Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Filmowy Klub Seniorów Cykl z dobrym kinem we wtorki we wrocławskim DCF-ie. Buena Vista pół żartem

Marta Wróbel
Janusz Wójtowicz
Ambitne filmy przyciągają tłumy seniorów, cykl w DCF-ie organizowany jest od pół roku.

- Mój pierwszy raz w kinie to był film "Czerwone i czarne" na podstawie powieści francuskiego pisarza Stendhala. Dawne czasy w Środzie Śląskiej - rozmarza się Marta Dmochowska, mieszając łyżeczką białą kawę w kawiarni Dolnośląskiego Centrum Filmowego przy ul. Piłsudskiego we Wrocławiu.
Ciepło wspomina też filmy radzieckie: komedię "Konik polny" i animację "Konik garbusek". Pani Marta dużo czyta i lubi dobre kino. Dlatego już po raz trzeci ona i jej mąż Eugeniusz (75 lat, jeszcze do niedawna pracował jako inżynier mostowiec) pojawili się we wtorek przed godz. 12 w DCF-ie na Filmowym Klubie Seniorów.

- Wcześniej widzieliśmy, zresztą już po raz kolejny, "Greka Zorbę" Michaela Cacoyannisa i wspaniały film "Wieczna miłość" Bernarda Rose’a o Ludwigu van Beethovenie - dodaje Eugeniusz Dmochowski.

Na wtorkowe seanse w Dolnośląskim Centrum Filmowym zdecydowali się, bo "nie mają na co dziś chodzić do kina i denerwują ich wszechobecne w multipleksach głośne reklamy". A repertuar Filmowego Klubu Seniora uważają za odpowiedni dla nich. Poza tym, według nich, "to dobry sposób na wyrwanie się z domu i spędzenie wolnego czasu, odkąd ciekawe rzeczy w telewizji pokazuje tylko TVP Kultura". Podobnie jak oni myślących kinomanów seniorów jest we wtorek w DCF-ie 136. Wszyscy oni przyszli w miniony wtorek na niszowy norweski film "Elling" Pettera Naessa, tragikomedię o czterdziestolatku, który po śmierci mamy trafia do zakładu psychiatrycznego. Mimo że obraz jest z 2001 roku i nigdy nie był u nas komercyjnym hitem, w sali kinowej "Lalka" są wolne tylko cztery miejsca.

Rząd kapeluszy przed braćmi Lumiere
Filmowy Klub Seniorów w DCF-ie działa od pół roku. Przed projekcją filmu "Elling" gospodarz spotkań, filmoznawca Jacek Szymański, mówi, że po seansie rozda widzom ankiety, dzięki którym dowie się, które filmy im się do tej pory najbardziej podobały i jakich w przyszłości oczekują. I dodaje, że pokaz norweskiego filmu w ramach FKS to dobry znak. - W Norwegii odbył się przecież pierwszy na świecie seans filmowy po premierze obrazu braci Lumiere. Mam też dla państwa inną dobrą wiadomość: od następnego tygodnia przenosimy się do sali "Warszawa", która pomieści 250 osób. Nie będą już państwo dzięki temu mieli problemów z wchodzeniem po schodach i ściskiem w windzie.

W tle słychać szum rozmów zainteresowanej informacjami publiczności. Większość z przybyłych do DCF-u osób to kobiety, patrząc na siedzących z góry, widać rzędy beretów i kapeluszy. Wydaje się, że panowie przychodzą tu raczej z żonami, panie także solo. Jak Elżbieta Pło-szczańska, kiedyś szefowa administracyjna Dolnośląskiego Festiwalu Nauki, dziś emerytka.
- Zaczęłam od "Wiecznej miłości", jestem tu po raz trzeci. Po pierwsze, to dobra godzina, bo zdążę zasiąść po południu przed telewizorem i obejrzeć to, co mnie interesuje. Jest w sam raz. Przychodzę tu sama, lubię sobie jeszcze wcześniej pochodzić po mieście - uśmiecha się pani Elżbieta.

Nie jesteśmy w żadnej szufladce
Na pomysł cyklu filmowego dla seniorów wpadła filmoznawczyni Agnieszka Kubera. Od trzech miesięcy filmy wybiera i wprowadzenia do nich przygotowuje Jacek Szymański.
- Przyjąłem zasadę kalejdoskopu, nie chciałem organizować cyklów filmowych. Staram się łączyć klasykę z filmami muzycznymi, a także oscarowymi. Bardzo podobał się obraz "Niczego nie żałuję" Oliviera Dahana o Edith Piaf, a także "Jaskinia zapomnianych snów" Wernera Herzoga w 3 D. Wiele osób po raz pierwszy w życiu widziało film w trójwymiarze - wspomina filmoznawca.

Zdarzyło się też, że zabrakło miejsc na jeden z seansów. Dodatkowe pięćdziesiąt osób oglądało film w drugiej sali kinowej. W najbliższym czasie seniorzy zobaczą m.in. takie filmy z klasyki kina, jak: "Pół żartem, pół serio" Billy’ego Wildera z Marilyn Monroe i "Buena Vista Social Club" Wima Wendersa.
Frekwencja podczas wtorkowych seansów zadaje kłam twierdzeniu, jakoby seniorzy nie mieli żadnych zainteresowań. Po prostu do tej pory nikt nie wyszedł naprzeciw ich potrzebom.
- W końcu możemy zobaczyć coś wartościowego na dużym ekranie. Zresztą wiele z tych filmów pamiętamy z młodości - mówi Eugeniusz Dmochowski.
- Nie czujemy się zaszufladkowane - dodają zgodnie Danuta Fiszer i Halina Monkiewicz, które razem przychodzą na projekcje. - Ten cykl to bardzo dobry pomysł, a dobór filmów nam odpowiada. Poza tym ważne jest też to, że nagłośnienie jest odpowiednie dla osób, które mają problemy ze słuchem.

Nieformalne dyskusje po seansie
- Nie chciałem zanudzać widzów oficjalnymi prelekcjami ani wprowadzać po projekcji formalnych dyskusji. Mimo to, zawsze jestem do ich dyspozycji. Po filmach często rozmawiamy - mó-wi Szymański.
Seniorzy podchodzą do fil-moznawcy i sugerują, że chcieliby zobaczyć filmy, do których mają sentyment z dawnych lat lub pytają o to, co obejrzą za tydzień. O Filmowym Klubie Seniorów dowiedzieli się dzięki poczcie pantoflowej, ulotkom, które z kina wzięli ich znajomi, lub przeczytali w "Gazecie Wrocławskiej". Są osoby, które przychodzą do DCF-u co wtorek od samego początku i znają się już trochę, nie tylko z widzenia. Dlatego zanim wejdą do sali na "Elling", witają się ze sobą serdecznie, a po seansie rozmawiają o tym, co właśnie zobaczyli na ekranie. Niektórzy, prócz wtorkowych spotkań, pojawiają się też w poniedziałki w Dolnośląskim Centrum Filmowym o godz. 20 w ramach Dyskusyjnego Klubu Filmowego. Mimo że - jakby się wydawało - to pora kiepska dla seniorów.

Filmowy Klub Seniorów we wrocławskim Dolnośląskim Centrum Filmowym (ul. Piłsudskiego 64 a), każdy wtorek, godz. 12, bilety: 10 złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska