energia. Czasem spotykamy się i to jest wystarczający impuls, żeby coś powstało. Dawid zaczyna grać, a ja wymyślam linię melodyczną. Czasem siedzę w domu, gram na gitarze, powstaje melodia, zarys harmonii, co szybko nagrywam, żeby nie zapomnieć. I wysyłam do Dawida. A on czasem pisze mi : "musimy nad tym usiąść". Powoli zbieram piosenki na moją płytę solową i - stety lub niestety - kilka pokazałam Dawidowi.

Czemu niestety?
Dawid już mi nie odpuścił i zabrał te utwory na nową płytę Mikromusic. Pięknie je zaaranżował i wyprodukował, więc tylko zyskały na tym. Czasami inspiracją jest film, czasem podróż. Gdy zaczęłam kiedyś oglądać film "Lisbon Story", musiałam nagle zatrzymać film i zaczęłam grać na gitarze. Tak silne działanie inspiracyjne miał ten film.

Płyta solowa czeka na Panią?
Czeka. Powoli zbieram piosenki, i powstanie ona wtedy, kiedy będę gotowa.

W przerwie każdy zajmie się swoim życiem, ale przecież znów się spotkacie?
Oczywiście. To jest przerwa w pracy, która wymaga dużo energii i częstego podróżowania. Trasa koncertowa to częste przebywanie w busie, życie muzyka jest bardzo męczące. Dlatego mamy przerwę. Nie mogę już podróżować, ale mogę spotykać się, rozmawiać i pisać piosenki, bo to jest dla mnie czysty relaks. Każdy z chłopaków z Mikromusic ma swoje projekty, np. Robert Szydło i Łukasz Sobola grają z Kasią Groniec.

Da się utrzymać z muzyki?
To, co robimy jako Mikromusic, robimy hobbystycznie, nie ukrywam tego. Mikromusic to nasz wspaniały projekt, który bardzo kochamy. Ale nie z tego się utrzymuję, na to nie ma rady. Każdy ma kredyty do spłacenia i rodzinę do utrzymania. I robi swoje rzeczy. Więc przerwa w działalności Mikromusic to wcale nie jest koniec świata.

Kiedyś tworzyła Pani zespół Incognito. Co się z nim dzieje?
To czasy liceum. Mamy sporadyczny kontakt. Ze sobą Z tego, co wiem, każdy muzykuje dla przyjemności, ale oprócz mnie nikt nie kontynuował życia muzyka.

Niedawno rozmawiałyśmy o ulubionych miejscach wrocławskich, była Mleczarnia, skąd blisko do Synagogi, gdzie koncertowaliście ostatnio.
Szukam miejsc oddalonych od centrum, do których można spokojnie pójść, gdzie nie przebijam się przez tłum turystów. Jedno z nich to "Cztery Pory Roku" u państwa Kwiatków na Sępolnie - tam można zjeść najlepszego pstrąga na świecie. To miejsce to istne uroczysko, państwo Kwiatkowie to wspaniali ludzie, całe serce wkładają w tę knajpeczkę. Przygarniają bezdomne koty, dokarmiają wiewiórki i ptaki. Ostatnio widziałam na facebooku zdjęcie, które umieściła ich córka, jak przy kominku w najgorszy mróz wygrzewa się u nich w kanjpce dziewięć bezdomnych kotów. To miejsce z duszą. "Marmolada" przy ul. Wesołej to miejsce, gdzie można napić się pysznej kawy i kupić chleba na zakwasie. Przy Ślicznej powstała knajpka między blokami, nazywa się "Trattoria Siesta", prowadzi ją pani, która przyjechała z Włoch. Przychodzą tam stali klienci, a ona pamięta jak się nazywają. Zawsze ma niespodzianki dla swoich gości. To są miejsca, które prowadzą ludzie nie anonimowi. Szukam takich miejsc i coraz więcej znajduję. Cafe Rozrusznik przy Cybulskiego to też takie miejsce. Do wszystkich tych miejsc można pójść z psem.

Lubi Pani Dolny Śląsk?
Tak. Szczególnie Góry Sowie, gdzie się wychowałam. Jest to poniemiecki obszar, gdzie rozwijała inna kultura. Wychowałam się w Bielawie. Mieszkaliśmy na osiedlu zaraz koło lasu. Była tam glinianka, w której się kąpaliśmy i pijawki przyssawały nam się do stóp (śmiech), w lesie na Górze Parkowej, którą nazywaliśmy Górą Krasnoludków, stała wieża widokowa, wchodziłam na nią, również wspinałam się po Białych Skałkach. Odkryliśmy kiedyś w lesie namiot bezdomnego, który chodził po naszym osiedlu. W ramach prezentu na Wielkanoc zanieśliśmy mu z dzieciakami kurtkę i jedzenie. Potem widziałam, jak chodzi w kurtce mojego taty (uśmiech). Olga Tokarczuk pięknie pisze o tych miejscach. Są one podszyte tajemnicą. Poniemiecka architektura jest też bardzo charakterystyczna, te zagrody w podgórskich wsiach kryją w sobie wiele dramatycznych i bolesnych historii. Teraz mieszkamy tam my, razem z tymi duchami przeszłości.

O czym Pani marzy?
Były takie czasy, kiedy marzyłam o wielu sprawach. Teraz osiągnęłam taki stan w życiu, że mam spokój wewnętrzny. Jedyne, czego mi brakuje czasem, to spełnienia artystycznego. Myślę, że to dobre uczucie, bo gdybym to się stało, to już by mi nie zostało nic do zrobienia. Marzę o tym, żeby nie stracić weny i zapału do robienia muzyki. I o tym, żeby muzyka mi się nigdy nie znudziła, żeby było w niej dla mnie zawsze coś świeżego. Oczywiście, są też marzenia typu dom na wsi, własne gospodarstwo, dom tymczasowy z prawdziwego zdarzenia dla bezdomnych zwierząt, życie w spokoju i harmonii z naturą. Ale to wszystko to nawet nie są marzenia, to bardziej plany. Bo to wszystko jest do zrobienia, spełnienia. Dziwna sprawa: mam niewiele marzeń i bardziej sobie planuję, niż marzę.

We wrocławskim Firleju 5 lutego organizuje Pani koncert "Panny z dobrych domów na rzecz bezdomnych zwierząt", w którym wystąpią znani artyści, będzie także aukcja prac plastycznych i premiera...
Odbędzie się premiera filmu dla Fundacji 2 Plus 4. Razem z Julią Miller z Fundacji wymyśliłyśmy, że zrobimy teledysk Mikromusic, który będzie podobny do oryginalnego, w którym różni ludzie wypowiadali przed kamerą swoje ulubione słowa. Zrealizowałyśmy nasz pomysł w październiku, do tej pory trwał montaż. Fundacja zaprosiła psy, które znalazły domy, dołączyły też do nas ekostrażowe pieski. Bartek Sadowski, świetny fotograf, zrobił psom zdjęcia, a ja sfilmowałam pieski z nowymi właścicielami. Na karteczkach właściciele pisali ulubione słowo swojego psa. Film jest gotowy, w czasie koncertu w Firleju postaramy się go pokazać.

5 lutego o godz. 19 na koncercie w Firleju wystąpią: Aga Damrych, Alicja Janosz, Ania Kłys, Asia Kwaśnik, Natalia Lubrano, Marcelina i Ada Styrcz. Towarzyszyć im będzie trio smyczkowe w składzie Ewa Hofman, Ola Kwiatek i Bożena Rodzeń-Jarosz oraz duet akustyczny Dawid Korbaczyński i Bartek Miarka. Gościem specjalnym będzie Zgas, a całość poprowadzą Monika Jaworska z Radia RAM oraz Radek Bielecki z kabaretu Neonówka. Bilety kosztują 20 i 30 zł. Dochód ze sprzedaży biletów, dzieł sztuki, wartościowych cegiełek i koszulek zostanie przekazany Stowarzyszeniu Ochrony Zwierząt EKOSTRAŻ i Fundacji 2 Plus 4.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: "Piękny koniec" - nowa płyta zespołu Mikromusic ukaże się 26 lutego. Rozmowa z Natalią Grosiak - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska